Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Nazywanie lat '80 koszmarnym dla IM jest tak samo kontrowersyjne (choć inne słowo chętnie bym tu wstawił ), jakby stwierdzić, że najgorszą dekadą dla Black Sabbath były lata siedemdziesiąte, a dla - dajmy na to - Faith No More '90. Albumy 1982-1988 to klasyka, której IM już nigdy później nie przebili i raczej nigdy nie przebiją. To dzieła skończone. Ale z drugiej strony - fajnie, że pojawił się ktoś, kto ma takie zdanie. Będzie ciekawiej.Co jak co, ale okres lat `80 dla Maiden na pewno nie był i nigdy nie będzie koszmarny. Gdyby nie kompozycje lat 80 nie byłoby dziś ani FOTD, ani DOD, ani wszystkich innych wspaniałych utworów. Jeżeli chodzi o lata `80 to SS ma wielu mocnych konkurentów i kwestią dnia jest który z albumów jest o włos wyżej.
Cóż, rzeczywiście nie lubisz heavy metalu. Niemniej - wydaje mi się, że po Reunion IM zmienili najzwyczajniej proporcje jeśli chodzi o zawartość współczynnika progresji w kompozycjach z kolejnych płyt. Wpływy post - progresywne ZAWSZE były obecne w ich muzie, tym razem wzięły górę nad metalem. Części widowni to odpowiada, części - nie koniecznie. Ja uważam, że wszystkie płyty IM z lat '80 oraz trzy pierwsze albumy Mety z tamtych lat nokautują jakiekolwiek dokonania innych grup reprezentujących gatunek. Kompozycyjnie IM już na początku lat '80 wyprzedzali konkurencje. Te siedem albumów ma dziś trwałe miejsce w panteonie i ciągle się sprzedają, podczas kiedy dokonania z tego okresu ich konkurencji jakoś nie przekonują w takim stopniu współcześnie, no może poza paroma wyjątkami.Koszmarne dla muzyki ogólnie, zwłaszcza po tak niesamowitej dekadzie jak '70. Dla Iron Maiden były historycznie bardzo ważne, ale muzycznie nie mogły być genialne. Zespół szukał swojego muzycznego "ja", musiał takimi banalnymi utworami jak Run to the Hills, Trooper czy Can I Play with Madness szukać poklasku w mediach i się zwyczajnie marnował. Przełom nastąpił na X Factor, a szczytem możliwości kompozycyjnych (jak narazie oczywiście) są długie utwory z czasów reunion z Empire of Clouds i Brighter than a Thousands Suns na czele.
Być może, ale takie Sabbath, bloody Sabbath nokautuje z kolei cały metal lat '80. Metallica w latach 80 była według mnie niewiele lepsza niż Iron Maiden z tej dekady. Młodzieńczość Metallice służyła, zaś Ironom nie, oni z każdej płyty na płytę byli lepsi, ale dopiero po odejściu Dickinsona rozwinęli skrzydła. To dwa inne zespoły i nie ma sensu porównywać. Europa i Stany to zawsze były dwie bajki. Dlatego np. tak bardzo nie lubię takich zespołów jak Whitesnake, Scorpions, Def Leppard czy Judas Priest. Europejskie zespoły, które zaczęły grać po amerykańsku, to było skazane na porażkę. Za to już KISS, Van Halen czy Aerosmith w małych dawkach mogę posłuchać.Ja uważam, że wszystkie płyty IM z lat '80 oraz trzy pierwsze albumy Mety z tamtych lat nokautują jakiekolwiek dokonania innych grup reprezentujących gatunek.
Jeśli chodzi o heavy metal (szeroko rozumiany) to najlepsze lata.Koszmarne dla muzyki ogólnie
Jakbym sam to napisał. Bardzo żałuję, że na np. Piece of Mind czy Seventh Son Bruce nie miał takiego głosu jak na Chemical Wedding czy np. A Matter of Life and Death. Pewnie wtedy tych albumów słuchałoby się lepiej. Jeśli chodzi o wypełniacze na Seventh Son to jest ich więcej np. mdłe The Prophecy czy chaotyczny Clairvoyant. Zespół chciał zagrać coś bardziej progresywnego ale nie mógł się niestety uwolnić od stadionowych zaśpiewek podobnie jak na Somewhere in Time. Zdecydowanie najlepszy utwór to Moonchild za jakąś tajemnicę którą ten utwór w sobie ma. Tytułowy swoim upiornym klimatem może się podobać choć przy Brighter than a Thousands Suns wydanym prawie 20 lat później nie brzmi specjalnie ciężko.Evil that Man Do natomiast to najlepszy obok The Wicker Man singiel Iron Maiden. Ostatnim udanym utworem na tym albumie jest ciekawe muzycznie Infinite Dreams.
Uważam że jego obecny wokal dużo bardziej pasuje do tego co nagrywają i do tego co nagrali. Niektóre utwory z lat 80tych dość mocno kojarzą mi się z gatunkiem metalu którego nie trawię - Power Metal.
Na całe szczęście na krążku znajdują się tylko dwa wypełniacze dla mnie. Całokształt nadal pozostaje fajny. Klimat jaki bije z tej płyty jest do dziś przyjemny, także ocena z pewnością jest wysoka. Jednak nie uważam tej płyty za idealną a jedynie za b.dobrą.
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 13 gości