Przewinął się wątek wokali Bruca wielokrotnie.
Słuchałem sobie wczoraj i dzisiaj DoD, po bardzo długiej przerwie. Wokale na tej płycie są nieporównywalnie lepsze od tych z amloada, nie ma tam takich momentów, jak obrzydliwe pianie w BTATS czy inne tego typu smaczki z ost. płytki. Montsegur- refren piany, w wysokich rejestrach, jak dla mnie przyjemny dla ucha. Face In The Sand (chyba tutaj wymieniany) też ma się nijak do żenady Brightera czy El Dorado. Inna klasa zupełnie. Owszem, Bruce śpiewa na granicy, ale jej nie przekracza, el Dorado, to kpina w żywe oczy.
Także nie wiem, czy jednak więcej czasu poświęcili na nagrywanie wokali na DoD, czy po prostu Bruce był wtedy w lepszej formie, nagrał wszystko z biegu jak na amolad, tylko że jak dla mnie to nie podpada, wokale są bardzo dobre.
Mięcho w niższych rejestrach, mięcho i jeszcze raz mięcho- Montsegur, DoD, Paschendale, pierwsza cześć Face, Age Of Innocence (ten szybki fragment rozwurwia sufity). Bruce starannie kończy głoski- to co lubię, a czego często brakuje na koncertówkach, coś co powinno być obowiązkowo na płytce studyjnej, el dorado temu zaprzecza całkowicie.
Wokale z BNW- ja wiem, czy takie idealne? Skoro Bruce pobił wykonania studyjne wszystkich kawałków tam zagranych, oprócz Wickera, (no i może Ghosta) to świadczy raczej o tym, że na studyjnej wielce się nie wysilil.
Oczywiście do Tyranny nie ma co porównywać, Bruce brzmi jak bóg i jak dla mnie sa to najlepsze wokale w jego karierze- wolę dojrzały głos Bruca. Tak powinien brzmieć teraz, na Amolad i TFF, ale cóż, harris chce nagrywać "na żywo". Efekt? Bruce brzmi gorzej od Ozziego (na nowej płycie) przecież to jakaś parodia
..no i w ogóle to wolę trzy ostatnie płyty Bruca solo, od całej dysko Maiden- często do nich wracam, do Maiden prawie wcale, super nadal mi się ich słucha.