10 lat po premierze "Dance of Death"

Tu dyskutujemy tylko o Iron Maiden

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

Awatar użytkownika
kobi
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1066
Rejestracja: sob maja 03, 2003 1:10 pm
Skąd: Bytom

10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: kobi » wt wrz 10, 2013 12:08 am

Tydzień temu albumowi "Dance of Death" stuknęła równa dyszka...

Dość dobrze pamiętam okoliczności wydania tego albumu, to była pierwsza płyta Maiden na której wydanie czekałem, oj obserwowało się wszystkie newsy z nią związane, a w dzień premiery szukało się tej płytki po sklepach... płyta była pewną niewiadomą - zespół bardzo wysoko postawił sobie poprzeczkę na "Brave New World" i wszyscy byli ciekawi, w jaką stronę nasi ulubieńcy pójdą: czy kolejne albumy będą powielaniem pomysłów zaprezentowanych na "BNW", czy też wniosą nową jakość?

W powszechnie panującej opinii (którą podzielam) płyta w żadnym stopniu nie dorównuje swojej wielkiej poprzedniczce, uważam jednak że ma jednak parę znakomitych momentów (No More Lies, Montsegur, tytułowy, Paschendale, Journeyman).

Ciekawi mnie, jak wg. Was ta płyta zniosła próbę czasu? Zdarza Wam się do niej wracać?

Deleted User 2259

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Deleted User 2259 » wt wrz 10, 2013 12:13 am

Ciekawi mnie, jak wg. Was ta płyta zniosła próbę czasu? Zdarza Wam się do niej wracać?
2 Album na który czekałem,była podjara i wielkie oczekiwania na początku bardzo mi się podobało,ale z biegiem czasu różne niedoskonałości zaczęło wychodzić,BNW o niebo lepszy,ale dziś DOD praktycznie w ogóle nie słucham,może 2-3 lata temu ostatni raz.

Awatar użytkownika
Maximus
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 272
Rejestracja: śr lip 17, 2013 3:36 pm
Skąd: Rue Morgue

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Maximus » wt wrz 10, 2013 12:51 am

Niedługo przed premierą DoD Piotr Kaczkowski puścił w "Trójce" Paschendale i kopara opadła mi na podłogę. Po tak znakomitym utworze oczekiwałem równie doskonałego albumu. Oczywiście zawiodłem się i dotąd pamiętam konsternację, jaką odczuwałem po pierwszym przesłuchaniu płyty. Z jednej strony były kawałki świetne, ale z drugiej nie brakowało wypełniaczy. Generalnie poziom całości niższy niż na BNW, nie mówiąc już o nagraniach z lat 80.

Po latach natomiast broni się całkiem nieźle; szczerze mówiąc obecnie podoba mi się bardziej niż przed dekadą i co jakiś czas do niego wracam, niewiele rzadziej niż do BNW. Pogodziłem się z obecnością fillerów, a utworu tytułowego, Montsegur czy wspomnianego Paschendale mógłbym słuchać chyba w nieskończoność i nigdy się nie znudzić. Ba, coraz bardziej pasują mi nawet Face in the Sand i New Frontier, które 10 lat temu nie budziły żadnych pozytywnych emocji. Być może na taki stan rzeczy wpłynął fakt, iż dwa kolejne albumy Maiden, a zwłaszcza TFF, były dla mnie już naprawdę dużym zawodem, a nie lekkim rozczarowaniem, więc na ich tle DoD prezentuje się dobrze. Tak czy inaczej jest to ostatnia płyta Ironów, której słucham z satysfakcją niemal od początku do końca (przyznaję, że Wildest Dreams najczęściej jednak omijam ;-) ).

Deleted User 5800

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Deleted User 5800 » wt wrz 10, 2013 9:17 am

No More Lies, Dance of Death i Paschendale to genialne utwory. Reszta wypada na ich tle gorzej, ale to wciąż dobre, chwytliwe kawałki. Ciągle słucham tego albumu często. Zdecydowanie częściej niż FOTD czy NPFTD. Po prostu utwory na nim zawarte nie powalają na kolana, ale bardzo łatwo "wchodzą", "bez oporu" przelatują przez odtwarzacz.
Ostatnio zmieniony wt wrz 10, 2013 11:07 am przez Deleted User 5800, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
VeeKing
-#
-#
Posty: 1571
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 4:44 pm
Skąd: Łódź

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: VeeKing » wt wrz 10, 2013 10:25 am

nie licząc twórczości z Di Anno to DoD jest w mojej TOP3 płyt z Dickinsonem zdecydowanie najrówniejszy album.

