The Future Past Tour 2024 spekulacje

[Dzosef]

Senjutsu jest starsze niż data wydania.

Taa... TBOS też w zamrażarce leżał, ale wciąż 3 lata to krótka przerwa. Tym bardziej, że BD i SH mają poboczne rzeczy do robienia, plus zdrowie Nicko... raczej nie będą się śpieszyć z nowym materiałem.

Solowy Brus jest już dawno gotowy. Lion chyba też

[blackcocker]

Rozumiem, że jakbyś nie był Europejczykiem to byś nie lubił tego co lubisz teraz? XD

[Piotr Lange]

Rozumiem, że jakbyś nie był Europejczykiem to byś nie lubił tego co lubisz teraz? XD

Tego nie wiem, natomiast nie da się ukryć iż przeciętny gust fanów Maiden w Europie a tych z USA dość mocno się różni.

[gumbyy]

Rozumiem, że jakbyś nie był Europejczykiem to byś nie lubił tego co lubisz teraz? XD

Tego nie wiem, natomiast nie da się ukryć iż przeciętny gust fanów Maiden w Europie a tych z USA dość mocno się różni.

Co to jest przeciętny gust? To się jakoś mierzy?

[Piotr Lange]

Rozumiem, że jakbyś nie był Europejczykiem to byś nie lubił tego co lubisz teraz? XD

Tego nie wiem, natomiast nie da się ukryć iż przeciętny gust fanów Maiden w Europie a tych z USA dość mocno się różni.

Co to jest przeciętny gust? To się jakoś mierzy?

Nie jest tajemnicą, iż to gdzie i w jakich warunkach dorastamy ma wpływ na nasz gust. Gdybym urodził się w USA i dorastał w latach 80tych to pewnie wolałbym Motley Crue niż Maiden. Natomiast zobacz jak na setlisty IM z nowym repertuarem reagowano w Stanach a jak na Starym Kontynencie. Przepaść.

[gumbyy]

Natomiast zobacz jak na setlisty IM z nowym repertuarem reagowano w Stanach a jak na Starym Kontynencie. Przepaść.

A gdzie mam to zobaczyć? Są jakieś statystyki na przykład? Było przeprowadzone badanie zadowolenia fana po koncercie? I co ma do tego Motley Crue?

[Piotr Lange]

Natomiast zobacz jak na setlisty IM z nowym repertuarem reagowano w Stanach a jak na Starym Kontynencie. Przepaść.

A gdzie mam to zobaczyć? Są jakieś statystyki na przykład? Było przeprowadzone badanie zadowolenia fana po koncercie? I co ma do tego Motley Crue?

Stylistyka jaką para się Crue jest nieporównywalnie bardziej popularna w USA niż klasyczne Heavy Maidenów. Jeśli bym tam się wychowywał w latach 80 prędzej natrafił bym na Crue niż na Maiden. Co do statystyk i opinii odnośnie setlist wystarczy wspomnieć reakcję fanów amerykańskich po koncertach 2006, kiedy muzycy zrezygnowali z klasyków na rzecz AMOLAD. Pomruki towarzyszyły też trasie z 2010, podczas której grali wiele numerów z lat 2000 - 2006. Dla fanów w Stanach idealny koncert Maiden to odgrzewane kotlety z lat 80tych plus FotD. Późniejsze rzeczy mało ich interesują. Z resztą - bądźmy szczerzy, po BNW Maidenom było coraz trudniej napisać prawdziwy hicior, taki na miarę ich evergreenów.

[thorgal_30]

Jeśli bym tam się wychowywał w latach 80 prędzej natrafił bym na Crue niż na Maiden.

ALe przecież to nie miejsce urodzenia definiuje czy coś uznasz za dobre czy za kupę. No chyba żeby Ci się spodobało hehehe.

Akurat rynek płytowy w latach 80-tych w USA był na pewno lepiej rozwinięty niz w PL i prawdopodobieństwo trafienia na Maiden wyższe niż nad Wisłą.

[Piotr Lange]

Jeśli bym tam się wychowywał w latach 80 prędzej natrafił bym na Crue niż na Maiden.

ALe przecież to nie miejsce urodzenia definiuje czy coś uznasz za dobre czy za kupę. No chyba żeby Ci się spodobało hehehe.

Akurat rynek płytowy w latach 80-tych w USA był na pewno lepiej rozwinięty niz w PL i prawdopodobieństwo trafienia na Maiden wyższe niż nad Wisłą.

Ale nie powiesz mi, że muzyka która zewsząd napływa nie ma wpływu na Twój gust w okresie dzieciństwa i dorastania. Ja zacząłem słuchać Heavy gdy miałem 9 lat w 1983. Teraz wyobraź sobie takiego dzieciaka w USA gdzie Radio i MTV na okrągło emituje Van Halen, Quiet Riot, Crue i Ozzyego. Nieraz wyemitowali Priest ale Maiden niezwykle rzadko. Do tego środowisko rówieśnicze. W metalową muzę wprowadzili mnie starsi znajomi i to właśnie Maiden, Priest oraz Saxon byli wtedy na topie, bo Scorpions czy AC/DC to już był bardziej hard rock. Co ciekawe taki Number czy Flight of Icarus grali wówczas w Trójce. A teraz odnośnie miejsca urodzenia. To wyobraź sobie, że urodziliśmy się w kompletnie odmiennej strefie kulturowej np. na Syberii czy w ówczesnych Chinach. Założę się że o takim metalu czy nawet rocku byś tam nie usłyszał, to by nie był Twój Świat. Przypomnę, że wówczas nie było netu, jak nie usłyszałeś o jakimkolwiek zjawisku z mediów, prasy czy od znajomych to nic nie wiedziałeś. Jesteśmy tym czym się otaczamy i karmimy nasze zmysły. Nawet tzw. wolny wybór jest bardzo często grą pozorów, spece od marketingu dobrze o tym wiedzą.

[thorgal_30]

Piszesz z taką pasją, jakbyś faktycznie w to wierzył w 84-85 to akurat pierwszy zespół jaki usłyszałem to było Modern Talking i gdyby nie oni to w życiu bym się nie zainteresował nauką języka angielskiego. Na szczęście starsi sąsiedzi 3 lata później pokazali mi Helloween, w 91 z przytupem w telewizji pojawili się Gunsi...więc uciekłem w stronę rocku-metalu. Było też "Killers" po drodze...także dla mnie to co piszesz to jakiś farmazon, bo wtedy nad Wisłą też neta nie było...a Dyni raczej w TVP też nie grano
Pisanie o USA, że mainstream puszczał VH czy Ozzyego to tylko szukanie usprawiedliwienia... będąc smykiem w latach 80-tych w takim LA czy innym NJ, ale pewnie na prowincji także, miałeś możliwość pójścia do Record Store i setki jak nie tysiące płyt do wyboru, do koloru...nad Wisłą tego nie było. Jesteś ciut starszy to pewnie pamiętasz, że musieliście sobie zgrywać muzę z Trójki. I nie wmówisz mi, że starsi stażem "metalowcy" w USA nie edukowali młodszych. Masz swój pogląd, ale imo to się kupy nie trzyma.

[gumbyy]

Wedle tego nie powinienem nigdy poznać metalu, bo moi znajomi tego nie słuchali, a w radio nie było takiej muzyki (słuchałem Trójki). Rodzice zupełnie nie słuchali muzyki w domu...

Pierwsze rzeczy jakie sobie zgrywałem to z listy Niedźwieckiego, często popowe.

[Budziol]

Owszem wrócą, ale... z nową płytą

No chyba jeszcze nie, ostatnio mają 5 lat przerwy pomiędzy płytami. A w przyszlym roku Senjutsu pykną dopiero (już!) 3 latka...

Przez pandemię trochę przeleżało senjutsu

[Piotr Lange]

Piszesz z taką pasją, jakbyś faktycznie w to wierzył w 84-85 to akurat pierwszy zespół jaki usłyszałem to było Modern Talking i gdyby nie oni to w życiu bym się nie zainteresował nauką języka angielskiego. Na szczęście starsi sąsiedzi 3 lata później pokazali mi Helloween, w 91 z przytupem w telewizji pojawili się Gunsi...więc uciekłem w stronę rocku-metalu. Było też "Killers" po drodze...także dla mnie to co piszesz to jakiś farmazon, bo wtedy nad Wisłą też neta nie było...a Dyni raczej w TVP też nie grano
Pisanie o USA, że mainstream puszczał VH czy Ozzyego to tylko szukanie usprawiedliwienia... będąc smykiem w latach 80-tych w takim LA czy innym NJ, ale pewnie na prowincji także, miałeś możliwość pójścia do Record Store i setki jak nie tysiące płyt do wyboru, do koloru...nad Wisłą tego nie było. Jesteś ciut starszy to pewnie pamiętasz, że musieliście sobie zgrywać muzę z Trójki. I nie wmówisz mi, że starsi stażem "metalowcy" w USA nie edukowali młodszych. Masz swój pogląd, ale imo to się kupy nie trzyma.

Każdy ma swoją historię, ja też w 1985 usłyszałem Modern Talking i miałem odruch wymiotny, tylko że ja wówczas już byłem zdeklarowanym fanem rocka i metalu. Byłem już wówczas ukierunkowany, nawet nieco bezkrytyczny wobec tej muzyki. Pamiętam doskonale jak w 1986 usłyszałem Kat i Venom, wówczas to mnie przerażało, fascynacja ekstremalnym metalem przyszła kilka lat później. Sporo osób nie wierzy mi, że w 1983 zafascynowałem się Maiden i heavy metalem ale taka była prawda i zaręczam, że nie są to wymysły. Najlepszymi świadkami są moi rodzice i starsi koledzy. Wówczas zacząłem także bywać w lokalnych komisach z używanymi płytami a w mieście były aż dwa :)To wtedy zobaczyłem okładki Maiden i Black Sabbath, było po mnie!

[Dzosef]

Ralf ma trochę racji, zresztą wystarczy spojrzec na to jakie obiekty zapełniała trasa Motley z Def Leppard, a jakie w Europie. W drugą strone taki Manowar w USA zupelnie się nie przebił, a w Europie to jednak zespol halowy. Nawet taki Avenged Sevenfold tam jest gwiazda, a w Europie już raczej nie zapełniliby wiekszych obiektów.

Dla Maiden to trudny rynek i nawet mega sukces Legacy tego nie zmienil.

[Piotr Lange]

Ralf ma trochę racji, zresztą wystarczy spojrzec na to jakie obiekty zapełniała trasa Motley z Def Leppard, a jakie w Europie. W drugą strone taki Manowar w USA zupelnie się nie przebił, a w Europie to jednak zespol halowy. Nawet taki Avenged Sevenfold tam jest gwiazda, a w Europie już raczej nie zapełniliby wiekszych obiektów.

Dla Maiden to trudny rynek i nawet mega sukces Legacy tego nie zmienil.

Styl jaki prezentuje IM w zasadzie nigdy (no prawie) nie był w Stanach na topie. Tam musisz grać pod ich gust, robili tak Leppard, Scorpions w latach 80tych a nawet w pewnym momencie Judas Priest. W USA Maideni kojarzą się ze starymi hitami oraz Eddiem, który bardzo się tam podobał. Amerykanie lubią wszystko co proste, skoczne i wesołkowate. Niezwykle ważny jest też image i generalnie prezencja samych muzyków. Najlepiej żeby wyglądali jak modele. To nie są żarty.

[gumbyy]

Dla Maiden to trudny rynek i nawet mega sukces Legacy tego nie zmienil.

Każdy średnio ogarnięty wie, że jeśli chodzi o Miden i ich popularność to Europa>USA. I pisanie o zadowoleniu fanów z setlist nie ma tutaj nic do znaczenia. To nie jest strategoczna gra komputerowa, że zmieniasz jeden parametr (ilość starych hitów w serliście) i dzieli temu masz popularność zespołu +2

[gumbyy]

Amerykanie lubią wszystko co proste, skoczne i wesołkowate. Niezwykle ważny jest też image i generalnie prezencja samych muzyków. Najlepiej żeby wyglądali jak modele. To nie są żarty.

A co z tym np. thrash metalem się tam wydarzyło? Nie generalizuj, bo to bez sensu jest.

[Piotr Lange]

Amerykanie lubią wszystko co proste, skoczne i wesołkowate. Niezwykle ważny jest też image i generalnie prezencja samych muzyków. Najlepiej żeby wyglądali jak modele. To nie są żarty.

A co z tym np. thrash metalem się tam wydarzyło? Nie generalizuj, bo to bez sensu jest.

Na początku to był underground stanowiący niszę na tle Glam Metalu, dopiero sukces Master Metalliki wydźwignął ten nurt. Po Czarnym Albumie wszystko się zmieniło, Metallica nagrała metalową płytę "dla wszystkich". Image zespołu również się zaczął zmieniać, tak aby przełknęła to szeroka publiczka. Owszem w latach 80tych w Stanach duzi byli IM i Priest, jednak dominował nurt glam z Motley, KISS, Van Halen i Leppard. Nie ma w tym żadnej generalizacji, zawsze znajdziesz wyjątek od reguły, która jednak dominuje. To tak jak w Polsce, od zawsze u nas rządził ekstremalny metal choć nie brak zespołów i fanów tradycyjnego heavy, to jednak jest to mniejszość w zalewie grup i wydawnictw death/black.

[gumbyy]

Thrash w USA to nie tylko Metallica, ale i Slayer, Anthrax itp. Więc nie generalizuj, że: "Amerykanie lubią wszystko co proste, skoczne i wesołkowate. Niezwykle ważny jest też image i generalnie prezencja samych muzyków. Najlepiej żeby wyglądali jak modele. To nie są żarty".

I z historą metalu mi mi nie wyjeźdzaj, bo to nie jest jakaś prawda objawiona. To co piszesz to ja wiem o tym od wieków doskonale.

[nugz]

Tak - generalizowanie to dobre określenie.