Postautor: maidengraf » czw sie 26, 2010 7:30 pm
Minusem jest to ,że znany był wcześniej ,plusem ,że stanowi odskocznię dla pozostałej części albumu ( w większości ) .Minusem dlatego ,że najpierw dostało się jemu za prostotę ,brak polotu..nie znając reszty płyty..a teraz wydaje mi się ,że właśnie te dwa..trzy właściwie ( The Alchemist ) stanowią ciekawy kontrapunkt reszty płyty...Przyznaję,że kiedy pierwszy raz przesłuchałem Eldorado...nie specjalnie mnie porwał..ale z czasem ( co ciekawe ) ...zaczął do mnie wracać...refren kołatał się i nie opuszczał myśli..Generalnie..niby klasyczny Maiden..a jednak inny.