Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Wielka zgoda, strasznie się na ten kawałek rozgrzewałem ostatnio. Było głośno śpiewane.Ja powiem tylko jedno. Mam nadzieję, że Madame Guillotine zostanie w secie po wsze czasy,
Myślę, że do bełkotu nie ma co się ustosunkowywać.ciężko się jakkolwiek merytorycznie ustosunkować.
Koło nas była mała bójka, ale ochrona szybko zareagowałaTrochę się źle wyraziłem, miałem na myśli luźny w sensie braku jakiejś faktycznie walki o przetrwanie jaka często u nas jest. Na Saxon było o wiele gorzejNie no luzu nie było, nie przesadzaj. Pchali i trzeba było pracowac, im bliżej srodka tym mocniej, ale zgadzam się ze nie było bydła i strefy zgniotu, ot napór tłumu. Jak na PL to ok
No właśnie obok największych hitów LS było jedynym utworem, który moja okolica odśpiewała chóralnie. I jak sięgam pamięcią, to w 2018 na nim był też straszny rozpierdol. Mystic to trochę inna historia, bo fest i drugi kawałek w secie, ale wtedy również było dość grubo.
Ja tego trochę nie kupuję. Lover i Painkiller mają lepsze przyjęcie, a nie przeszkadzało im wyrzucić je na tych trasach po Stanach, które do nas nie dotarły. A Lightning nie ma przecież takiego star powera, jak wspomniane hity.
A wiesz, podobne odczucia mam. Katowice 2018 były bardzo ciężkie. Dzisiaj lekko bolą mnie żebra, ale wtedy miałem na nich krwawe siniaki. Maiden w 2018 oglądałem z trybuny i to IMO było apogeum bydła w tym kraju. jak rok temu szedłem na nich na GA, to obawiałem się srogich dymów, a była plaża.
Co by nie mówić powoli się ta Polska cywilizuje
Starszym się już nie chce, a młodzi nie potrafią "dać czadu"Zmiana na plus jest zauważalna, to prawda
Maiden w 18 było straszne, ale w 16 było dużo gorzej xD Kato 18 już Megadeth na srodku mnie przeorało, na Priest się wycofalem (ale nie miałem cisnienia bo byłem na barierce dzień wcześniej).A wiesz, podobne odczucia mam. Katowice 2018 były bardzo ciężkie. Dzisiaj lekko bolą mnie żebra, ale wtedy miałem na nich krwawe siniaki. Maiden w 2018 oglądałem z trybuny i to IMO było apogeum bydła w tym kraju. jak rok temu szedłem na nich na GA, to obawiałem się srogich dymów, a była plaża.
Co by nie mówić powoli się ta Polska cywilizuje
Chciałoby się, żeby wiecej boomerów było takich, jak GenerałThe first Priest album I was able to have was that extraordinary Japanese live recording from 1979. You have no idea, how hard and expensive the vinyls were in Poland back in the ’80s. There were no record stores and all you could find was on the black market or record “flea markets” and spend your whole monthly payment for that. Judas Priest gave me so much power and will in those crazy times. They also were a main reason why I started to play metal instead of just listening to that. Vader was a straight consequence of my Priest fascination. I love the Flying V shape since I saw K.K. raising his guitar on the Unleashedposter. And I still do prefer strongly expressive and noisy tremolo leads than melodies or harmonies after the fabulous “Sinner” live version from this fascinating performance.
Gilotyna to nowy klasyk Saxon, brzmi na żywo lepiej niż większość ich klasyków z epoki świetności. Obok Crusader chyba najbardziej mi sie podobał. Z setu Judasów, Nowe kawałki i love bites na plus. Reszta, lekki kotlet jak dla mnie.Ja powiem tylko jedno. Mam nadzieję, że Madame Guillotine zostanie w secie po wsze czasy, bo co ten numer ze mną robi to jest jakiś kurwa inny wymiar. A recka Invadera... cóż. Koncert heavy metalowy opisany przez człowieka, który heavy metalu nie słucha i nie lubi, więc ciężko się jakkolwiek merytorycznie ustosunkować.
Z tymi efektami to się zgodzę, za dużo wyglądało na to, ze chcieli osiągnąć efekt niesamowitości a wyszedł przester do kwadratu. Czy odbębniali byle szybko? Taka uroda power - speed metalu, w który bawią się JP.To i parę słów ode mnie:
Uriah Heep - dla mnie miłe zaskoczenie bo znałem tylko Lady in Black, i mimo że pobieżnie przesłuchałem kilka kawałków wcześniej to nie wiedziałem czego się spodziewać, a tu świetny klasyk metal wyszedł, mega pozytyw i zespół, który na pewno muszę sobie posłuchać
Saxon - dla mnie (z wielu powodów, o których również i w części JP napiszę) gwiazda wieczoru - najlepiej nagłośnieni, świetny kontakt z publiką (Nibbs rządzi! Biff oczywiście również!) , no i mój ulubiony Crusader, koncert sztos, jedynie żałuję dwóch rzeczy - że tylko 12 kawałków, oraz że dopiero widziałem ich 2. raz w życiu (ostatnio w 2011 w Dolinie Charlotty), żałuję i obiecałem sobie że chcę ich jeszcze obejrzeć w pełnym secie, na samodzielnym gigu
Judas Priest - również widziałem 2. raz życiu (1. raz również w 2011, O2 w Pradze) , więc cieszę się, bo nie wiadomo ile jeszcze byłoby ku temu okazji, cieszyła mnie setlista, ale dźwięk był bardzo kiepski (siedzieliśmy w A11) - wszystko za głośne, przesterowane, a Halford miał nałożone mnóstwo efektów, pogłosów. Wszystko to sprawiało, że dźwięk się zlewał i koncert był hałaśliwy, męczący na dłuższą metę. Forma zespołu wyglądała in plus, cieszy że Halford wyrabiał na Painkillerze, natomiast miałem wrażenie że grają trochę na szybkiego, aby odbębnić i zejść ze sceny. Jeśli ktoś narzeka, że Maiden to objazdowe DVD, to tutaj miałem takie wrażenie do kwadratu. Jedynie Faulkner żywy kontakt z publiką. Suma summarum - koncert ok, ale myślę, że raczej mój ostatni JP i będę wolał w przyszłości oglądać inne zespoły.
Wróć do „Koncerty, Imprezy, Spotkania”
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 1 gość