Postautor: filip » sob paź 03, 2015 1:28 pm
Uwaga !!! Recenzja SIT autorstwa Antoniego Piekuta z NON STOP nr 11/1986 . Witajcie w starych czasach .
"IM prezentują nurt perfekcjonistyczny w metalu. Chodzi o precyzję gry gitarzystów , dokładność breaków ,wymyślanie zmian tempa i rytmu parę razy w ciągu numeru ,dykcję wokalisty , który nie zjada sylab i nie mówi językiem przedmieść. Budowa każdego utworu jest misterna:koniecznie oryginalny wstęp, pierwsza zmiana tempa na patataj-patataj z akcentem na talerzu na każde taj , po tej inwokacji kolejna zmiana i czas na pierwszą zwrotkę itd.;
po ostatniej zwrotce prawdziwy popis instrumentalny ze zmianą tempa lub powrotem do pierwszego . Wg tego schematu na tej płycie jest 7 utworów na 8.Co tu jest dobrego a co złego?Przede wszystkim zespół jest dobry. Grają doskonale na tych gitarach , nie powtarzają się w solówkach, a niektórych dialogów gitar nie powstydziłaby się żadna supergrupa gitarowa . Odnosi się wrażenie , że z każdego szkicu melodyjki zrobią coś godnego słuchania i to nie przy pomocy niekontrolowanych improwizacji lecz starannie rozpisanych partii instrumentalnych .
Gdyby wybrać z płyty fragmenty zawierające owe popisy byłby materiał na jeden z największych albumów w historii metalu . Coś jest jednak nie tak .
Po dłuższym wsłuchiwaniu się w to wszystko wiem już na pewno, że chodzi o wokal .Nie,że głos za słaby albo , że śpiewać nie umie ( śpiew tu przecież oryginalne jak na metal bolerowate podziały i rytmy ).A jednak kiedy przychodzi kolej na Dickinsona 7 numerów na osiem siada zdecydowanie.Może to ta irytująca maniera modulowania głosu co brzmi tak jak byś zaczął śpiewać " Ave Maria" i przez całe "aaaaa" co sekundę wciskał sobie jabłko Adama w gardło . Może też jednostajność tego wysoko postawionego głosu , wąska skala , która ogranicza możliwości ekspresji .Lecz z drugiej strony , ten sam głos świetnie siedzi w owym jedynym na 8 kawałku pt Stranger in a strange land - ale ten jest wolniejszy , ma jednostajne tempo , a zmiany napięcia uzyskuje się przez chwilowe ściszanie gitar i zostawianie klawiszowego tła . Może też owe paraliżujące działanie ma też sama ilość wyśpiewywanego tekstu - jest rzeczą niesłychaną , żeby w metalowym kawałku tekst zawierał 500 słów !!! Toż to gadanina nie do wytrzymania . A do tego jakie brednie , np.przepisany z encyklopedii życiorys Aleksandra Macedońskiego , albo podręcznikowy opis zjawiska deja-vu z częstochowskimi rymami , bez polotu , fantazji , talentu . Nie upieram się zresztą , że w metalu teksty muszą być sztuką samą w sobie , ale po pierwsze ,jak perfekcja to perfekcja , a po drugie , czy nie lepiej mieć do czynienia z mądry niż z głupim ? Szkodę muzyce robi i tak sposób śpiewania . A może , gdyby tak zrezygnować ze schematu i pójść w kierunku wyraźnie najlepszego , wspomnianego już Stranger ... Bo w obecnej formie nie sposób polubić tej płyty , albo wysłuchać i nie wściec się tak jak wścieka się każdy widząc marnowanie szansy lub psucie dobrego . Teksty -zero ( nie masz racji . Red.) , kompozycje-2 , instrumenty - siedem , śpiew- jeden . Jak można jednocześnie oceniać tak różne oblicza tej płyty ? Piekut "
Uff , niezła perełka . Pozdrawiam z podróży w przeszłość . Odnalazłem Non -stopy , MM itp z lat młodości , przeglądnę , zrobię kilka fotek , i wrzucę na forum ku uciesze młodszych i starszych .