Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Solowe dokonania byłych i obecnych członków Maiden

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

Awatar użytkownika
WICKER MAN
-#Rainmaker
-#Rainmaker
Posty: 6530
Rejestracja: pn mar 31, 2003 3:35 pm
Skąd: Warszawa

Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: WICKER MAN » pn kwie 15, 2024 10:11 am

Decyzja o mojej podróży do LA zapadła spontanicznie z tygodniowym wyprzedzeniem - gdy dotarły do mnie (zweryfikowane potem pozytywnie) pogłoski, że planowany koncert w Santa Ana nie będzie pierwszym na trasie, a dojdą dwa „sekretne” występy w legendarnym 500-os. klubie Whisky A Go-Go przy Sunset Blvd. Szybka weryfikacja i okazało się, że w tych dniach występuje niejaki „House Band of Hell” - subtelne nawiązanie do teledysku „Rain on The Graves”. Jako że solową twórczość Bruce’a, zwłaszcza lata 1997-1998, oceniam w dużej mierze wyżej od większości dorobku artystycznego jego macierzystej kapeli, a nie było mi dane widzieć go wcześniej na żywo w wersji solowej, nie wahałem się zbyt długo - taka okazja (pierwsze solowe koncerty od blisko 22 lat i w tak malutkim klubie) nie zdarza się zbyt często.

Los Angeles na przekór powitało mnie pogodą, którą obrazuje singiel „Rain On The Graves” - rzadko w południowej Kalifornii zdarzają się takie opady i pochmurne dni. Nie wpłynęło to bynajmniej negatywnie na podekscytowanie i nastrój.

Napięcie pod klubem wyczuwalne było już przed 10 rano, gdy grupa pewnie ok. 200 fanów ustawiła się po zakup biletów, które początkowo dostępne były jedynie w okienku kasy (resztka biletów trafiła potem do sprzedaży online). Plotka głosiła, że w kasie pojawić się może „gość specjalny” i rzeczywiście po godz. 10 rano zaskoczonym fanom ukazał się bohater wieczoru, tym razem w roli kasjera - Bruce nadzorował płatności za bilety ($60, bez napiwków) i osobiście zakładał na ręce opaski (substytut papierowych biletów).

Po odbiorze wejściówek udałem się na przejażdżkę ulicami pochmurnego Los Angeles, finalnie zwieńczoną 2.5-godzinnym słuchaniem przez ścianę studia nagrań prób moich ukochanych The Rolling Stones, którzy w Mieście Aniołów rozgrzewają się przed amerykańską trasą promującą ich doskonałą nową płytę.

Nadmienię, że muzycznie w LA nie da się narzekać na nudę - dzień wcześniej w słynnym Hollywood Bowl odbył się koncert ku pamięci Jimmy’ego Buffeta (udział wzięli m.in. Paul McCartney czy The Eagles), a w ten sam weekend występowali m.in. The Black Crowes czy Peter Frampton.

O 20 pod klubem Whisky A Go-Go czekała niezbyt liczna kolejka fanów. Warto nadmienić, że klub jest naprawdę malutki - gdyby nie balkon to myślę, że mieściłby niewiele więcej ludzi od legendarnego londyńskiego Cart & Horses.

Lokalna Kapela z Piekieł dała na siebie czekać aż do godz. 22 (czas ten umilał lokalny DJ). Po intro z serialu „Najeźdźcy” i instrumentalnym „Toltec 7 Arrival” zaczęli od hitu - tytułowego numeru z krążka „Accident of Birth”. Wybór brusowego, blisko 30-letniego (!!) klasyka na otwarcie ma sens, bo od razu daje solidnego kopa.

Powiem bez owijania w bawełnę - widziałem Bruce’a na scenie pewnie ze 150 razy, ale przynajmniej od 15-20 lat nie był w tak fenomenalnej kondycji - zarówno wokalnej jak i fizycznej. Miotał się na malutkiej scenie jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce, a śpiewał…. zupełnie jakby przeniósł się „somewhere back in time”, do złotych lat Maiden 2003-2009. Bruce stał się „Resurrection Man” i powrócił do swojej życiowej formy - oba koncerty zaliczam do jednych z najlepszych jego występów w XXI w., obok takich perełek jak Give Me Ed 2003, Ullevi 2005, „Flight 666”, Cathenbury Cathedral (2011) czy orkiestrowych wykonów z ubiegłego roku.

Myślę, że forma i wigor Bruce’a są dodatkowo napędzane jego obecnym zespołem - to w większości 30-latkowie, bez większego scenicznego doświadczenia, ale z wielkim entuzjazmem i głodem gry. Najbardziej pozytywnie wyróżnia się charyzmatyczna, znana z epizodu w Whitesnake, irlandzka basistka Tanya O’Callaghan - aż miło patrzy się na grację, z jaką gra na scenie. Klawiszowiec Maestro Mistheria momentami zbyt wysuwa się na pierwszy plan, ale w miksie na żywo (za który odpowiada sam Pooch czyli genialny dźwiękowiec Maiden od 2018) jest schowany więc aż tak to nie razi. Na pewno bardzo kontrowersyjny okazał się brak w koncertowym składzie gitarzysty Roy’a Z, natomiast duet Philip Näslund i Chris Declercq na scenie brzmi bez zarzutu - partie Roy’a i Adriana są zagrane poprawnie i bez niepotrzebnej wirtuozerii i improwizacji.

Odnośnie wybranego repertuaru - ciężko się do czegoś przyczepić. Ponoć w przeciwieństwie do Maiden setlista ma być rotacyjna i to podczas całej trasy, a łącznie w trakcie prób przećwiczono ok. 20 numerów. Absolutną perełką jest niegrany nigdy wcześniej na żywo poetycki „The Alchemist”. Mocarnie wypadły wgniatające w ziemię „Darkside of Aquarius” czy „Book of Thel”. Pozytywną niespodzianką okazał się zapomniany nieco „Gods of War”, przed którym Bruce zgrabnie nawiązał do obecnej sytuacji geopolitycznej. Numery z „The Mandrake Project” wybrane zostały bezpiecznie (pierwsze 4, rockowe kawałki). „Resurrection Man” na żywo wypada lepiej niż na płycie, a Bruce grający na bongo to coś co trzeba zobaczyć na własne oczy. Instrumentalny cover Edgara Winter'a „Frankenstein” daje Bruce’owi chwilę oddechu, ale jego perkusyjny „pojedynek” z Dave’m Moreno oraz zabawa z przedziwnym thereminem wypadają efektownie, ale nie efekciarsko.

Ze swojej strony liczę na więcej zmian i eksperymentów w setliście i przerobienie na żywo takich perełek jak „Navigate The Seas of The Sun”, „Omega” czy „Gates of Urizen”. Kontrowersje może budzić brak materiału ze „Skunkworks” (chociaż jeden numer był ponoć grany na próbach więc może trafi do setu) i „Tattooed Millionaire”, ale stylistycznie odbiegają one mocno od repertuaru nagrywanego z Roy’em.

Powiem coś może niezbyt poprawnego politycznie - jeśli za 2-3 lata Maiden zakończą karierę koncertową to płakać nie będę, bo pozwoli to Bruce’owi na więcej koncertów ze swoim „The House Band of Hell”. Na mniejszej niż stadionowa scenie, bez choreograficznego przerostu formy nad treścią, kostiumów i dmuchanych potworków, jego talent wokalny i charyzma wysuwają się na pierwsze miejsce i lśnią pełnym blaskiem.

Jak to zaśpiewał Bruce parafrazując refren „Accident of Birth” - „It’s been too long, I’ve missed you”.

P.S. Pozdro dla Cloud'a i Doroty! :pijak:

Kilka moich klipów:

Accident of Birth: https://www.youtube.com/watch?v=PwyTcxqmPss
The Alchemist: https://www.youtube.com/watch?v=2iAKhFBW3zU
Jerusalem: https://www.youtube.com/watch?v=eXBOsFBcZg4
Starchildren: https://www.youtube.com/watch?v=g8Smlk6jdM4
Chemical Wedding: https://www.youtube.com/watch?v=yfWH5UZTA-4
Gods of War: https://www.youtube.com/watch?v=cjWiTVJ70SY

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

pz
-#The Man Who Would Be Spammer
-#The Man Who Would Be Spammer
Posty: 17036
Rejestracja: śr maja 07, 2014 12:56 am
Skąd: z Sanatorium

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: pz » pn kwie 15, 2024 10:17 am

Fajna relacją. Scena rzeczywiście malutka. To musiało być świetne odczucie w takim klubie.

19.04 Myrkur /PO 20.04 Turbo /Damasławek 24.04 G.Hughes /WA
3.05 Hellhaim /WA 8.05 Riot V /WA
10.05 Moriah Woods /WA 11.05 Turbo /Wyrzysk 28.05 Springsteen /Praga
5-8.06 Mystic Festival /GD 13.06 Night Demon, Riot City /WA
13.10 Made in Warsaw /WA 16.10 Apocalyptica /WA 31.10 Soen /KR 1.11 Guano Apes /WA 2.11 Soen /GD

Awatar użytkownika
gumbyy
ZDRAJCA SANATORIUM
Posty: 11875
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: gumbyy » pn kwie 15, 2024 10:49 am

Dobrze czytać, że jest aż tak dobrze :)
www.MetalSide.pl

Awatar użytkownika
Geri666
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3684
Rejestracja: śr lis 17, 2010 11:47 pm
Skąd: Wwa

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: Geri666 » pn kwie 15, 2024 11:34 am

Na nagraniach jest kapialnie. Bez teatrzyku, bez kalkulacji, zupełnie inaczej niż w wyreżyserowanym Maiden.

The Gods OF War, Alchemist, Book Of Thel <3

dlaczego w tym roku nie gra klubówki w PL :<

Awatar użytkownika
Schizoid
-#Lord of light
-#Lord of light
Posty: 9458
Rejestracja: śr cze 25, 2014 3:01 pm

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: Schizoid » pn kwie 15, 2024 12:05 pm

Fajny opis wrażeń. Wydaje mi się, że występując poza Maiden, Bruce po prostu nie stresuje się tak bardzo, jak podczas gigów z macierzystą kapelą. I może dlatego śpiewa lepiej. Nie odpowiada przed nikim poza fanami, nie musi pamiętać o tym, że wtedy i wtedy jest piro, walka z Eddiem, czy cokolwiek innego. Na pewno ta konwencja ma swoje duże plusy.
Lord of infernal, gather my strength
Carry me through the gates

Awatar użytkownika
gumbyy
ZDRAJCA SANATORIUM
Posty: 11875
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: gumbyy » pn kwie 15, 2024 12:22 pm

Fajny opis wrażeń. Wydaje mi się, że występując poza Maiden, Bruce po prostu nie stresuje się tak bardzo, jak podczas gigów z macierzystą kapelą. I może dlatego śpiewa lepiej. Nie odpowiada przed nikim poza fanami, nie musi pamiętać o tym, że wtedy i wtedy jest piro, walka z Eddiem, czy cokolwiek innego. Na pewno ta konwencja ma swoje duże plusy.
Stres to za dużo powiedziane, po tylu latach na scenie to już rutyna i "kolejny dzień w biurze" ;)

Ale reszta jak najbardziej tak. Nie trzeba pamietać o przebierankach, o tym, że w tym kawałku trzeba stać tam itp. Nie ma co robić, to się bawi. Do tego mały klub i fani na wyciągnięcie ręki.
www.MetalSide.pl

Piotr Lange
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1059
Rejestracja: czw paź 27, 2022 5:06 pm
Skąd: Łódź

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: Piotr Lange » pn kwie 15, 2024 1:10 pm

Bruce to wszystko robi od lat, sadzę iż sam fakt, iż występuje z solo po raz pierwszy od 22 lat pozytywnie go nakręca, dobrze mu robi. Co do wymogów koncertów IM - przecież to sam Dickinson zawsze optował za bardziej "teatralnym" show IM. Nie sądzę, żeby go to peszyło.

Awatar użytkownika
Madril
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1561
Rejestracja: pn gru 01, 2003 5:28 pm
Skąd: Sochaczew

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: Madril » pn kwie 15, 2024 2:38 pm

[...]
Jak nic, Pulitzer czeka! :mrgreen:

cezi
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 772
Rejestracja: ndz paź 22, 2017 12:41 am

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: cezi » pn kwie 15, 2024 8:14 pm

@Wicker Man - naprawde świetna relacja, miło się czytało.

Zgodzę sie z tezą, że Dickinson przy klubowych koncertach może poczuć sie w 100 piosenkarzem/konferansjerem i nie dzielić tych ról z byciem aktorem na koncertach Iron Maiden , gdzie wszystko musi być wyreżyserowane zgodnie z ustalonym scenariuszem. na koncertach klubowych Bruce może spokojnie odpalic swoje zakręcone pozytywnie ADHD, bez obawy, że scenariusz się posypie.

Cieszy dobra forma sceniczna i bardzo dobra setlista. mam nadzieję, że w Manchesterze trafię na The Tower.
Aczkolwiek żałuję, że Bruce nie dorzucił do setu do wyboru Son of a Gun/Born in 58. Zwłaszcza ten drugi numer z autobiograficzną nutą wybija się zdecydowanie ponad ogólnie rzecz biorąc przeciętność debiutanckiego albumu. @Wicker Man i Igor - może namówicie:)

Co do koncertu dodatkowego koncertu klubowego w Polsce....sorry ale nie rozumiem narzekania. Jesli można trafić bilet lotniczy do UK za 60 złotych a i cena biletów na koncerty w Brytanii jest bardzo "reasonable" to nie widzę kompletnie powodów do marudzenia. Idąc tropem podziału na panstwa I i II kategorii, tournee w hołdzie Jonowi Lordowi zagrał wyłacznie w zasciankowych krajach.
Cezi on Tour 2021: 13.08 - Memoriał DIO, Książ Wlkp, Jezioro Jarosławki

Awatar użytkownika
Ace
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 117
Rejestracja: śr lip 02, 2014 10:23 am

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: Ace » śr kwie 17, 2024 3:13 pm

Wow. Jeżeli pan Bruce sprzedawał bilety, konferansjerowal, grał, to pewnie i na koniec również czymś zaskoczył.

Zakończenie relacji patetyczne, brakuje tylko aftermath, czy po wszystkim wrócił do siebie, czy też bal trwał do poranka.

No i czy podsłuchując Rolujące Kamienie usłyszałeś coś ciekawego :).
The lover of life's not a sinner.

Awatar użytkownika
Clanowy
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 982
Rejestracja: śr lis 26, 2003 4:40 pm
Skąd: Kraków

Re: Bruce Dickinson live @ Whisky A Go-Go - RELACJA

Postautor: Clanowy » śr kwie 17, 2024 10:17 pm

Ahh te uda.
Są rzeczy na Niebie i Ziemi, o których nie śniło się Waszym filozofom...


Wróć do „Different World”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości