Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Obydwa te numery są bardzo niedoceniane. Ja je bardzo lubię i w żadnym razie nie nazwałbym wypełniaczami.Fakt, mógłby być krótszy, ale wyraźnie słabsze wypełniacze to tylko "Weekend Warrior" i "The Apparition".
Myślałem, że już jesteś 70+Po raz pierwszy pudłowate, gówniane brzmienie perkusji. Riffy do ruskiego tańcowania z przysiadami były wcześniej, na Mother Russia. Obok killerów pojawiły się gówniane numery przydatne do fitness w klubie dla seniorów, do którego pewnie się udam za jakieś 10-15 lat. Może wtedy czasem posłucham jak jeszcze będę mieć słuch.
Ale kto o nim zapomniał? Którzy fani?Ten album to jakiś totalny paradoks. Kiedyś wielbiony przez fanów ponad miarę, dziś bardzo ale to bardzo zapomniany.
U mnie regularnie kręci się w odtwarzaczu. Na równi z klasykami z 80.Słucham sobie tego 'słabego' albumu po dłuższej przerwie i kurna. Na tle tych ostatnich wypustów jawi się jako płyta prawie znakomita. Masa hitów, granie do przodu, bez zamulania... Oczywiście WW i TA zaniżają poziom, ale solówki w tym ostatnim i tak nieosiągalne na nowych płytach. W ogóle na całym albumie sola kopią, taki Gers zagrał w Wasting Love solo życia.
Żywotna płyta.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość