A Ty dopuszczasz, że są również ci, którzy pamiętają największe lata chwały i NIE są rozczarowani nową drogą?A dopuszczasz możliwość, że tu nie ma antyfanów, lecz są ludzie, którzy już od lat są rozczarowani drogą, którą podjął zespół, a jednocześnie cały czas pamiętają największe lata chwały Maiden i niektórzy byli nawet świadkami doniosłych wydarzeń z tych czasów?
Poznałem Maiden jesienią 1984 roku, niestety już po koncertach w Polsce i dlatego mogłem zobaczyć ich dopiero 2 lata później na koncercie promującym jeden z najlepszych rockowych i metalowych albumów wszech czasów (jak dla mnie, rzecz jasna. Jeśli ktoś się nie zgadza - luz).Po co to piszę? Po to, żeby oznajmić oczywistą oczywistość: że Maiden był najlepszy w latach 80-tych. Czy jest tutaj ktokolwiek, kto się nie zgodzi z moimi słowami? Przecież regularnie na forum we wszystkich ankietach wygrywa któryś z tamtych albumów. To jest jak dogmat biblijny, amen. Więc o co chodzi? Czy ktoś ze starozakonnych (do których sam się zaliczam) boi się, że chwalenie nowszych albumów umniejszy coś starszym?
Mam do Maiden po reunion 2 pretensje: zjebane brzmienie i ohydny plagiat Nomad. Nie mam pretensji o słaby jak dla mnie TFF, bo to kwestia gustu. Z biegiem czasu coraz więcej zyskuje u mnie DOD kosztem BNW (znów Nomad się kłania). Uwielbiam prawie bezgranicznie AMOLAD (tylko balladę bym wypier...), który trafił w moje gusta, ale dopiero po kilku odsłuchach. Niewiele gorszy jest TBOS, który posiada drobne jak dla mnie skuchy: zawodzenie w TRATB i słabsze WTRRD oraz DOG. Empire uwielbiam, nawet SOTV i TMOS lubię... Na albumach z lat 80-tych również są niedoskonałości, ale tu już zmilczę.
Serio chcielibyście, żeby Maiden grał jak na Powerslave albo na SiT? Przecież to niemożliwe - dodam: na szczęście niemożliwe. Porównajcie sobie pierwszą i ostatnią symfonię Beethovena, początkowe i ostatnie powieści Lema, poezję Przybosia z różnych etapów życia. Gdyby Maiden wrócił do grania z lat 80-tych, znaczyłoby to, że zrobiliby to pod publiczkę, aby przypodobać się maniakalnym zwolennikom starych dobrych czasów. I jeszcze jedno: takiej muzyki, jaką grał Maiden w latach 80-tch być może już po prostu nie ma. Piszę "być może", bo nie jestem osłuchany z hejwi metalem - i jeżeli ktoś poda przykłady nowych płyt, które stylistycznie można by postawić obok Powerslave czy PoM - to proszę o przykłady, chętnie posłucham. Najłatwiej byłoby wrócić do stylu rockerów z NPFTD czy po części z FOTD, bo takie granie jeszcze jakoś tam w rocku funkcjonuje. Problem jednak w tym, że to nie były najlepsze albumy i wolałbym, żeby Maiden tak nie grał.