Postautor: Żelazny » pt wrz 29, 2023 9:47 pm
I książka za mną.
Cóż tu dużo mówić, polecam każdemu. Mimo tego, że autor był bliskim przyjacielem Romana, co dokładnie opowiedział w ostatnim rozdziale, to w żadnym wypadku nie jest hagiografia Kostrzewskiego, czy książka wybielająca go, krytykując jedynie Luczyka. Wręcz przeciwnie, całkiem sporo jest przytoczonych opinii, które wręcz stawiają w bardziej pozytywnym świetle Luczyfera. Celną wydaje się być diagnoza, że PL odjebało do reszty po rozpadzie składu z Mind Cannibals (swoją drogą, byłem na tym koncercie Helloween w 2005, gdzie Kat Luczyka miał być supportem a nie zagrali ze względu na wyimaginowaną "kontuzję" Prętkiewicza i potwierdzam - przyjęcie wówczas byłoby w najgorszym razie neutralne, nikt tam Luczyka wówczas nie chciał wyzywać, ale cóż - spękał i stracił okazję pokazania się w Polsce z tym składem). Potem to już coraz dalsze odmęty szaleństwa.