To ogólnie ciekawa dyskusja, ja np ten album lubię, ale nie wracam zbyt często, przeszkadza mi stosunkowo płaskie brzmienie i jednak chyba wolę "Powerslave" czy "TNOTB" jeśli chodzi o albumy z lat 80-tych. Teoretycznie wszystko się tu zgadza, a praktycznie... no nie jest to mój faworyt, choć ogólnie oceniam go dość wysoko.
Moonchild - 8/10
Bardzo lubię ten numer, jest zły i dziki, a te klawisze wprowadzają taki złowieszczy chłód.. Koncertowo, studyjnie - bardzo lubię.
Infinite Dreams - 8/10
Kiedyś szalałem za tym kawałkiem, teraz po prostu go lubię, zwłaszcza za te ciepłe gitary Smitha i Murraya w pierwszej części utworu.
Can I Play With Madness - 7/10
Tak jak pisałem, solo H + nośny refren + fajna zmiana tempa w środku kawałka. Może i mało Maidenowy jak na Maiden, ale przyjemny kawałek ze świetnym teledyskiem!
The Evil That Men Do - 8/10
No klasyka po prostu
Może i zbyt już oklepany i osłuchany, ale tak samo jak w przypadku "Moonchild", uwielbiam ten jego specyficzny chłód i gitarową zmarzlinę
Seventh Son of a Seventh Son - 8/10
Lubię takie walce w tym marszowym tempie a melodeklamowany środek wciąż przyprawia mnie o ciarki. Jedyne co mnie nie przekonuje to instrumentalny finał kompozycji, choć sola niesamowicie smakowite, też miewam wrażenie że nie było lepszego pomysłu jak ten numer zakończyć.
The Prophecy - 4/10
Dość przeciętny numer jak na Maiden i jak na tę płytę ogólnie.
The Clairvoyant - 6/10
Basowy wstęp zawsze mnie rozwalał, aczkolwiek po latach te wesołe melodie na początku i na końcu jakoś średnio mi pasują do klimatu całego albumu.
Only the Good Die Young - 7/10
Moim zdaniem fajny finał albumu ze świetnym refrenem, który potem został niejako przywołany przez "Out of the Silent Planet" w 2000 roku.