Queensryche to do dziś jeden z moich ulubionych zespołów, nawet nie znam całej dyskografii ale cóż z tego, skoro to co znam mnie kładzie na łopatki Nie, że takie brutalne i dlatego mnie kładzie ale poziomem muzycznym
Znakomity debiut, gdzie grali jeszcze w zasadzie heavy metal, potem już pierwszy krok w kierunku większego skomplikowania muzyki na "Rage For Order" no i potem zaczynają się moje ulubione czasy tej kapeli
"Operation: Mindcrime" - genialny concept album z re-we-la-cyj-ną oprawą muzyczną, pełen zajebiście przebojowych hitów a także wzbogacony kilkoma nieco bardziej skomplikowanymi utworami, z "Suite Sister Mary" na czele, gdzie Geoff Tate znakomicie współpracuje z Pamelą Moore Niezapomniane "The Eyes Of a Stranger", "I Don't Believe In Love", piękne "The Mission", hity typu "Revolution Calling", tytułowy czy "Spreading The Disease", a także przepiękny "My Empty Room" - to tylko część. Super płyta, od niej zaczynałem i załapało od pierwszego przesłuchania.
"Empire" to kolejny dowód na to, że Queensryche to zespół rozwijający się; album jest dużo inny niż poprzednik, taki bardziej wysmakowany, że tak powiem, bardziej stonowany, ale równocześnie w pewnych chwilach jawi się jako dzieło o bardziej progresywnym charakterze, choćby w takich utworach jak "Della Brown", "Anybody Listening ?" czy "The Thin Line". Z drugiej strony, mamy tutaj też sporo hiciorów o bardziej rockowym niż metalowym charakterze, jak choćby "Resistance", "Another Rainy Night (Without You)" czy "One And Only". Warto wspomnieć jeszcze o kapitalnym utworze tytułowym, a jeszcze bardziej o 3-ech utworach, które mnie kładą na łopatki "Jet City Woman" z kapitalnymi gitarami, absolutnie mistrzowska ballada "Silent Lucidity" przy której nietrudno wręcz o wzruszenia, a także jeden z moich faworytów, "Hand On Heart" z kapitalnym wokalem Tate'a. Uwielbiam ten album tak samo jak "OM", wg mnie wcale mu nie ustępuje. Mógłby ktoś powiedzieć, że za dużo tutaj słodyczy, ale ja się nie zgodzę, bo to po prostu talent do pisania zajebistych melodii, jaki wtedy mieli ci panowi.
"Promised Land" - na wstępie - mój queensrychowy nr. 1 Przecudowny album o duuuuużo spokojniejszym charakterze niż wszystkie poprzednie, z "Empire" włącznie. Bardzo mało tutaj jakichś szczególnie mocnych fragmentów, raczej dominuje refleksja, stonowany nastrój, swego rodzaju smutek, który nieraz się tutaj pojawia. To co się dzieje w utworze tytułowym jest dla mnie niesamowite, totalnie depresyjna rzecz, taka jakiej wcześniej chyba nie mieli. Super wypadają też te akustyczne momenty, jak "Out Of Mind" czy "Bridge", bardzo ciekawym utworem jest nowocześnie brzmiący "Disconnected". Z ulubionych fragmentów albumu to wymieniłbym tytułowy, wspomniane "Out Of Mind" oraz "Bridge", a także cudowne "One More Time" oraz "Someone Else ?". Ten ostatni chyba nie raz wprowadził mnie w taki mocno smutny nastrój, jakoś taki wpływ na mnie ma
No i na tym wielu kończy słuchanie 'Ryche, może i słusznie, może i nie. Z późniejszych nie znam "Q2K" i "Tribe", więc jeszcze nie osądzę na 100%, ale zapewne to nie przypadek, że chyba nikt nie stawia tych albumów wyżej niż którykolwiek z pierwszych 5-ciu.
"Hear In The Now Frontier" z kolei to niezły album, oczywiście dużo słabszy niż wcześniejsze, ale nie wywołał u mnie reakcji wymiotnych Ot, proste rockowe granie, zupełnie pozbawione klimatu wcześniejszych dzieł, takie dużo bardziej bezpretensjonalne. Póki co o samych utworach zbyt wiele nie powiem, bo jakoś nie zapały mi w pamięć, poza tym nie słucham tego zbyt często. Ale posłuchać jak najbardziej można.
Z "Operation: Mindcrime II" jakichś wielkich nadziei nie wiązałem i słusznie, bo oczywiście do "jedynki" lat świetlnych brakuje, ale po czasie stwierdziłem, że to dobry album w sumie. Poza takie 7-7,5/10 nie wychodzi oczywiście, ale na początku obcowania z tym albumem, to ja bym dał 4/10 chyba. Tak w zasadzie to jeden numer tutaj uwielbiam - "The Hands", naprawdę bardzo mi się podoba, jesttutaj nawet o ile pamiętam na początku fragment żywcem wyjęty z "jedynki", więc może dlatego taki dobry A poza tym ma naprawdę fajną mleodię, czego w moim odczuciu brakuje często pozostałym utworom. Reszta jest na przemian dobra i średnia, czasem może i bardzo dobra ("A Murderer"), ale całościowo album rewelacyjnie nie wypada. Chyba zbyt dużo utworów w ogóle natrzaskali, co prawda na pierwszej części było ich prawie tyle co tutaj, ale tam było więcej miniatur a więcej pomysłów, tutaj jest chyba odwrotnie Szkoda przez to, że w zasadzie wszystkie utwory są takie krótkie.
A co do muzyków to powiem jeszcze, że Tate to jeden z moich ulubionych wokali (zwłaszcza w formie do "Promised Land", a duet gitarzystów też jest jednym z moich ulubionych A solówki DeGarmo są zajebiste
Poza tym - pewnie ich nie zobaczę nigdy na żywo A już na pewno nie w wielkiej formie.
Choć gdyby Chris wrócił do kapeli....
Posłuchaj dłużej ;]Empire słucham też, ale to już nie to, rozczarowanie raczej na razie. Nie słychać już tej przebojowości, głos Tate'a też jakiś dziwny momentami.
To jest bardzo mylące wrażenie Żadna kicha, może się nie podobać, ale kichą nie jestA Promised land to kompletna kicha..ale raz tylko słyszałem, więc to może być mylące pierwsze wrażenie
Kurde, kupiłem w listopadzie chyba i jeszczem nie słuchałfajne jest operation livecrime? Mam na OM dwa koncertowe kawałki- The Mission i My Empty Room i bardzo się rozczarowałem na wokaliście. Oszczędza się, śpiewa na pół gwizdka...
W zasadzie nie i bardzo dobrzeA Queensryche ma jeszcze jakąs płytę w stylu Operation Mindcrime?
:beerdla mnie jest równie dobra jak Operation Mindcrime
No ja się w sumie i nie dziwię, bo dla kogoś kto obcował z "OM" czy "PL" może być niezłym szokiem słuchać Tate'a piejącego jak najwięksi heavymetalowi krzykacze Ale po czasie w sumie chyba powinno Ci wejść, no bo kurcze jakby to powiedzieć..... :słuchalem jej ze 2 razy i jakos mi nie podeszła...ale przed chwilą zapuściłem, może wejdzie.
No bo właśnie te pierwsze 5 płyt Q ma to "coś", cokolwiek by to nie było. Klimat, melodie, radość grania, eksperymenty (z czasem); później tego nie było co prawda, ale właśnie tymi pierwszymi 5-cioma zapisali się w historii rockowej muzyki.Ja pierwsze piec lykam w calosci, kazda jest inna i kazda wspaniala.
To smęcenie jest najlepszeNudne smęcenie
That's all