Prawdziwi zdrajcy metalu

Dyskusje o innych zespołach i albumach

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

Nomaosławski
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 144
Rejestracja: pt paź 21, 2022 8:49 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Nomaosławski » pn paź 24, 2022 12:49 pm

To w takim razie szkoda, że się nauczył bo wolałem go gdy nie umiał śpiewać. Starczy porównać wykonanie Prisonera z 1982 lub 1988 roku i z 2013 roku. Jakby inny utwór, pozbawiony jadu, energii, mocy. Dla mnie najlepszy wokalnie Dickinson był na Live after Death i Somewhere in Time, ale też świetny np. na trasie Number of the Beast. Dlatego dzisiaj w zasadzie oni mają taki problem z graniem na żywo bardzo agresywnych utworów jak np. Killers, The Assasin czy Be Quick or Be Dead bo z dzisiejszym głosem Dickinsona by to słabo wyszło.

Czy Halford odchodząc z Priest nie był w świetnej formie wokalnej? no ja tam wolę go na Painkillerze niż np. na Reedemer of Souls. Z tym, że ja mam nietypowo z Halfordem bo po latach uważam, że najlepiej on brzmiał na Stained Class, KIlling Machine, Unleashed in the East, British Steel i Point of Entry. Taki fajny czadzik, podlany rock and rollowym sosem. Tytułowy ze Stained Class to wg. mnie najlepiej zaśpiewany utwór Judas Priest ever.
GLORY MAN UNITED

ALEX FERGUSSON IS MASTER OF FOOTBALL!!!!

Awatar użytkownika
Schizoid
-#Lord of light
-#Lord of light
Posty: 9536
Rejestracja: śr cze 25, 2014 3:01 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Schizoid » pn paź 24, 2022 1:01 pm

No jak porównujesz formę wokalną 24-latka i gościa dobijającego 60-tki, to nie trudno się domyślić, kiedy miał mocniejszy głos. Mniej kolorowo się robi, gdy weźmiemy właśnie trasy Powerslave i SIT, kiedy Bruce wcale nie miał takiego rewelacyjnego głosu, a jego występy były nie tyle niedoskonałe, co niechlujne. Ciężko mi tak powiedzieć o trasie Brave New World, gdzie już wszystko było na tip top. Gdyby Bruce nie poszedł po rozum do głowy i nie zainteresował się teorią śpiewu, to skończyłby jak Gillan. No, może trochę lepiej, bo u Iana w grę wchodziło jeszcze chlanie na umór.

Redeemer Of Souls wyszedł w 2014 roku, Resurrection w 2000. To spory dystans czasu. A płyta Painkiller nie ma tu nic do rzeczy, w studio można zrobić rożne sztuczki magiczne. Ja mówię o formie prezentowanej podczas trasy. W 1991 roku Halford był już zmęczony i styrany.
Lord of infernal, gather my strength
Carry me through the gates

Nomaosławski
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 144
Rejestracja: pt paź 21, 2022 8:49 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Nomaosławski » pn paź 24, 2022 1:17 pm

Na trasie BNW wszystko musiało być na tip-top bo jakby coś tam nie wypaliło to cały projekt by poszedł w pizdu. Oni wtedy po razy ostatni byli zdeterminowani bo to były inne czasy niż teraz. Potężną rolę odgrywały jeszcze media tradycyjne, nikła była rola internetu, a pozycja tych starych weteranów nie była tak silna. Już gdzieś 4-5 lat później było wiadomo, że pozycja Maiden będzie rosnąć i rosnąć czego dowodem była trasa z 2005, która praktycznie cała odbyła się w Europie na wielkich stadionach. Choć nawet jak budowano stadiony na Euro nie przypuszczałem, że oni kiedykolwiek zagrają koncert na takim gigancie jak Narodowy, wydawałomi się to zarezerwowane dla tych największych megagwiazd typu Metallica, U2, AC/DC czy Rolling Stones do których nigdy nie zaliczałem Iron Maiden. Teraz pod sam koniec kariery oni są komercyjnie już na tym poziomie. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że żaden zespół nie zyskał tak bardzo na roli internetu jak oni.

Mi się bardziej podoba młody Dickinson z lat 80 niż teraz. Nigdy bym nie był fanem Iron Maiden gdyby oni mieli tylko takie płyty jak Brave New World . 80% tego, że tak uwielbiałem ten zespół to stare płyty. Choć mam świadomośc, ze lata 80 to już dziś jedynie jakieś 30% historii Iron Maiden i też pewnie dlatego moje uwielbienie dla nich się zmniejszyło. Było większe jak ich dyskografia zamykała się na Dance of Death czy nawet na AMOLAD. Nie lubię tego co się dzieje w tym zespole od wielu lat.

Co do Halforda chciałem tylko podkreślić, że wolę go gdy śpiewa w średnich rejestrach, po latach już mnie tak nie kręcą te jego hipergórki z DOTF czy Painkillera czy pianie na Sad Wings of Destiny ( np. końcówka VoC). Wolę dla przykładu takie Delivering the Goods, You Don't Have Old to Be Wise czy Solar Angels bo tam jest cała masa feelingu i jakiś taki wpływ Phila Lynotta. Coś takiego słyszę. Jak już mają być górki to bardziej coś w stylu Savage niż dajmy na to Touch of Evil czy Blood Red Skies. Zresztą uważam też po latach, że stawianie obok siebie Iron Maiden i Judas Priest w jednym rzędzie mija się z celem. Kompletnie inne podejście do muzyki. Judas Priest równie dobrze mogłoby w okolicach 1982/1984 pójść w innym kierunku stylistycznym i nie być w ogóle zapamiętanym jako zespół heavy-metalowy. Iron Maiden z kolei heavy-metalowym być musiało bo jaki inny styl może wyniknąć z oczywistych fascynacji Deep Purple czy Ufo?
GLORY MAN UNITED

ALEX FERGUSSON IS MASTER OF FOOTBALL!!!!

Awatar użytkownika
Bon Dzosef
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 11449
Rejestracja: wt kwie 05, 2016 5:28 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Bon Dzosef » pn paź 24, 2022 5:47 pm

Zdecydowanie Kreator i Endorama. Jedna z najlepszych płyt jakie słyszałem w życiu. Zdrada Metalu ale za to jaka :)
Zawsze uważałem, że to po prostu nie powinno się ukazać pod nazwą Kreator a jako solowy album Milana.
No nie wiem, na brzmienie tej plyty najwiekszy wplyw miał Baron.
Lubie Iron Maiden i Megadeth

pz = shakin stevens

oddawac długie podpisy

Nomadosławski
-#Invader
-#Invader
Posty: 188
Rejestracja: pn lis 14, 2022 6:10 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Nomadosławski » wt lis 15, 2022 10:10 am

Apropo tego tematu, to tak się zastanawiam na ile publiczność Nocnego Kochanka pozwoliłaby temu zespołowi odciąć się od takiego hehe-metalu i zacząć grać zwyczajnie, normalnie. Myślę, że tym gościom się to kiedyś w końcu będzie musiało znudzić no bo i profity z tego będą coraz mniejsze. Raz, ze się to wyczerpie, a dwa, że dzisiejsi nastolatkowie i młodsi studenci to już trochę inna młodzież niż jeszcze 5 lat temu. Myślę, że można pobocznie mieć taki alterego band z jajcarskimi tekstami, ale jednak lepiej równolegle robić coś normalnego by też trochę być z tego kojarzonym. Nie mówię, że Night Mistress to jakiś niewiadomo jak świetny band, bo mi średnio podchodzi, ale obiektywnie pod względem rzemiosła to dość wysoki poziom.

Awatar użytkownika
Schizoid
-#Lord of light
-#Lord of light
Posty: 9536
Rejestracja: śr cze 25, 2014 3:01 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Schizoid » wt lis 15, 2022 10:15 am

Bez tych tekstów nikt by tego nie słuchał.
Lord of infernal, gather my strength
Carry me through the gates

Nomadosławski
-#Invader
-#Invader
Posty: 188
Rejestracja: pn lis 14, 2022 6:10 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Nomadosławski » wt lis 15, 2022 10:20 am

To trochę jak z Sabatonem i Ghostem ;).

GuardianOfMetal
-#Wrathchild
-#Wrathchild
Posty: 61
Rejestracja: pt gru 16, 2022 10:56 am

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: GuardianOfMetal » pt gru 16, 2022 7:45 pm

Halford, taki tam łysol z moplikiem na scenie. Gdy metal przestał być modny to ciul się obraził i poszedł grać grungi i electro z kolesiem z Nine Inch Nails, a potem nagle Rezurekcja jak metal stał się popularny.Tacy ludzie jak on doprowadzili do spadku popularności metalu w latach 90.
Dicki niestety nielepsiejszy bo Skunkorks i Balls to Picasso to niestety niesłuchalne kupy.
Six six six, the number of the beast
Hell and fire was spawned to be released


29 kwietnia 1927 urodził się ON!

Siwy
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3363
Rejestracja: sob cze 14, 2003 9:36 am
Skąd: już nie Warszawa

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Siwy » czw gru 29, 2022 7:20 pm

Największym zdrajcą metalu jest Pantera, bo to właśnie przez nią zginął hejwi metal (nawet nie próbuj z tym dyskutować) :B

Zdan
-#Lord of light
-#Lord of light
Posty: 9898
Rejestracja: wt sty 29, 2019 12:29 pm

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Zdan » czw gru 29, 2022 8:31 pm

Największym zdrajcą metalu jest Pantera, bo to właśnie przez nią zginął hejwi metal (nawet nie próbuj z tym dyskutować) :B
Jak ktoś tak twierdzi to mu się nieźle pozajączkowało - zarówno z tą Panterą jak i śmiercią metalu ;)

Awatar użytkownika
Kuba
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1706
Rejestracja: pn mar 21, 2005 9:08 pm
Skąd: Kraków

Re: Prawdziwi zdrajcy metalu

Postautor: Kuba » ndz sty 01, 2023 8:04 pm

Jesten pewien, że gdyby projekt biznesowy " reunion Iron Maiden" nie chwycił to Dickinson zawinąłby nóżki tak szybko jak się pojawił. Pewnie by próbował muzycznie coś robić w tym co akurat jest modne (nu-metal? metalcore? ) i udzielałby się jako medialny celebryta. Stało się inaczej i Maiden z roku na rok odbudowywało popularność by już po paru latach przebić tą z najlepszych swoich czasów. W takiej sytuacji tylko głupi by zrezygnował z takich pięknych pieniędzy.
Wszystko chodzi o $$$. Żadne nowość.

Wiadomym jest że gdyby "projekty biznesowe" Bruce solo lub Rob solo wypaliły w jakimś większym stopniu to ani jednego ani drugiego nikt by nawet siłą do IM ani JP nie zaciągnął.

I jeszcze krusejder napisał o Ryśku: tu mi się wydaje że Ryszard akurat w tym swoim średniowieczu dudków nie liczy i robi dzisiaj to co lubi. Za hajsem latać chyba nie musi bo myślę że działalność DP i Rainbow zapewniła mu pokaźny strumyczek zielonych banknotów do końca życia. Niepotrzebnie tylko Rainbow w 2016 roku reaktywował. I nachalnie się do Deep Purple wpraszał na jakiś jeden koncert :roll:


Wróć do „Zespoły i Albumy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: blackcocker, Google [Bot] i 2 gości