Trash oczywiście rodził się wcześniej, już na Sin After Sin Priestów z 77 roku jest taki kawałek Dissedent Aggressor, który można spokojnie podciągnąć pod tą muzykę, ale to właśnie Killersi mieli największy wpływ na kształtowanie się tych wszystkich nowszych odmian metalu.
Nie wiem skąd Ty bierzesz te wszystkie swoje teorie. Wpływ to miał Chuck, a nie jeden album IM, który jakoś powalająco nowatorski nie był. Sporo w nim naleciałości punkowych, zresztą thrash z punka też czerpie inspiracje, więc może stąd te Twoje teorie. Po prostu IM i Meta czerpali po trochu z punka.
Może później byli jacyś sprawniejsi, ale to chyba właśnie on zaczął grać w tak niezwykle szalony sposób, całkowicie inaczej niż wielcy mistrzowie Ian Paice, Bonzo czy Neil Peart.
To już w ogóle teorie wyssane z palca. Weź Ty może zapoznaj się z innymi zespołami, a nie tylko z klasykami, w dodatku tymi które pasuje akurat do Twojej wydumanej teorii. Przecież kiedy grał Clive, to na scenie istnieli już tacy szaleńcy jak Ratledge z Napalm Death.
Z tym się muszę zupełnie zgodzić, to nie do końca moje klimaty, ale pewne rzeczy rzucają się w ucho nawet takiemu laikowi jak ja
Twoje ucho jest zupełnie subiektywne, ja mówię o faktach. Kiedy IM wydawali Killers, byli zespołem znanym głównie w East End (w biografii można poczytać, że na muzyce zaczęli zarabiać dopiero po Numberze, wcześniej musieli cały czas dorabiać przy pracach dorywczych). Maiden stali się światowej sławy zespołem po Numberze, czyli w momencie kiedy Meta miała już na koncie kilka demówek.
A rytmika w Wrathchildzie? Jak dla mnie jest niezwykle wymowna...
W sumie to można by nawet sięgnąć do roku siedemdziesiątego i do płyty In Rock Purpli tam jest taki dość dziwny utwór Bloodsucker - chyba pierwsze i nieświadome połączenie muzyki rockowej z rapem.
Ale mogę się oczywiście mylić bo na tych nowych wynalazkach się zupełnie nie znam
Nie wiem co wyjątkowego jest w tej rytmice. Co jest takiego wymownego?
Co do In Rock... wiesz równie dobrze mogę powiedzieć, że Highway Star był pierwszym speed metalowym kawałkiem, a Black Sabbath powiedzieli wszystko, co było w metalu do powiedzenia, tylko że takie gadanie jest głupie. Po prostu wszystko się rozwijało i stanowiło syntezę pewne tezy i jej antytezy. Każdy czerpał z poprzedników dodając coś od siebie. Ulrich wychowywał się na Purplach i Sabbath, a Chris Adler na Mecie.
Nawet Chuck, jeden z największych wizjonerów muzyki, który grał jak nikt przed nim, nie funkcjonował w próżni.
To nie demokracja, ale własność prywatna, produkcja i dobrowolna wymiana są źródłem dobrobytu.