Postautor: Michał » wt maja 05, 2020 2:58 am
Jestem po dwóch odsłuchach i muszę powiedzieć, że dawno nie bawiłem się tak dobrze przy słuchaniu Vadera.
To co James wyprawia na garach to poezja. Od dawna wiadomo, że jest to dobry pałker ale tu wypadł świetnie.
Peter na wokalu też wypadł lepiej niż w ostatnich latach.
Gitary standardowo w Vaderze: poziom wysoki, ale bez jakichś wystrzałów.
Basu za bardzo nie słyszałem i nie wiem czy to kwestia tego, że odsłuch robiłem w aucie podczas nightdrive czy tak słabo ogółem wypada na plycie.
Na razie najbardziej mi siadły into oblivion, despair, emptiness.
Fajny album. Na razie mogę dać 8/10, ale no trochę jarałem się samym faktem albumu Vadera, więc trochę też może podbijać to ocenę.
Płyta będzie świetna na koncerty.
Musze przyznać, że jak czytałem, że powrót do napierdolu itd to się lekko obawiałem, ale jest naprawdę dobrze.
NAJWIĘKSZY FAN DAWIDA PODSIADŁO NA SANATORIUM