Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
z resztą nie moge się zgodzić(to oznaczyłem grubiej to się zgadzam) i dziwie się że ani razu nie zirytowało cie darcie Bruce'a na tym krążku , ja to odczuwam różnorako raz mi się podoba a raz w ogóle1.fatalny opener
2.riff w TCDR jest dobry ale zagrany za wolno i za mało ostro
3.za mało szybkich krótkich utworów(albo w zasadzie brak takowych)
4.refreny śpiewane za wysoko(szczególnie w LD ,gdzie fatalny refren psuje znakomicie zaczęty utwór)
5.tylko raz słyszymy genialny riff w Lord of light
6.brak naprawde mocnego wykopu w The Legacy
7.brzmienie gitar jakieś dziwne...
8.progresywny styl ironów nie zachwyca bo zamiast różnorodnych ,zaskakujących czymś nowym nagrań mamy podobne do siebie, przydługie kawałki(nie dotyczy to numerów 1,4,6,które są inne od reszty ale niezbyt oryginalne).Chyba nie o to w rocku progresywnym chodzi...Gdyby tak spróbować bardziej wyeksponować klawisze nic by się nie stało...Do tego dobijają przydługie intra
9.mogłoby być ciężej
10.słabe solówki
Trochę tutaj nawymieniałem ale płyta mimo wszystko całkiem,całkiem(oceniam na 7+/10)
Tego kawałka nic nie jest w stanie uratować. Najgorszy kawałek na AMOLAD i jeden z najgorszych w karierze Maiden.słabawe solo Janicka w The Pilgrim, praktycznie psuje cały kawałek.
czytałem wiele głupot o tej płycie ale ta jest najlepsza tylko to intro na perkusji jest dziwneTego kawałka nic nie jest w stanie uratować. Najgorszy kawałek na AMOLAD i jeden z najgorszych w karierze Maiden.
Wróć do „A Matter Of Life And Death”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości