Fakt faktem zgadzam się z tym że po BWN te okładki są jakieś inne... do tej pory patrząc na okładkę płyty... było w niej coś mistycznego coś innego, coś co wyróżniało ją z pośród płyt na półce. Nawet ni mówiące o samych okładkach... Kiedyś tych podobieństw Eddiego było w bród, wcielał się w różne role był przedstawiany na dziesiątkach rożnych pracach a teraz? teraz jakby to wyhamowało wszystko... Wracając do okładek to hmm
1) Powerslave - mam do niej największy sentyment bo to ona nakłoniła mnie do pierwszego przesłuchania IM w moim życiu.
2) Seventh Son Of A Seventh Son - jest w niej coś hmm ciekawego, na pierwszy rzut oka prostota ale po dokładnym obejrzeniu pojawiają się ciekawe fanty
3) A Matter of Life and Death - najlepsza okładka z pośród 5 ostatnich płyt. Może się podobać może się nie podobać ale moim zdaniem pasuje do płyty.