Tak, ja też nigdy nie zapomnę podróży. Wyruszyłem z Żar pociągiem z kolegami , już wtedy na dworcu, mimo iż nie jest to duże miasto, zgromadziło się zacne grono ludzi w skórach (zaznaczam, iż zapowiadał sie upalny dzień. Pierwszą większą stacją (już nie pamiętam czy była to przesiadka) był Wrocław, już wtedy na peronach masy ludzi w koszulkach Ironów, w oknach pociągu flagi - kupiona i samodzielnie robione. Ogromne wrażenie na mnie dzieciaku wywarło. Kolejne stacje to tylko więcej grona metalowców w pociągu i coraz większe upstrzenie pociągu. A co się działo w środku... Wymiany gadżetów - pieszczoch za flagę Ironów life after death (ponoć zdobyta walecznie spod buta punka
), rozmowa z emerytką która jechała do Katowic - czy babcia też na Ironów? A co to za Ajroni synku? Ogólnie metalowy festiwal w przedziałach PKP, konduktorzy nie dochodzili za to piwko sprzedawali na każdym łączeniu wagonów. Coś pięknego.