Postautor: Schizoid » ndz wrz 24, 2023 7:31 pm
A według mnie błędem jest traktowanie Amerykanów jak jakichś kosmitów, którzy kierują się totalnie innymi upodobaniami. To jest kraj, w którym odnalazł się tak naprawdę każdy podgatunek metalu. Death metal? Owszem, Europa miała tu sporo do powiedzenia, ale wiele czołowych (i pionierskich) kapel z tego nurtu pochodzi zza oceanu. Thrash? W sumie powiedziano tu już wiele, Metallica grała muzykę bardziej skomplikowaną, niż znakomita większość wykonawców hard 'n' heavy, z drugiej strony Slayer jechał równo i też się odnalazł na ich rynku. A crossover? Hardcore punk? Przecież takie rzeczy w USA znalazły popyt (ofc z natury ograniczony, bo tym ludziom nie chodziło o wyprzedawanie stadionów), nie wspominając już o zwykłym punku, który przecież przyszedł z Wysp.
Można snuć różne teorie, które mogą lepiej lub gorzej wyjaśnić zainteresowanie lub brak zainteresowania daną kapelą na rynku amerykańskim, ale DNA hamburgerów to według mnie słaby argument. Równie dobrze można się zastanawiać dlaczego w Polsce aż taką popularnością cieszy się Rotting Christ, które gra u nas tak często, że mogliby dostać obywatelstwo. Co, grecki black płynie w naszych żyłach? Czy raczej w grę wchodzi promocja, odpowiednie układy i tego typu czynniki?
Lord of infernal, gather my strength
Carry me through the gates