Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Wszystko prawda, ale o ile Final Frontier jako otwieracz umiałem sobie w 2010r wyobrazić, o tyle teraz nawet nie wiem, do której sekundy będzie leciała muza z taśmy:)Pierwszy porządny, klimatyczny otwieracz płyty od czasów "Sign Of The Cross", "Moonchild" czy "Caught Somewhere In Time"... Absolutna miazga. Kawałek ma niesamowity potencjał koncertowy. Cieszę się, że po kilku przeciętnych rockerach z ostatnich płyt ("The Final Frontier", "Different World", "Wildest Dreams") Panowie zdecydowali się otworzyć album naprawdę mocnym kopnięciem. A do tego ten klimat solowego Bruce'a... Poezja.
O to bym się nie bał - nagrają video jak przed Moonchild i The Final Frontier z ostatnich tras, z którym będzie współgrała gra świateł i odsłonięcie scenografii... Już mam ciary na plecach na samą myśl o tym wstępie.Wszystko prawda, ale o ile Final Frontier jako otwieracz umiałem sobie w 2010r wyobrazić, o tyle teraz nawet nie wiem, do której sekundy będzie leciała muza z taśmy:)
Muszą to fajnie zaaranżować. Chyba, że zaczną koncert od czegoś innego niż pierwszy kawałek na płycie jak podczas X Factour
Moja ocena 9/10.
Dziwne. Ja tam słyszę tylko Iron Maiden.Jestem zdumiony. Utwór marzenie. Początek iście progresywny w stylu Yes. Dalej wypadkowa wczesnego Dio i solowego Dickinsona... wokal Brucea przenikliwy i magiczny. Słychać jego fascynację frazowaniem Ronniego Jamesa Dio. I w środku gitarowy styl Maidenow. Tak to jest to. Calosc wieńcza klasyczne motywy niczym w . Heaven and Hell. Sabbath . Cudeńko!
Zgadzam się... Utwór rewelacja i tak naprawdę to jest jedyny utwór do którego nie miałem żadnych zastrzeżeń i wchłonąłem go w całości od razuNa razie jeden z moich faworytów na tej płycie, genialne . Jako otwieracz na koncertach byłby idealny
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość