No Prayer to świetna płyta

Tu dyskutujemy tylko o Iron Maiden

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

Awatar użytkownika
Geri666
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3684
Rejestracja: śr lis 17, 2010 11:47 pm
Skąd: Wwa

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Geri666 » ndz mar 05, 2023 10:32 pm

Ja mam wrażenie, że ten album jest cholernie niedopracowany. Potencjał jest, Gers się wpasował, ale tak jakby za szybko chcieli ten album skleić.

Nie wiem, czy to rozprężenie, bo byli na chacie u Steva, czy co. Surowość mi nie przeszkadza, prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie kolejnego albumu w stylu SIT i SSOASS i myślę, że ich też to męczyło już pomału.

Ciekawe jakby ten album brzmiał jakby dopracowali linie melodyczne, refreny i aranże utworów (np refreny Tailgunner i Assasin wołają o pomstę do nieba).

Niezmiennie mój top to No Prayer, Public Enema i Fates Warning.

BYDTTS nie liczę, bo to nie jest utwór Maiden. ;)

Awatar użytkownika
sajki
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2258
Rejestracja: pt sie 14, 2015 9:01 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: sajki » pn mar 06, 2023 8:30 am

Lubię No Prayer, bardziej niż Powerslave. Wywaliłbym Holy Smoke i Hooks in You, bo to gnioty i album byłby jeszcze lepszy. Ale i tak jest kilka długości przed kilkoma ostatnimi.

Awatar użytkownika
erosinho
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1753
Rejestracja: czw sie 19, 2010 6:35 pm
Skąd: Góra Kalwaria

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: erosinho » pn mar 06, 2023 9:18 am

Holy Smoke ma przynajmniej dobry tekst.

Awatar użytkownika
johnny_o
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1224
Rejestracja: śr sty 24, 2018 10:28 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: johnny_o » pn mar 06, 2023 2:13 pm

Ja również wolę NPFTD od Powerslave'a, a i jeszcze paru innych klasyków. Holy Smoke to tekst wybitny, ścisły top dyskografii Maiden, a jako całość to dla mnie numer jeden tej płyty. HIY lubię i gniotem bym nie nazwał.

Awatar użytkownika
dostoevsky
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2326
Rejestracja: pn sty 30, 2006 3:55 pm
Skąd: St Andrews

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: dostoevsky » pn mar 06, 2023 3:18 pm

NPFTD lepszy od Powerslave? Rozumiem Waszą miłość do pierwszej płyty z Gersem, bo też ją lubię, ale nie róbmy sobie jaj. :D

Awatar użytkownika
johnny_o
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1224
Rejestracja: śr sty 24, 2018 10:28 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: johnny_o » pn mar 06, 2023 3:47 pm

Nie robię sobie jaj - dużo częściej do niej wracam i bardziej lubię słuchać w całości, ale nie twierdzę że jest lepsza.

Awatar użytkownika
gumbyy
ZDRAJCA SANATORIUM
Posty: 11875
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: gumbyy » pn mar 06, 2023 3:57 pm

NPFTD lepszy od Powerslave? Rozumiem Waszą miłość do pierwszej płyty z Gersem, bo też ją lubię, ale nie róbmy sobie jaj. :D
No ale dlaczego komuś nie może bardziej się podobać NP od P? Inni stawiają "Senjutsu" na podium, ktoś inny bardziej woli "Killers" itd. To jest muzyka, emocje, i nie obowiązuje jakiś wzorzec.
www.MetalSide.pl

Awatar użytkownika
dostoevsky
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2326
Rejestracja: pn sty 30, 2006 3:55 pm
Skąd: St Andrews

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: dostoevsky » pn mar 06, 2023 4:01 pm

NPFTD lepszy od Powerslave? Rozumiem Waszą miłość do pierwszej płyty z Gersem, bo też ją lubię, ale nie róbmy sobie jaj. :D
No ale dlaczego komuś nie może bardziej się podobać NP od P? Inni stawiają "Senjutsu" na podium, ktoś inny bardziej woli "Killers" itd. To jest muzyka, emocje, i nie obowiązuje jakiś wzorzec.
Podoba mi się to co piszesz. I na pewno z takim samym zrozumieniem podchodzisz do ludzi, którzy uważają "Senjutsu" za dobry album. :)

Awatar użytkownika
sajki
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2258
Rejestracja: pt sie 14, 2015 9:01 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: sajki » pn mar 06, 2023 4:06 pm

NPFTD lepszy od Powerslave? Rozumiem Waszą miłość do pierwszej płyty z Gersem, bo też ją lubię, ale nie róbmy sobie jaj. :D
Na Powerslave są 4 dobre utwory. Na No Prayerze jest więcej.

nugz
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4348
Rejestracja: ndz lip 15, 2018 10:08 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: nugz » pn mar 06, 2023 4:14 pm

^Ja niedawno gdzieś czytałem kolejny durny ranking w sieci i PS był w elitarnym gronie "idealnych" albumów heavy :)

Awatar użytkownika
sajki
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2258
Rejestracja: pt sie 14, 2015 9:01 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: sajki » pn mar 06, 2023 4:32 pm

Też to czytałem. Można lubić ten album, ale do idealnego to nie nadaje się jak mało który.

Awatar użytkownika
dostoevsky
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2326
Rejestracja: pn sty 30, 2006 3:55 pm
Skąd: St Andrews

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: dostoevsky » pn mar 06, 2023 4:34 pm

NPFTD lepszy od Powerslave? Rozumiem Waszą miłość do pierwszej płyty z Gersem, bo też ją lubię, ale nie róbmy sobie jaj. :D
Na Powerslave są 4 dobre utwory. Na No Prayerze jest więcej.
Public Enema, Mother Russia, Assassin i Hooks in You lepsze od Losfer Words, Flash of the Blade, The Duellists, Back in the Village? :D

Cóż, nikt Ci nie zabroni tak twierdzić... :wink:
Też to czytałem. Można lubić ten album, ale do idealnego to nie nadaje się jak mało który.
Nie wiem czy idealny, ale wielu albumom trudno konkurować nawet z połową Powerslave: Aces High, 2TMT, Powerslave i Rime. :D

Awatar użytkownika
sajki
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2258
Rejestracja: pt sie 14, 2015 9:01 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: sajki » pn mar 06, 2023 6:42 pm

NPFTD lepszy od Powerslave? Rozumiem Waszą miłość do pierwszej płyty z Gersem, bo też ją lubię, ale nie róbmy sobie jaj. :D
Na Powerslave są 4 dobre utwory. Na No Prayerze jest więcej.
Public Enema, Mother Russia, Assassin i Hooks in You lepsze od Losfer Words, Flash of the Blade, The Duellists, Back in the Village? :D

Cóż, nikt Ci nie zabroni tak twierdzić... :wink:
Ale dlaczego wybrałeś sobie akurat te utwory? I tak, Enema jest lepsza od tych z Powerslave.

Awatar użytkownika
gumbyy
ZDRAJCA SANATORIUM
Posty: 11875
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: gumbyy » pn mar 06, 2023 6:48 pm

NPFTD lepszy od Powerslave? Rozumiem Waszą miłość do pierwszej płyty z Gersem, bo też ją lubię, ale nie róbmy sobie jaj. :D
No ale dlaczego komuś nie może bardziej się podobać NP od P? Inni stawiają "Senjutsu" na podium, ktoś inny bardziej woli "Killers" itd. To jest muzyka, emocje, i nie obowiązuje jakiś wzorzec.
Podoba mi się to co piszesz. I na pewno z takim samym zrozumieniem podchodzisz do ludzi, którzy uważają "Senjutsu" za dobry album. :)
Oczywiście, że tak. Super, że o to zapytałeś, bo mogę potwierdzić, że ZUPEŁNIE nie mam problemu z tym, że ktoś uważa np. "Senjutsu" za arcydzieło, czy też za najlepszy album IM :)

Problem pojawia się, gdy taka osoba nie potrafi przyjąć do wiadomości, że ja tak nie uważam :)

I to dotyczy zdania/opinii na każdy inny temat.
www.MetalSide.pl

Awatar użytkownika
dostoevsky
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2326
Rejestracja: pn sty 30, 2006 3:55 pm
Skąd: St Andrews

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: dostoevsky » śr mar 08, 2023 1:53 pm

Ciekawy fragment z "Run to the Hills" Micka Walla na temat odejścia Adriana, przyjęcia Janka i samego albumu:



"Plan przewidywał trzy miesiące wspólnego pisania u Steve’a, bez pośpiechu, powoli wczuwając się w atmosferę - mówi Adrian. - Tymczasem, po zaledwie kilku tygodniach zadecydowano, że rozpoczynamy nagrywanie. Zaskoczyło mnie to kompletnie, potrzebowałem więcej czasu na dokończenie moich kompozycji. ASAP zabrało mi trochę czasu i pochłonęło część energii twórczej. Być może także niektórych zaszokowało. Zespół mógł to źle odebrać. Mogli się obawiać, że nie chcę już grać metalu.

Adrian niechętnie odnosił się także do kierunku, jaki pod względem muzycznym obrał Steve na nowym albumie: bardziej surowego, „ulicznego” brzmienia. Postanowili powrócić do początków, nagrać album w podobnie surowym stylu co „Killers”, a mi się to nie podobało. Uważałem, że na dwóch ostatnich albumach zmierzaliśmy we właściwym kierunku. Powrót do dawnego, surowego brzmienia, oznaczał dla mnie krok w tył. Uważałem, że powinniśmy iść naprzód. Nie powiedziałem nikomu, że chcę odejść. Po prostu nie byłem w stu procentach pewien. Jednak kiedy tylko wyraziłem cień wątpliwości, Steve orzekł, że chyba nie chcę już należeć do zespołu, skoro nie jestem z nimi na sto dziesięć procent. Przypomniał mi, że jeżeli zostanę, będę musiał odbyć jeszcze roczne tournee. Im więcej o tym myślałem, tym bardziej przyznawałem mu rację. Nie da się przez to przejść, będąc nieszczęśliwym. To byłaby klęska. Nie byłbym wobec nich w porządku.

Steve jednak uważa, że Adrian już wcześniej nie był zadowolony. Zawsze było coś nie tak - mówi. - Czasami siedział ze zwieszoną głową, a my robiliśmy miny, starając się go rozśmieszyć. Jednak bez rezultatu. Przed nagraniem „Seventh Son...” zapytałem go, czy chce być dalej z nami. Odpowiedział, że tak, oczywiście. Nagraliśmy album, ruszyliśmy w trasę i Adrianowi wrócił lepszy nastrój, ale pod koniec tournee i przed nagraniem następnej płyty znowu nic mu się nie podobało. Brakowało mu zapału. Wtedy ponownie pojawiło się to pytanie, warte sześć milionów dolarów: „Chcesz czy nie chcesz należeć do zespołu?”. Odpowiedź brzmiała: „Nie wiem. Muszę nad tym pomyśleć”. Nie tego się spodziewałem. Miał odpowiedzieć: „Czy ci odwaliło? No pewnie, że tak”. Wiem, że Adrian jest dość niezdecydowany podczas trasy nazywaliśmy go Willy Orwonthe - by nie powiedzieć więcej, ale tym razem sprawa była zbyt poważna.

Zdecydowano się zwołać zebranie całego zespołu - opowiada Adrian. - Przemawiał głównie Steve. Powiedział, że wydaję się nieszczęśliwy, grając razem z nimi. Wziąłem więc głęboki oddech i przez godzinę chyba wyjaśniałem, co czuję. Nagrałem album, w którym naprawdę wyrażałem siebie. Granie i śpiewanie na nim sprawiło mi przyjemność. Wiedziałem, że Iron Maiden to coś zupełnie innego i cieszyło mnie, że mam w tym swój udział. Ale wydawało się, że na najnowszym albumie wkład ten będzie znikomy. Uważałem, że potrzebujemy więcej czasu na pisanie, ale mobilne studio właśnie dotarło na miejsce, a ja nie zdążyłem dokończyć moich utworów i czułem się po prostu... zawiedziony.

Wtedy zaproponowaliśmy, że podejmiemy tę decyzję za niego - dopowiada Steve. - Powiedzieliśmy, że skoro nie jest w stu procentach pewien, to nie powinien tego dalej ciągnąć. Na to on wzruszył ramionami i powiedział, że miał nadzieję na inne zakończenie tej sprawy. Miał nadzieję, że będziemy chcieli go zatrzymać. Ale najpierw to on musiałby sam tego chcieć. Było mi bardzo głupio, bo naprawdę lubię Adriana. Prywatnie byłem mu chyba najbliższy, więc bardzo mnie to dotknęło. Bolało mnie, że Adrian nie chce już być z nami, ale wiedziałem, że muszę być twardy. Nie możemy trzymać w zespole kogoś, kto nie ma zapału do tego, co robi.

Żałuję, że nie mogłem wówczas powiedzieć: „Tak, pewnie, chcę być z wami”, ale życie nie jest przecież czarno-białe - konstatuje Adrian. - Zawsze są jakieś wątpliwości, zwłaszcza kiedy jest się starszym. Wszystko to stało się w ciągu kilku dni. Odbyłem mnóstwo rozmów przez telefon, bardzo to przeżywałem. Iron Maiden był całym moim życiem przez ostatnie dziesięć lat, jego członkowie stali się moją drugą rodziną. Na początku czułem się bardzo dziwnie. Brakowało mi tych codziennych spraw, którymi żyłem od tylu lat. Ale z drugiej strony, zrzuciłem z siebie pewien ciężar. Prawda jest taka, że byłem nieszczęśliwy. Po nagraniu własnego albumu czułem się przytłoczony. Wróciłem, ale nie miałem żadnych nowych pomysłów... w końcu prawda do mnie dotarła. Teraz trzeba było znaleźć zastępstwo, i to szybko.

Bruce nigdy nie wspominał mi, co się święci - mówi Janick - a znałem przecież Daveya i Adriana, lubiłem ich obu. Znałem wszystkich członków zespołu, ale nie wiedziałem, co się tam naprawdę dzieje. Wtedy zadzwonił do mnie Bruce i spytał, czy nie nauczyłbym się kilku numerów Iron Maiden. Na początku odpowiedziałem, że nie, bo umówiliśmy się, że nie będziemy wykonywać utworów Ironów na koncertach, ale zapytałem, dlaczego chce to grać. Odpowiedział, że ktoś odchodzi z zespołu i chcą mnie zaprosić na przesłuchanie. Kiedy się dowiedziałem, że chodzi
o Adriana, nie mogłem uwierzyć. Moja dziewczyna twierdzi, że kiedy odkładałem słuchawkę, byłem blady jak ściana. Myślała, że ktoś umarł.

Janick przyszedł na przesłuchanie w stodole Steve’a trzy dni później. Zapytali, co chciałbym zagrać na początek - wspomina. - Wybrałem „The Trooper”, bo pomyślałem sobie, że z takim szybkim, szalonym utworem na pewno sobie poradzę. Potem zaatakowaliśmy razem z Daveyem pierwsze nuty i jakoś poszło! Tak po prostu. Kiedy skończyliśmy, aż dygotałem od przypływu adrenaliny. Pamiętam, jak Bruce zawołał, że to nieprawdopodobne. Zagraliśmy więc następny kawałek, chyba „Iron Maiden”, a później „The Prisoner” i może coś jeszcze, nie pamiętam. Na koniec wszyscy zebrali się w kącie na naradę i po chwili Steve podszedł do mnie i powiedział: „Jesteś przyjęty. Jutro zaczynamy nagrywanie”. Nie wierzyłem własnym uszom!

Rzeczywiście, następnego dnia zaczęli pracę, od rana próbując utwory z nowym gitarzystą, a nagrywając je po południu. Producentem całości był raz jeszcze Martin Birch. Album został skończony w trzy tygodnie, a rezultat, pod względem muzycznym, okazał się nierówny. Brzmienie - tak jak zapowiadano - było rzeczywiście surowe, pozbawione wszelkich ozdobników. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich albumów, nie pojawiły
się na nim syntezatory - tu zastąpione przez ciepłe syczenie gitar, rozgrzewających się z upływem czasu aż do czerwoności. Ale choć produkcja jest dosyć powściągliwa, gra wprost przeciwnie. Zespół nigdy przedtem nie brzmiał w studiu tak „żywo”, miejscami prawie jak wzbogacone demo. W sumie album zawiera dziesięć utworów. Trzy wyłącznego autorstwa Steve’a: melancholijny utwór tytułowy, o wiele bardziej dojrzały i refleksyjny niż wszystko co zrobił do tej pory; „The Assasin” - także bardziej introspektywny i dojrzalszy niż sugeruje przerażający tytuł; i „Mother Russia” - niestety, nie dorównujące poprzednim epickim dziełom Steve’a, bezbarwne zakończenie albumu.

Co ciekawe, najbardziej interesujący materiał powstał w wyniku współpracy Steve’a z Bruce’em: rozdzierający „Tailgunner”, który we wspaniale ognistym stylu otwiera album; „Holy Smoke” - brawurowy pierwszy singel, który we wrześniu 1990 roku wszedł przebojem do pierwszej dziesiątki;
oraz „Run Silent, Run Deep” - melodramatyczne i podniosłe zapożyczenie z „Kashmir” Zeppelinów. Pozostałe cztery utwory to: „Hooks In You” Bruce’a i Adriana, drugorzędne w porównaniu do wcześniejszej klasyki tego duetu - „Two Minutes To Midnight”; „Public Enema Number One” Bruce’a i Daveya, które pomimo groźnego tytułu jest właściwie rodzajem społecznego komentarza; „Fates Warning” Steve’a i Daveya - kolejny nastrojowy i poruszający utwór ze zmuszającym do refleksji tekstem Steve’a; no i oczywiście wspaniała burleska Bruce’a i Janicka „Bring Your Daughter To The Slaughter” - chyba najlepszy kawałek, którego nie nagrał Alice Cooper.

Z chwilą kiedy ukazał się „No Prayer For The Dying”, album wskoczył od razu na drugie miejsce brytyjskich list, powtarzając ten sukces na całym świecie. Oczywiście poza Ameryką, gdzie mimo sprzedanych pięciuset tysięcy egzemplarzy i tytułu Złotej Płyty nie powtórzył sukcesu pięciu poprzednich albumów, które przyniosły zespołowi Platynę. Jak się później okaże, opinia publiczna zwróciła się nie tyle przeciwko Iron Maiden, ile przeciwko całemu etosowi heavy metalu lat osiemdziesiątych, zastąpionemu - przynajmniej czasowo - przez nowy, bardziej niezależny gatunek ciężkiego rocka - grunge. Ale Ameryka, tak jak Niebo, może poczekać. Wydany w styczniu 1991 roku, jako drugi singel albumu, „Bring Your
Daughter...”, stał się pierwszym w historii zespołu numerem jeden wśród singli w Wielkiej Brytanii i pozostał na liście przez trzy cudowne tygodnie, na złość „Top Of The Pops”. Zwycięstwo było tym większe, że BBC obeszła się z albumem bardzo brutalnie, odmawiając grania go w Radio 1 i pokazując w „Top Of The Pops” zaledwie dziewięćdziesięciosekundowy fragment wideoklipu dostarczonego im przez Iron Maiden.

Single nigdy mnie specjalnie nie interesowały - mówi Steve - ale muszę przyznać, że poczułem się dumny, widząc jak „Bring Your Daughter...” zdobywa pierwsze miejsce. Nawet po tylu latach, znowu poczułem się podekscytowany. Poczułem, że naprawdę było warto. Było to dla mnie potwierdzeniem, że idziemy właściwą drogą. Muzycznie poczuliśmy się trochę... może nie przytłoczeni, ale chcieliśmy, by album brzmiał jak najbardziej naturałnie. Podobało nam się brzmienie zespołu w stodole; sposób, w jaki rozchodzi się tam dźwięk. Dlatego postanowiliśmy sprowadzić tam sprzęt studyjny i zrobić takie „surowe” nagranie. Jednak nie powiodło się nam to w stu procentach. Według mnie byłoby lepiej, gdyby słychać było publiczność. To właśnie powinniśmy byli zrobić. Ale słyszałem już różne opinie na ten temat. Niektórzy uważają, że to nasz najlepszy album, a inni - że najgorszy. Osobiście uważam, że nie jest może najlepszy, ale też z pewnością nie najgorszy. Jest na nim kilka cholernie dobrych utworów, słychać to zresztą po reakcji publiczności, kiedy gramy „Holy Smoke” albo „Tailgunner” na koncertach."

Awatar użytkownika
johnny_o
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1224
Rejestracja: śr sty 24, 2018 10:28 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: johnny_o » śr mar 08, 2023 3:17 pm

Bardzo ciekawy fragment, dzięki za wklejkę. Teraz tylko czekać na koncertowe Holy Smoke albo Tailgunner ;)

Zakkahletz
-#Rainmaker
-#Rainmaker
Posty: 6550
Rejestracja: sob sie 28, 2010 7:43 pm
Skąd: na północ (od W-wy)

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Zakkahletz » ndz mar 12, 2023 12:16 am

Od samego pojawienia się tej płyty na rynku niezmiennie uważam ją za jedną z najlepszych tego zespołu. Na dziś nie uprę się, że na 100% w strefie medalowej, bo w ogóle stworzyć taką strefę dla płyt IM byłoby mi ogromnie trudno, ale już w Top Six to bez cienia wątpliwości.

Double Impact
-#Wrathchild
-#Wrathchild
Posty: 98
Rejestracja: sob mar 02, 2024 2:20 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Double Impact » pn mar 04, 2024 8:32 pm

To byłaby znakomita płyta gdyby te trzy wesołe utwory umieścić na B-Sides (zwłaszcza Hooks in You), baaardzo dopracować albo wręcz na nowo nagrać ostatni utwór i dodać ze dwa szybkie strzały. Jeszcze wtedy umieli robić krótkie utwory. Tak mamy album nierówny, ale niezły. Takie 6+/10 łamane na 7/10. Fear of the Dark jednak troszkę lepszy, ale już koncerty z trasy No Prayera były o wiele lepsze.


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 1 gość