Postautor: Hospes » pt mar 11, 2016 10:32 pm
Po mojemu albumowi "The book of souls" daleko jest do miana najsłabszego w twórczości Iron Maiden, a nawet jednego ze słabszych. Natomiast album AMOLAD w sumie bardzo dobry, zawierający kilka utworów wysokiej klasy (The legacy, For the greater..., Reincarnation...) i chyba lepszy od płyty "Dance of death" oraz "The final frontier". Od "The book of souls" raczej nie, chyba od "Brave new world" także nie, lecz dużo nie odstaje. Ostatni album IM oceniam wysoko może również dlatego, że jest to świeża porcja muzyki, bardzo długo wyczekiwana, a do tego nie zawiodłem się na nowym materiale, chociaż nie wszystkie nagrania z niego uważam za bardzo dobre (np. "Death or glory" odstaje trochę od reszty w moim przekonaniu). A wracając jeszcze do AMOLAD to pamiętam, że przy pierwszych przesłuchaniach czułem właśnie rozczarowanie, zawód. Właściwie to słuchałem z początku głównie "The pilgrim", "For the greater..." i "The legacy", co do reszty miałem niedosyt, a takie kawałki jak "The longest day" i "Lord of light" uznałem wręcz za wzorcowy przykład zmarnowanego potencjału muzycznego wyrobu :-) Później już postrzeganie całego albumu i poszczególnych nagrań mi się zmieniło w kierunku bardziej ciepłej oceny.
"Still my heart calculate and pray"