Krusejder on tour 2024: I: Tierra Santa, Non Iron, Delain, II: Bonnie Tyler, Kazik & ProForma ... III: Helicon IV, Judas Priest, Saxon, Uriah Heep, Piotr Cugowski, U.D.O.
Znam tylko stare LP Kinga, "nowym" jest Voodoo - zupełnie mi nie pasował. Ale skoro Abigail II są tak polecam, to ich posłucham.
Lubiłem Abigail, Eye, Them i polecam je.
Krusejder on tour 2024: I: Tierra Santa, Non Iron, Delain, II: Bonnie Tyler, Kazik & ProForma ... III: Helicon IV, Judas Priest, Saxon, Uriah Heep, Piotr Cugowski, U.D.O.
Ja właśnie od Voodoo zacząłem Kinga słuchać. Płyta wyszła w kwietniu 1998 roku i tak jakoś zbiegła się w czasie z momentem kiedy zacząłem muzyki słuchać w pełni świadomie. No i ta płyta mi akurat wtedy w ręce wpadła jako "nowość" i zaskoczyło. Może dlatego też nie do końca mam do niej jakoś specjalnie obiektywny stosunek ale bardzo ją lubię
Każdy kto mnie zna dłużej niż 5 dni wie ,że na wszelkie te elementy "satanistyczne" w heavy-metalu jestem cholernie wyczulony ale w przypadku dwóch arcy-wspaniałych płyt Mercyful Fate :Mellissa oraz Don't Break the Oath to nie ma żadnego znaczenia.
To co wyprawiają na tych płytach panowie King Diamond ,Hank Shermann i Mike Denner sprawia ,że cała ta wielka ósemka czy trzydziestka siódemka Thrashu może spieprzać i to w długich podskokach. Każdy utwór na tych dwóch płytach jest poprostu wspaniały, te czychające sola atakujące w najmniej spodziewanych momentach to jest coś wspaniałego i takiego bardzo w tradycji starego heavy-metalu ,a wokal Kinga odpowiednio tylko buduje napięcie.
Ciężko wymieniać najlepsze utwory ale jeśli już miałbym to byłyby to Into the Coven (to jest chyba w ogóle najlepszy utwór tej kapeli), Curse of Pharaox, Satan's Fall, Night of the Unborn ,Dangerous Meeting oraz Come to the Sabbath, tyle,że możliwe ,że kiedy indziej wybrałbym troszkę inaczej.
ZłapanyWCzasie prawdę prawisz
Te dwie płyty to diament heavy metalu
Trzeci program polskiego radia w połowie lat osiemdziesiątych nadawał w soboty o godzinie 17.15, audycję pod tytułem KUŹNIA.
Tam usłyszałem dwa kawałki
Come to the Sabbath i The Oath
I złapało mnie i trzyma do dzisiaj
Stałem się nałogowcem
Moje uzależnienie to Mercyful Fate i King Diamond
Nie przesadzałbym, dla mnie więcej komedii znajdziesz w "kultowych" dokonaniach takiej kapeli jak Venom. Mercyful Fate to artyzm do potęgi ,muzyka naprawdę piękna a przy tym bardzo ale to bardzo kopiąca tyłek. Do tego maxymalnie znosząca próbę czasu gdy słucha się Melissy czy Don't Break the Oath to nie czuć, że te nagrania dobijają 30-tki.
Przy czym dla mnie też największym atutem są niesamowite gitary.
No w Venom też była komedia, ale tam nikt tak śmiesznie nie piszczał falesecikiem No i oczywscie Mercyful Fate to wspaniały zespół, ale nie przesadzaj z tym artyzmem, bo artyzm to jest w King Crimson, a u duńczyków to raczej solidna dawka kiczu.
Krusejder on tour 2024: I: Tierra Santa, Non Iron, Delain, II: Bonnie Tyler, Kazik & ProForma ... III: Helicon IV, Judas Priest, Saxon, Uriah Heep, Piotr Cugowski, U.D.O.