Solowa twórczość Adriana Smitha zdecydowanie zasługuje na poświęcenie jej chociaż paru chwil i docenienie. Facet jest nie tylko świetnym gitarzystą, ale i ma genialny wokal i łeb do tworzenia kompozycji. Jego solowe projekty to kawał dobrej rockowej muzyki.
Bardzo lubię całą płytę A.S.A.P Silver andplp Gold. Wszystkie kawałki oceniam wysoko, mniej więcej po równo, ale chyba moje top to The Lion, tytułowa, You Could be a King i Wishing your Life Away, jednak wszystkie są na podobnym poziomie. Słuchałam obie płyty Psycho Motel, ale jeszcze nie zagłębiałam się w nie jakoś mocno. Uwielbiam Western Shore (tę to kocham ponad wszystko, absolutne mistrzostwo) i Sins of your father z pierwszej płyty State of Mind oraz balladę With you again z drugiej, Welcome to The World. Słuchałam najnowszych dokonań Smitha z Kotzenem i też uważam, że jest to dobre granie, chociaż nie wracam do niego, poza utworami Running i Taking my chances - je strasznie lubię i dość często goszczą na mojej playliście.
Warto też wspomnieć o współpracy Smitha z Dickinsonem na Accident of Birth. Man of Sorrows, coś cudownego. Bardzo lubię ten duet, czy to u solowego Bruce'a czy w Iron Maiden - zawsze serwują fajne, konkretne rockery, mocne strzały lub po prostu bardzo dobre kawałki typu Road to Hell, Welcome to The Pit i Arc of Space z AoB albo nawet Death or Glory z poprzedniej płyty Ironów czy singiel z najnowszej.
Pozamuzycznie to chcę kupić jego książkę Giganci Wód i Rocka, ponieważ bardzo lubię takie klimaty i wydaje się być bardzo ciekawie napisana (sądząc po fragmentach, które widziałam w internecie). Może zrobię sobie prezent na urodziny
Będę ją czytywać siedząc nad moimi ulubionymi zbiornikami wodnymi i rzekami, niewykluczone, że również z wędką
I am the man who walks alone.