Awatar użytkownika
Mr.Hankey
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3011
Rejestracja: śr mar 08, 2006 8:13 pm
Skąd: Hoooowdy Hoooow

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Mr.Hankey » wt wrz 10, 2013 10:57 am

Problemem DOD jest właśnie to, że jest to album szalenie nierówny... Obok numerów, o których śmiało można napisać, że weszły do kanonu zespołu jak Dance of Death czy Paschendale, znalazły się takie gnioty jak Age of Innocence czy New Frontier. Płyta z całą pewnością nie dorównała wielkiej poprzedniczce, ale też chyba mało kto wierzył, że tak się stanie. Jak dla mnie jest to ostatnia płyta, na której wszyscy panowie nagrali to, co chcieli, a Harris na siłę nie przerabiał tego i nie próbował nikomu wmawiać, że dzięki temu album będzie bardziej progresywny...
Pamiętam też, że jak pierwszy raz odpaliłem DOD, to byłem przerażony produkcją tej płyty. Byłem przekonany, że to po prostu słabej jakości pliki, ale jak kilka dni później dorwałem oryginał, to nie mogłem i do dziś nie mogę zrozumieć, jak tan zespół mógł wypuścić coś, co brzmi w ten sposób... Czas pokazał jednak, że panom zwyczajnie coś się pomieszało w głowach, bo inaczej tego wytłumaczyć nie można.
Z DOD kojarzy mi się jeszcze absolutnie świetna trasa koncertowa z doskonałą, mega klimatyczną oprawą i naprawdę niezłym setem. Nowe kawałki na żywo pozamiatały kompletnie - Paschendale i tytułowy ze swoją oprawą powodowały opad szczęki, jak dla mnie pod względem oprawy dorównał im dopiero Seventh Son z ostatniej trasy. Journeyman na bisach wypadł znakomicie, NML na żywo też wypadło niczego sobie, chociaż na albumie denerwuje mnie w kółko powtarzany refren. No i wisienka na torcie w postaci Lord Of The Flies... Szkoda, że dziś panowie nie chcą już odgrzebywać takich rarytasów.

Awatar użytkownika
Journeyman666
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1340
Rejestracja: śr maja 31, 2006 10:40 am
Skąd: Ruda Śl

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Journeyman666 » wt wrz 10, 2013 12:17 pm

Pamiętam, że na DoD czekałem z niecierpliwością ale kiedy poszedłem do sklepu i zobaczyłem okładkę zawahałem się czy na pewno chcę to kupić :lol:
Po pierwszym przesłuchaniu odniosłem wrażenie, że płyta ma w sobie dużo więcej życia niż większość poprzedniczek. Nie wiem czemu ale ta płyta zawsze brzmiała dla mnie trochę popowo. Ale z drugiej strony ten album robi wrażenie ostatniego, na którym panowie dobrze się bawili nagrywając go. Takie kawałki jak Rainmaker, No More Lies, Montsegur, DoD czy Journeyman dołączyły do mojego grona ulubionych utworów (choć ten ostatni dopiero po koncercie).
Płyta jest słabsza od BNW ale jak dla mnie jest mocniejsza niż AMOLAD i odrobinę lepsza niż TFF. DotR niestety też gorzej wypadło niż RiR. Z jednej strony, tak jak wspomniał Mr.Hankey, znakomita oprawa i np. Lord of the Flies ale z drugiej Clansman i Sign of the Cross.

Awatar użytkownika
hipcio_stg
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1676
Rejestracja: pn lip 08, 2013 7:13 am

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: hipcio_stg » wt wrz 10, 2013 12:55 pm

Ja po BNW nie mogłem się do niej przyzwyczaić. Jakieś to było mało Maidenowe, ale im dłużej słucham, tym bardziej lubię. Sporo kawałków, które lubię, lubię bardzo. Mam generalnie tak z każdą płytą po BNW, jedynie do AMOLADU nie mogę się przyzwyczaić.

Hospes
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 837
Rejestracja: wt mar 20, 2012 6:39 pm

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Hospes » wt wrz 10, 2013 2:40 pm

Jakoś tak się złożyło, że na ten album nie oczekiwałem z wielką niecierpliwością. Nie wiem nawet dlaczego, być może wzięło się to stąd, że twórczość Ironów znałem wówczas od niedawna. Sięgnąłem po krążek po ileś tam miesiącach od wydania. Ocena? Jako całość nieco słabsza od "Brave new world" oraz "The final frontier", a na zbliżonym poziomie do "A matter...". Jednak najlepsze wg mnie utwory z płyty, czyli "Paschendale", "Dance of death" oraz "Montsegur" spokojnie mogłyby być na najwyższym miejscu wśród nagrań z pozostałych wymienionych płyt. Album na pewno nie najrówniejszy, ale na dobrym poziomie. Niżej oceniam albumy z Di Anno i Blazem, a także "Fear of the dark" i "No prayer...". Jako całość poziom zbliżony jeszcze do "Powerslave". To tak na szybko.
"Still my heart calculate and pray"

Awatar użytkownika
Saimon1995
-#Rainmaker
-#Rainmaker
Posty: 7481
Rejestracja: wt cze 18, 2013 2:37 pm
Skąd: Będzin

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Saimon1995 » wt wrz 10, 2013 2:48 pm

Do Dance of Death przez wiele lat miałem ogromny sentyment, ponieważ była to pierwsza płyta Iron Maiden, na którą czekałem z (dosłownie) wypiekami na twarzy. Z roku na rok entuzjazm związany z jej przesłuchiwaniem opadał. Płyta jest strasznie nierówna. Obok takich perełek jak Monstegur (jeden z najlepszych utworów IM po reunion),Rainmaker czy Paschendale, znajdują się potworki w stylu New Frontier. Niby wszystko w nim gra, ale taki jakiś bezpłciowy jest. Jednym uchem wlatuje, drugim wylatuje.

No i ta nieszczęsna okładka... Może nie wpływa to na odbiór muzyki zawartej na Dance of Death, ale patrzeć się na nią nie da. Jak tacy profesjonaliści mogli wypuścić takiego gniota (obok Virtuala najgorsza okładka).

Stawiam ją niżej niż Brave i AMOLAD. Na równi jest zThe Final Frontier, jeśli chodzi o albumy po reunion.

Awatar użytkownika
VeeKing
-#
-#
Posty: 1571
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 4:44 pm
Skąd: Łódź

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: VeeKing » wt wrz 10, 2013 2:48 pm

na zbliżonym poziomie do "A matter..."
ja wręcz uważam, że to zupełnie inne ligi (oczywiście a matter jest niższa :P)

od 2000 roku najlepsze płytki wedługo mnie to TFF, BNW i DoD. Dla mnie A matter to nieudany eksperyment z hard rockiem.

Deleted User 1499

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Deleted User 1499 » wt wrz 10, 2013 3:11 pm

Dla mnie A matter to nieudany eksperyment z hard rockiem.
A co A Matter ma wspólnego z Hard Rockiem ?

Dla mnie akurat jest na odwrót , i to AMOLAD jest lepszym krążkiem od DOD. Dance jak dla mnie ratują 3 utwory , tytułowy , Paschendale i Face In The Sand. Reszta może nie jest zła , ale faktycznie z BNW/DOD jest prawie to samo jak z Seventh Sonem i No Prayer. I mimo tego że No Prayer nie jest złą płytą , to wyszła nie w czas i po Seventh , każdy oczekiwał podobnego poziomu a tu dupa :)

I tutaj jest to samo , nie dość że BNW jest faktycznie udanym albumem , to jeszcze do tego doszło RIR no i niestety ale DOD i DOTR mocno odstają.

Awatar użytkownika
Dejavu
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4927
Rejestracja: pt maja 31, 2013 9:30 pm

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Dejavu » wt wrz 10, 2013 5:17 pm

Ja nie wyczekiwałem wydania DOD, byłem jeszcze dzieciakiem i wyczekiwałem na premierę dopiero następnej płyty, A Matter of Life and Death za którą nie przepadam.
Nie chcę porównywać różnych albumów do siebie, oceniać który lepszy, bo nie umiem i nie chcę tego robić, nie widzę sensu. W każdym razie DoD to płyta której słucham od czasu do czasu, nie ma na niej żadnego kawałka którego nie lubię, za to parę utworów które uważam za absolutnie świetne, na przykład tytułowy. Na uwagę zasługują też partie solowe - wszyscy gitarzyści spisali się moim zdaniem dobrze. Wiem, że wiele osób nie lubi otwieracza, Wildest Dreams, czego nie rozumiem, bo ja osobiście cenię go dużo wyżej niż otwieracz następnej płyty i uważam za dobry numer.

Mandrake
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 303
Rejestracja: wt sie 26, 2003 10:47 am

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Mandrake » wt wrz 10, 2013 6:17 pm

Nie chcę porównywać różnych albumów do siebie, oceniać który lepszy, bo nie umiem i nie chcę tego robić, nie widzę sensu.
oczywiście że jest sens, tym bardziej na forum. Siłą rzeczy nie da się tego uniknąć.
I mimo tego że No Prayer nie jest złą płytą , to wyszła nie w czas i po Seventh , każdy oczekiwał podobnego poziomu a tu dupa :)
... a okazało się że jako CAŁOŚĆ No Prayer kasuje wszystko co Maiden wydało później, oczywiście oprócz BNW :B

Co do DoD, mogę się podpisać pod wypowiedzią Mr.Hankey, czyli męczące, zamulone brzmienie, album bardzo nierówny, czyli perełki obok wypełniaczy, których słuchało się tylko w pierwszym tygodniu po premierze.

Do tego mega kiczowata okładka oraz teledysk do Wildest Dreams, który jest przeciętnym utworem, z fajnym solo i zwolnieniem w środku.

To wszystko jednak dowód na to, że taki zespół jak Iron Maiden pomimo wydania przeciętnego albumu, potrafi obronić go na trasie, którą wspominam bardzo miło.
Why so serious?

Awatar użytkownika
Dejavu
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4927
Rejestracja: pt maja 31, 2013 9:30 pm

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: Dejavu » wt wrz 10, 2013 8:57 pm

oczywiście że jest sens, tym bardziej na forum. Siłą rzeczy nie da się tego uniknąć.
To może po prostu ja nie umiem tego robić, nijak nie umiem porównać Dance of Death z No Prayer, albo żeby tak daleko nie wybiegać z Final Frontier. To dla mnie zupełnie różne płyty i ciężko jest mi to porównywać.

Awatar użytkownika
krusejder
-#Lord of light
-#Lord of light
Posty: 9795
Rejestracja: wt sie 10, 2010 12:46 pm

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: krusejder » wt wrz 10, 2013 9:03 pm

Największą frajdę sprawiało czekanie na kolejne wyciekające kawałki :) Pamiętacie ?

A płyta z perspektywy czasu broni się słabiutko. Gdyby nie DoD i Paschendale można by o niej zapomnieć
Krusejder on tour 2024: I: Tierra Santa, Non Iron, Delain, II: Bonnie Tyler, Kazik & ProForma ... III: Helicon IV, Judas Priest, Saxon, Uriah Heep, Piotr Cugowski, U.D.O.

Awatar użytkownika
wojteq
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1815
Rejestracja: pt cze 30, 2006 11:37 am
Skąd: Szczecin

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: wojteq » wt wrz 10, 2013 10:40 pm

Hmm, nie wiem czy zaliczyć tę płytę jako pierwszą na którą czekałem. W 2003 r. kończyłem gimnazjum i właśnie wtedy w wakacje na ostro zacząłem się wkręcać w Ironów, kupowałem pierwsze płyty itp. Miałem już chyba LAD, Powerslave, 7 syna i jakoś latem na liście przebojów "30 Ton" zobaczyłem "Wildest Dreams". Długo się nie naczekałem bo zaraz potem płyta miała premierę, kupiłem DoD razem z BNW. Obie przesłuchałem....i obie poszły na półkę na dłuższy czas. Niby DoD wtedy zrobiło na mnie ciut lepsze wrażenie ale jakoś nie wszedł mi ten album od razu. Musiało minąć sporo czasu ale kiedyś znowu sobie go odpaliłem i było niebo lepiej. Dziś nieźle oceniam płytę, choć rzeczywiście jest nierówna, są tam kawałki których praktycznie nie słucham nigdy (Gates of Tomorrow, Age of Innocence) ale też takie które są dla mnie na równi z klasykami (tytułowy i Paschendale). Z płyt po Reunion ta jest chyba w słabszej parze (BNW+DoD, lepsza para to TFF + AMOLAD , bo niestety nie umiem rozgraniczyć którą lubię najbardziej a którą najmniej).

Awatar użytkownika
vyrus
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3256
Rejestracja: śr gru 20, 2006 4:08 pm
Skąd: Bydgoszcz

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: vyrus » wt wrz 10, 2013 10:48 pm

Ja słucham jej dosyć często, mimo że są tam typowe wypełniacze typu New Frontier czy Gates of Tomorrow to są całkiem niezłe. Na kolejnych płytach tego typu kawałków nie ma co szukać. Porównując je z The Alchemist to są to naprawdę zacne potworki. Jest też kilka genialnych kawałków czyli DOD i Paschendale, który są imo jednymi z najlepszych w historii Maiden. Montsegur to killer który powinien być grany live, słabe momenty to NML i Journeyman, reszta niezła. Jakbym miał tak obiektywnie oceniać to niby nie jest to wybitne dzieło ale jakoś lubię ten album. Bdb solówki, brzmienie może trochę kuleje. To jest właśnie zagadka muzyki bo na papierze lepiej oceniłbym np SiT ale zdecydowanie częściej sięgam po DoD.
Przysługa, jaką pieniądz daje społeczeństwu, jest niezależna od jego ilości.

IvanRocks007
-#Wrathchild
-#Wrathchild
Posty: 71
Rejestracja: sob lip 13, 2013 12:25 am
Skąd: Garwolin

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: IvanRocks007 » wt wrz 10, 2013 11:14 pm

Gdy pierwszy raz słuchałem tego albumu zaraz po premierze, sprawił wrażenie bardzo spójnego i godnego następcy "Brave New World". Z czasem zdałem sobie sprawę z jego wad. Panowie chyba w owym czasie nie mieli odpowiedniego dystansu do swej twórczości, o czy świadczą maksymalnie schematyczne-nawet jak na ten zespół-rozwiązania. Chodzi przede wszystkim o intra/outra utworów-"No More Lies", "Age Of Innocence"... Ogólnie, bez wnikania w szczegóły, jestem zdania że album ten powinien zawierac 8, 9 utworów i od razu z miejsca zyskuje, bo nie doś że schematyczny, to jeszcze stosunkowo długi, a co za dużo to niezdrowo. Na dłuższą metę męczy. Jednak wracam do niego często, zresztą czesciej wracam do tych "mniej doskonałych" albumów. Pokuszę się o rozłożenie "Dance Of Death" na części pierwsze:

Wildest Dreams-nic specjalnego, ale zawsze miałem słabośc do Smitha i tych jego singlowych śpiewańców. Lubię.

Rainmaker-to już prawdziwa singlowa perła.

No More Lies-najbardziej sztampowy numer w historii IM. Przewidywany, schematyczny, główny temat dośpiewałem sobie sam, gdy słuchałem tego pierwszy raz. Broni się głównie energią w nim zawartą.

Montsegur-tego mi brakowało. Powrotu do agresji z lat osiemdziesiątych.

Dance Of Death-świetna opowieśc snuta przez Dickinsona, rewelacyjny, iście średniowieczny motyw, pełna współpraca muzyki z tekstem.

Gates Of Tomorrow-niezły wypełniacz.

New Frontier-marny wypełniacz.

Paschendale-i tu mamy do czynienia z prawdziwą progresją, i nie piszę tego w kontekście wyłącznie maidenowej twórczości. Wybitny numer, w którym motywem przewodnim jest to cykanie talerzy Nicko, i po każdej takiej zagrywce mamy totalną demolkę poprzedniej części utworu.

Face In The Sand-beznadziejny wstęp, kopia "Blood Brothers", fajne przyłożenia na "podwójną stopę", robi się niezły czad, choc wyżyny to nie są.

Age Of Innocence-bardzo lubię, głównie za przebojowy, świetny refren.

Journeyman-jest o jakieś novum u Maidenów, cho słowa refrenu są ciut pretensjonalne

mimski
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2090
Rejestracja: ndz wrz 07, 2003 3:23 pm
Skąd: Lubliniec/Falubazy

Re: 10 lat po premierze "Dance of Death"

Postautor: mimski » pt wrz 27, 2013 8:49 pm

Mnie się ostatnio zdarzyło wrócić, wrzuciłem sobie do odtwarzacza w aucie. Całkiem przyjemnie się jechało, o dziwo nawet kawałki, które kiedyś były dla mnie nie do zniesienia (age of innocence, gates of tomorrow), całkiem mi dobrze się słuchało. Ogólnie rzecz biorąc udany album i jak na początku przeżywałem zupełną fascynację, która przerodziła się w zupełną odrazę (z wyjątkiem DOD, Paschendale i Journeyman) tak teraz ma dość ustabilizowaną pozycję i jeśli do niego wracam, to może lecieć cała płyta, a potem znowu i znowu. Po latach zdecydowanie na plus.
To nie demokracja, ale własność prywatna, produkcja i dobrowolna wymiana są źródłem dobrobytu.


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości