Postautor: Pierre Dolinski » czw sie 26, 2021 2:50 pm
Kiedyś już to chyba cytowałeś. Chyba, że to nie Ty, tylko ktoś inny. Ten fragment absolutnie i ostatecznie wyjaśnia, dlaczego większość, o ile nie wszystkie solówki Dave'a co najmniej z ostatniego dziesięciolecia, to totalne gówno, którego nawet nie da się zapamiętać, bo brak jest w nim czegoś natchnionego. Trudno się dziwić, skoro gość bez przerwy ogrywa te same schematy, które łączy się na zasadzie copy-paste. Gdyby miał covidowy mózg, albo jakąś inną formę demencji, mógłbym to zrozumieć. Dave ma po prostu gigantycznego pasożyta. Śmierdzący leń wszedł w niego przez odbyt, kiedy za długo wylegiwał się na hawajskiej plaży i przebywa w nim do dziś. Dave jest jak król Rohanu z Władcy Pierścieni i czeka na Gandalfa, żeby mu zgrabnie przypierdolił w czółko na otrzeźwienie i wygonił tego lenia. Niestety Shirley z tym swoim copy-paste jest dla tego zespołu jak zaklinacz Grima i to on pomaga im tkwić w twórczej niemocy.