Postautor: WICKER MAN » pn lut 29, 2016 4:28 pm
W programie (a raczej rozkładanym plakacie) z aktualnej trasy Rod zapowiada winylowe reedycje płyt z lat 90-tych (i może także późniejszych?) w bliżej nieokreślonej przyszłości więc możliwe, że za kilka lat podepną to pod "best of" tour (pożegnalny?) i usłyszymy 2-3 inne kawałki z tego okresu niż tylko ograny FOTD... Obecna setlista jest za to naprawdę optymalna - 6 nowych kawałków (pierwszy raz od 10 lat grają tak dużo nowego materiału - w 2010 jeden numer, w 2011 raptem 5), niespodzianki w postaci Children of The Damned (wreszcie intro grane na gitarze akustycznej - brzmi o wiele lepiej niż w 2007 i 2009!) i Powerslave (tego chyba nikt się nie spodziewał!) oraz wspaniale odświeżone interpretacje Hallowed (Bruce ze sznurem na szyi), Wasted Years (o wiele lepiej sprawdza się jako numer wieńczący set), Number (nowy "diabeł" i tło) czy Blood Brothers ze wspaniałą grą świateł... Dla mnie absolutnymi killerami na żywo są Eternity (najlepszy otwieracz od czasów Moonchild, a może nawet Caught Somewhere In Time - wstęp z intro śpiewanym przez Bruce'a niesamowicie mistyczny - wgniata wręcz w ziemię!), Red & Black (brzmi na żywo lepiej niż się spodziewałem, a sekcja instrumentalna wcale zbytnio się nie wlecze), Tears of The Clown (ten numer miał niesamowity potencjał koncertowy i na żywo jest to absolutna petarda!) i oczywiście tytułowy "The Book of Souls"... O "Speed of Light" i "Death Or Glory" nawet nie wspominam, bo od początku było wiadomo, że to kawałki wręcz napisane do grania na koncertach i rzeczywiście bez problemu zastępują w secie "galopujące" klasyki typu 2 Minutes, Can I Play With Madness czy The Wicker Man...