Super było
Steven brzmiał jakoś inaczej niż na płytach, DVD, czy koncertówkach, inną barwę miał jakby (gorszą). Wcześniej widziałem PT w Poznaniu parę lat temu, ale chyba nie zwracałem na to większej uwagi. Geffen nieźle dawał radę. A steven jeszcze zwalił zupełnie pierwszy wers epidemica, czepiając się szczegółów. W ogóle to genialnie że to zagrali
Mieliśmy o ten kawałek więcej niż na wcześniejszych koncertach
Blackfield (kawałek
)jeszcze jakoś tak słabo wypadł, albo nie byłem jeszcze odpowiednio wkręcony w klimat. Za to pod koniec był odlot totalny, połączenie takich trzech kawałków zabiło
End Of The Wolrd genialnie! Geffen dał nawet radę w kulminacyjnym momencie, śpiewając tą swoją partię... albo nie bylem w stanie tego obiektywnie ocenić
aha, brzmienie było jakby ciutkę za ciężkie jak na Blackfield
Ale wazne, że wszystkie instrumenty były dobrze słyszalne. Perka az za dobrze może.
Geffen to niezły tandeciarz - kurtkę ze światełkami to chyba ze straganu od ruskich dorwał.
Ogólnie to bajka, strasznie mi się podobało. Nowe kawałki jakoś się tam wtopiły, słuchało się całości świetnie...
Nie jeżdże na koncerty z reguły, więc wielkiej to wagi nie ma, ale powiem, że to był najlepszy koncert jaki widziałem (spośród 4 czy 5
)