Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Logika zdycha gdy za przereklamowane uważamy legendy gatunku jak Number of the Beast czy Live after Death, a zachwycamy się będącymi przeciętnymi nawet w obrębie heavy-metalu solowymi płytami Blaze'a. Są jakieś granice.Logika właśnie zdycha w okrutnym cierpieniu.
Gdyby nie Number of the Beast Iron Maiden prawdopodobnie skończyłby granie w okolicach połowy lat '80. Zaręczam Ci szanowny kolego (a nie "człowieku"), że nigdy w życiu byś nie dowiedział się o istnieniu takiego jegomościa jak Blaze Bayley. Przy całym uznaniu dla jego sumiennej pracy jaką wykonał w latach 1995-1998 w zespole.Człowieku, gust nie podlega logice. To bardzo indywidualna sprawa i tym samym masz ludzi, którzy kochają Metallikę i którzy jej nienawidzą. Teraz mi mądrze wytłumacz, którzy mają rację i dlaczego ją mają. Będzie Ci trudno, bo nie mamy żadnych sposobów na dojście logiką do tego, czy to jest dobry zespół.
TNOTB jest przereklamowane. Dla czego mam kochać i ubóstwiać ten album? Bo to legenda? Jest sporo klasycznych i legendarnych płyt oraz kapel. I ja mam się nimi zachwycać? Na jakiej podstawie? Co tam mamy wybitnego, za co mógłbym uznać ten krążek za świetny? Hallowed Be Thy Name? Children Of The Damned? Fajnie, fajnie, ale dla mnie świetna płyta to taka, która na 10 numerów ma jeden słabszy. Tu mamy 8 (mowa o wersji pierwotnej) utworów, 2 wybitne, 2 syfiaste i reszta na poziomie dobrym/bardzo dobrym. Gdyby nie chwytliwe i piosenkowe Run To The Hills i tytułowy wydane na singlach, ta płyta byłaby oceniana znacznie słabiej.
Nie do końca się z tobą zgodzę. W przypadku BB możesz mieć rację , ale w przypadku Di`Anno to wg biografii był strzał w dziesiątkę. Paul miał charyzmę , kontakt z publiką, punkowy wokal. To wszystko pasowało Harrisowi, dodatkowo na pierwszych koncertach dawał czadu. Blaze miał dużo gorzej. Wydaje mi się że jego faktycznie wzięli bez większego zastanowienia. I w jego przypadku można mówić o szczęściu , tyle że z drugiej strony Blaze potrafił się odnaleźć po IM , jego SM czy TD są dobrymi płytami , resztę da się słuchać. Natomiast Di`Anno miał z tym kłopot i właściwie jego płyt nie słucham.Jeśli chodzi o mnie to jakoś niespecjalnie. Uwielbiam Iron Maiden i teoretycznie powinienem uwielbiać wszystkich wokalistów śpiewających na płytach, a w tym przypadku tak nie jest. Di Anno i Blaze to raczej osoby mające ogromne szczęście, że przewinęli się przez tak legendarny zespół jak Iron Maiden. Jako muzycy, twórcy i postacie nie mają startu do każdego muzyka Iron Maiden obecnego składu czy Clive'a. Blaze co prawda miał kilka niezłych płyt solowych, ale ile osób by chodziło na jego koncerty gdyby nie to, że był wokalistą Iron Maiden? Di Anno to już zupełne odcinanie kuponów. Szczerze to nie mam za co specjalnie ich szanować. Dużo bardziej szanuję np. Martina Bircha, który miał ogromny wpływ w latach '80 na kształt muzyki Iron Maiden i zbyt mało się o nim mówi.Szanuje obydwu gości , nagrali po dwa świetne albumy..
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości