No Prayer to świetna płyta

Tu dyskutujemy tylko o Iron Maiden

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

Awatar użytkownika
Dejavu
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4927
Rejestracja: pt maja 31, 2013 9:30 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Dejavu » wt mar 07, 2017 3:44 pm

Wiem, że tak bywało i pewnie wśród niektórych bywa do dzisiaj, bez względu na to, czy jest to popularne podejście czy nie, uważam to za totalną głupotę. Liczy się poziom muzyczny, a nie to, jakie spodnie nosi basista albo jakie włosy wokalista.
Kiedyś heavy metal po prostu o wiele więcej znaczył dla ludzi, zanim tak spowszedniał i stał się już tylko kolejnym gatunkiem muzycznym. To był po prostu styl życia, pewien światopogląd, a nie tylko fajne piosenki puszczane z magnetofonu.
Image był bardzo istotny. Z resztą po wyglądzie, po zdjęciach często można było wywnioskować co jest dobre, a co można od razu skreślić :).
A ja takie podejście kojarzę z jakimiś słuchaczami którzy mniejszą wagę przykładają do samej muzyki a większą do całej otoczki, dla których ważniejsza jest jakaś subkulturowość w tym wszystkim niż sama muzyka. Co do światopoglądu, nie wiem, może zbyt późno się urodziłem, ale środowisko fanów metalu które ja znam jest bardzo podzielone względem światopoglądu i praktycznie nic oprócz muzyki ich nie łączy. Nie wiem, ja nie jestem fanem subkultur, bo właśnie widzę w tym więcej pozerki niż słuchania muzyki.

Rzecz jasna nie mówię o Tobie, czy słuchaczach Twojego typu - wiem, że masz o tym gatunku bardzo dużą wiedzę i znasz się na tym. Tym bardziej mnie dziwi, że ta otoczka jest dla Ciebie tak ważna :)
Podobnie scenografia i efekty na trasie. Mogą być świetne, ale dla mnie to tylko dodatek do muzyki.
Dokładnie, chociaż jeszcze to w jakiś sposób wpływa na odbiór koncertu. Oczywiście nie tak jak sama muzyka, brzmienie, setlista itp. ale na pewno bardziej niż wygląd muzyków, który no po prostu dla mnie jest zupełnie nieistotny.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: RALF » wt mar 07, 2017 4:11 pm

Nie, no jasne - muza i forma muzyków są priorytetem, reszta = to dodatek, niemniej warto, aby był na poziomie!

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: RALF » wt mar 07, 2017 4:12 pm

Wiem, że tak bywało i pewnie wśród niektórych bywa do dzisiaj, bez względu na to, czy jest to popularne podejście czy nie, uważam to za totalną głupotę. Liczy się poziom muzyczny, a nie to, jakie spodnie nosi basista albo jakie włosy wokalista.
Kiedyś heavy metal po prostu o wiele więcej znaczył dla ludzi, zanim tak spowszedniał i stał się już tylko kolejnym gatunkiem muzycznym. To był po prostu styl życia, pewien światopogląd, a nie tylko fajne piosenki puszczane z magnetofonu.
Image był bardzo istotny. Z resztą po wyglądzie, po zdjęciach często można było wywnioskować co jest dobre, a co można od razu skreślić :).
100% i bardzo mi tej autentyczności, zaangażowania dziś brakuje.

Deleted User 2259

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Deleted User 2259 » wt mar 07, 2017 9:05 pm

Zaangażowania też brakuje w środowisku fanowskim, po prostu kiedyś mi się wydaję, że więcej ludzi żyło tym graniem, a nie tylko słuchało przy odkurzaniu np, tak jak ktoś wyżej już napisał styl życia.

Awatar użytkownika
widman
-#Rainmaker
-#Rainmaker
Posty: 7284
Rejestracja: ndz lip 24, 2005 7:52 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: widman » śr mar 08, 2017 12:27 pm

Zaangażowania też brakuje w środowisku fanowskim, po prostu kiedyś mi się wydaję, że więcej ludzi żyło tym graniem, a nie tylko słuchało przy odkurzaniu np, tak jak ktoś wyżej już napisał styl życia.
No w punkt.
A w kwestii tej stylówy... Wszystkie te gówna z USA typu Warrant, Poison, Twisted Sister, Danger Danger, LA Guns, Motley Crue itp.. to z miejsca były skreślane własnie za to, jak wyglądają ci kolesie. W opozycji byli typy z Exodus, Metallica, Death Angel, Slayer czy Megadeth i oni wszyscy wyglądali jak faceci z sąsiedztwa, normalnie, poza tym wzorowali się na muzyce typu Black Sabbath, zresztą nawet Blitz z OverKill gadał, że nienawidzili tej bandy ciot, że grają coś plastikowego, i nazywają to heavy metalem. Dostawali białej gorączki.
Teraz to jest własnie trochę zanikające się. Tym bardziej widać, jak wiele wtedy znaczyło przynależność do grupy. All for One! To była maksyma. Życie bez facebooka, telefonów, ci goście tworzyli taką ekipę, że mało która dziś. No, może Szczecin w latach 80/90 ale to też już kupę czasu temu.
Juz mi się nie chce pisać, ale chyba każdy ogarnia o co chodzi.

Awatar użytkownika
LukaSieka
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 14695
Rejestracja: pt lut 22, 2013 12:35 am
Skąd: Konin

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: LukaSieka » śr mar 08, 2017 12:58 pm

Rzecz jasna nie mówię o Tobie, czy słuchaczach Twojego typu - wiem, że masz o tym gatunku bardzo dużą wiedzę i znasz się na tym. Tym bardziej mnie dziwi, że ta otoczka jest dla Ciebie tak ważna :)
Może nie aż TAK ważna, ale na pewno istotna. Kiedyś dużo bardziej, dziś trochę mniej :). I w sumie to pisałem trochę ogólnie. Ale.....
Ja generalnie wyrosłem, wychowałem się w otoczeniu ludzi słuchających heavy metalu czy częściej nawet ekstremalniejszych jego odmianach. Jako kilkuletni smyk siedziałem, słuchałem, przyglądałem się temu wszystkiemu i złapałem bakcyla :). Do przedszkola nosiłem winyle ojca: Iron Maiden, Running Wild, Deep Purple, Manowar i uczyłem kolegów i koleżanki jak malować Eddiego :D .
Niejednokrotnie moja mama wzywana była do przedszkola przez zaniepokojone panie zajmujące się nami, gdyż malowałem przed leżakowaniem same czaszki, trupy, cmentarze. Wersji "Live After Death" w przedszkolu namalowałem chyba z 50 :). Można powiedzieć, że wychowałem się na heavy metalu, później ukształtowały i ulepiły mnie Kreator, Venom, Slayer, Sodom, Celtic Frost czy też duży wpływ miał na mnie program z MTV - Headbangers Ball. Właśnie to tam widziałem jako cztero czy pięciolatek pierwsze klipy metalowe. Pamiętam, Że bardzo, ale to bardzo podobały mi się teledyski i występujący tam panowie :). Ta odmienność od tego co widziałem, na co dzień na ulicach czy w domach. Jako pierwsze wrażenia, które tak mocno utkwiły mi w pamięci związane są np. z Metallicą "One" albo koncertowym "Hell Awaits" Slayer, trochę później "Seasons In The Abyss", Pestilence "Land Of Tears" (który do dziś jest dla mnie najlepszym teledyskiem). Niesamowicie podpalony byłem zachowaniem muzyków, ubiorem i w ogóle tym stylem tak odmiennym od tego co widziałem dookoła. Głównie headbanging to było dla mnie coś niesamowitego. Sposób śpiewania, to dzikie zachowanie. To było to :D.
Do tego zaj*biscie podobał mi sie styl ubierania się mojego wujasa i jego kumpli, którzy ciągle u niego przesiadywali i słuchali na okrągło wszystkich tych szalonych rzeczy z kaset i winyla. Wiesz jeansy, skóry, białe adidasy, naszywki, przypinki...
Później w wieku 11, 12, 13 byłem wielkim metalowym ortodoksem. Liczyły się dla mnie tylko Sodom, Destruction, Dark Angel, Napalm Death, Exodus, Sarcofago, Morbid Angel, Possessed, Sepultura, Bathory, Motorhead, Kreator, Obituary, S.O.D., Venom, Tankard, Voivod, Deicide.... Sam death, grind, thrash, troszeczkę black i ewentualnie heavy. Nic poza tym. Nawet zespoły hard rockowe, które lubiłem wcześniej poszły w odstawkę (poza Black Sabbath), a co dopiero inna muza. Naoglądałem się zinów, gazet, zdjęć oraz tylu kaset video z teledyskami (miałem chyba z dziesięć 240 minutowych taśm z samymi metalowymi klipami i koncertami), że byłem tym metalowaniem przesiąknięty do szpiku kości. Wygląd kapel liczył dla mnie się wcale nie mniej niż muzyka. W piątej klasie podstawówki babcia tak zwężała mi spodnie, że musiałem niekiedy zapierać się o stół, żeby je ściągnąć :D :D :D. Co prawda nigdy jakoś nie walczyłem z nikim, nie gnębiłem, nie kroiłem "pozerów", czy kogoś tam innego. Po prostu realizowałem się w półświatku, który gdzieś tam sobie za dzieciaka stworzyłem, który zgotowali mi otaczający mnie starsi ode mnie ludzie.
Kiedyś pamiętam nie znając jeszcze jakiegoś zespołu zobaczyłem zdjęcie, na którym stali kolesie w taśmach z nabojami, krzyżami i takimi tam duperelami i od razu myślałem "Łoo, ci muszą grac dopiero zaj*biście" hehehe. Nie raz to się sprawdzało, nie raz nie :). Ale uczulony byłem na widoki kolesi typu L.A. hair glam i tych z Seattle, bo bardzo źle mi się to kojarzyło.
Później spuściłem trochę z tonu, ochłonąłem i trochę starałem się podejść do niektórych rzeczy bez uprzedzeń i zacząłem wracać do klimatów typu Running Wild, Accept, Manilla Road, Iron Maiden, Raven, Dio, Savage Grace, Warlord, Rainbow, Heavy Load, Ozzy Osbourne, Uriah Heep, które ciągle miał na półce mój ojciec.
Nosze się tak jak nosiłem kilka czy kilkanaście lat temu. No, może już nie nosze tak obcisłych jeansów :),na które kiedyś była ogromna moda. Ale jakiś tam styl ogólnie pozostał. Tak mi to weszło w krew, że nie wyobrażam sobie siebie inaczej. Nie widzę w tym nic złego, ani tez przesadnego. Nie stroje się godzinami przed lustrem na prawdziwego heavy metalowego wojownika, tylko po prostu zakładam na grzbiet koszulkę czy tam bluzę (a mam niestety albo stety same z zespołami), spodnie i oto jestem :D.
Nie myślę sobie, ze stworzyłem sobie jakąś tam kreacje tylko po to, żeby być przez to bardziej wyrazisty czy coś w tym stylu. Nie zastanawiam się nad przynależnością do jakiejś subkultury. Do tego czy tamtego. Tak już po prostu mam i tyle. I zdaje się, że chyba już nigdy z tego nie wyrosnę skoro do tej pory ciągle ta metalowa wariacja mąci mi w głowie :D. Ciągle słucham płyt, jeżdżę na koncerty i staram się nie odbić od tego zamieszania związanego z muzyką, której słucham......
To chyba tyle o sobie :D. Poza tym mam blond włosy i mam na imię Łukasz :P :D.
Mam nadzieje, że Cie nie wynudziłem, że nie roznegliżowałem się za bardzo wewnętrznie, a przy okazji odpowiedziałem na Twoje pytanie.
So what if the master walked on the water. I don't see him trying to stop the slaughter.

Awatar użytkownika
hipcio_stg
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1676
Rejestracja: pn lip 08, 2013 7:13 am

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: hipcio_stg » śr mar 08, 2017 1:32 pm

Łukaszu! Ciekawa historia... wyobrażam sobie co by moi rodzice mówili (darli japy) jakbym malował w przedszkolu okładki IM... Jeżeli miałeś na tyle dystansu do siebie i forumowiczów by napisać tyle o sobie to jak możesz to wstaw kilka zdjęć siebie z czasów małolata/dzisiaj?

Awatar użytkownika
Bon Dzosef
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 11449
Rejestracja: wt kwie 05, 2016 5:28 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Bon Dzosef » śr mar 08, 2017 1:47 pm

Ja jako przedszkolak zaniosłem cd The Number of the Beast ;) . A w wieku 5 lat dostałem pierwsza bluzę Maiden - Live After Death :D
Lubie Iron Maiden i Megadeth

pz = shakin stevens

oddawac długie podpisy

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: RALF » śr mar 08, 2017 2:28 pm

W podstawówce "zarażałem" IM i JP kilkunastu moich znajomych, szybko stworzyliśmy coś w rodzaju "metalowej bandy". Może i to była dziecinada (te gęby EDDIEgo malowane gdzie się da) ale powiem Wam jedno - to było mega szczere i prawdziwe.Oryginalny winyl był przedmiotem kultu i uwielbienia, za porysowanie komuś płytki dostawało się szlaban towarzyski bez ograniczeń. Zazwyczaj umawialiśmy się na grupowy odsłuch winyli u kogoś na kwadracie - sąsiedzi wtedy cierpieli, niemniej nic złego nie robiliśmy. Echhh właśnie tej wspólnotowości mi dziś brak, cóż - znak czasu!

Awatar użytkownika
widman
-#Rainmaker
-#Rainmaker
Posty: 7284
Rejestracja: ndz lip 24, 2005 7:52 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: widman » śr mar 08, 2017 5:51 pm

Rzecz jasna nie mówię o Tobie, czy słuchaczach Twojego typu - wiem, że masz o tym gatunku bardzo dużą wiedzę i znasz się na tym. Tym bardziej mnie dziwi, że ta otoczka jest dla Ciebie tak ważna :)
Może nie aż TAK ważna, ale na pewno istotna. Kiedyś dużo bardziej, dziś trochę mniej :). I w sumie to pisałem trochę ogólnie. Ale.....
Ja generalnie wyrosłem, wychowałem się w otoczeniu ludzi słuchających heavy metalu czy częściej nawet ekstremalniejszych jego odmianach. Jako kilkuletni smyk siedziałem, słuchałem, przyglądałem się temu wszystkiemu i złapałem bakcyla :). Do przedszkola nosiłem winyle ojca: Iron Maiden, Running Wild, Deep Purple, Manowar i uczyłem kolegów i koleżanki jak malować Eddiego :D .
Niejednokrotnie moja mama wzywana była do przedszkola przez zaniepokojone panie zajmujące się nami, gdyż malowałem przed leżakowaniem same czaszki, trupy, cmentarze. Wersji "Live After Death" w przedszkolu namalowałem chyba z 50 :). Można powiedzieć, że wychowałem się na heavy metalu, później ukształtowały i ulepiły mnie Kreator, Venom, Slayer, Sodom, Celtic Frost czy też duży wpływ miał na mnie program z MTV - Headbangers Ball. Właśnie to tam widziałem jako cztero czy pięciolatek pierwsze klipy metalowe. Pamiętam, Że bardzo, ale to bardzo podobały mi się teledyski i występujący tam panowie :). Ta odmienność od tego co widziałem, na co dzień na ulicach czy w domach. Jako pierwsze wrażenia, które tak mocno utkwiły mi w pamięci związane są np. z Metallicą "One" albo koncertowym "Hell Awaits" Slayer, trochę później "Seasons In The Abyss", Pestilence "Land Of Tears" (który do dziś jest dla mnie najlepszym teledyskiem). Niesamowicie podpalony byłem zachowaniem muzyków, ubiorem i w ogóle tym stylem tak odmiennym od tego co widziałem dookoła. Głównie headbanging to było dla mnie coś niesamowitego. Sposób śpiewania, to dzikie zachowanie. To było to :D.
Do tego zaj*biscie podobał mi sie styl ubierania się mojego wujasa i jego kumpli, którzy ciągle u niego przesiadywali i słuchali na okrągło wszystkich tych szalonych rzeczy z kaset i winyla. Wiesz jeansy, skóry, białe adidasy, naszywki, przypinki...
Później w wieku 11, 12, 13 byłem wielkim metalowym ortodoksem. Liczyły się dla mnie tylko Sodom, Destruction, Dark Angel, Napalm Death, Exodus, Sarcofago, Morbid Angel, Possessed, Sepultura, Bathory, Motorhead, Kreator, Obituary, S.O.D., Venom, Tankard, Voivod, Deicide.... Sam death, grind, thrash, troszeczkę black i ewentualnie heavy. Nic poza tym. Nawet zespoły hard rockowe, które lubiłem wcześniej poszły w odstawkę (poza Black Sabbath), a co dopiero inna muza. Naoglądałem się zinów, gazet, zdjęć oraz tylu kaset video z teledyskami (miałem chyba z dziesięć 240 minutowych taśm z samymi metalowymi klipami i koncertami), że byłem tym metalowaniem przesiąknięty do szpiku kości. Wygląd kapel liczył dla mnie się wcale nie mniej niż muzyka. W piątej klasie podstawówki babcia tak zwężała mi spodnie, że musiałem niekiedy zapierać się o stół, żeby je ściągnąć :D :D :D. Co prawda nigdy jakoś nie walczyłem z nikim, nie gnębiłem, nie kroiłem "pozerów", czy kogoś tam innego. Po prostu realizowałem się w półświatku, który gdzieś tam sobie za dzieciaka stworzyłem, który zgotowali mi otaczający mnie starsi ode mnie ludzie.
Kiedyś pamiętam nie znając jeszcze jakiegoś zespołu zobaczyłem zdjęcie, na którym stali kolesie w taśmach z nabojami, krzyżami i takimi tam duperelami i od razu myślałem "Łoo, ci muszą grac dopiero zaj*biście" hehehe. Nie raz to się sprawdzało, nie raz nie :). Ale uczulony byłem na widoki kolesi typu L.A. hair glam i tych z Seattle, bo bardzo źle mi się to kojarzyło.
Później spuściłem trochę z tonu, ochłonąłem i trochę starałem się podejść do niektórych rzeczy bez uprzedzeń i zacząłem wracać do klimatów typu Running Wild, Accept, Manilla Road, Iron Maiden, Raven, Dio, Savage Grace, Warlord, Rainbow, Heavy Load, Ozzy Osbourne, Uriah Heep, które ciągle miał na półce mój ojciec.
Nosze się tak jak nosiłem kilka czy kilkanaście lat temu. No, może już nie nosze tak obcisłych jeansów :),na które kiedyś była ogromna moda. Ale jakiś tam styl ogólnie pozostał. Tak mi to weszło w krew, że nie wyobrażam sobie siebie inaczej. Nie widzę w tym nic złego, ani tez przesadnego. Nie stroje się godzinami przed lustrem na prawdziwego heavy metalowego wojownika, tylko po prostu zakładam na grzbiet koszulkę czy tam bluzę (a mam niestety albo stety same z zespołami), spodnie i oto jestem :D.
Nie myślę sobie, ze stworzyłem sobie jakąś tam kreacje tylko po to, żeby być przez to bardziej wyrazisty czy coś w tym stylu. Nie zastanawiam się nad przynależnością do jakiejś subkultury. Do tego czy tamtego. Tak już po prostu mam i tyle. I zdaje się, że chyba już nigdy z tego nie wyrosnę skoro do tej pory ciągle ta metalowa wariacja mąci mi w głowie :D. Ciągle słucham płyt, jeżdżę na koncerty i staram się nie odbić od tego zamieszania związanego z muzyką, której słucham......
To chyba tyle o sobie :D. Poza tym mam blond włosy i mam na imię Łukasz :P :D.
Mam nadzieje, że Cie nie wynudziłem, że nie roznegliżowałem się za bardzo wewnętrznie, a przy okazji odpowiedziałem na Twoje pytanie.
:pijak:

Awatar użytkownika
Dejavu
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4927
Rejestracja: pt maja 31, 2013 9:30 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Dejavu » śr mar 08, 2017 8:11 pm

@LukaSieka - świetna historia, ja mam tak, że podoba mi się autentyczne zaangażowanie w słuchanie muzyki, czy to się przekłada na ubiór czy nie - nie ma znaczenia. Gdyby wszyscy mieli taką miłość do słuchanego przez siebie gatunku, to by się muzyka miała nieco lepiej.

Odnośnie tego ubioru to właśnie z tego powodu od razu zaznaczyłem, że nie chodzi o Ciebie czy podobnych Tobie słuchaczy. Ja się urodziłem trochę później niż Ty i mam siłą rzeczy trochę inne doświadczenia w tej kwestii. Np. mam w pamięci kolegów z którymi w dziecęcych jeszcze czasach słuchałem metalu i rocka i po których przez kilka lat było zainteresowanie tą muzyką dużo bardziej widać niż po mnie. Tyle, że później w większości interesowali się wyłącznie wizerunkiem. Nie wspominając o tym, że dekadę później do tego całego rocka czy metalu przyznają się z zażenowaniem bo teraz są starsi i modna jest "alternatywa" czy coś tam innego. Więc ja jeżdżę dalej na Iron Maiden, a większość znajomych z którymi zaliczyłem ich pierwszy koncert dziś jeździ na Open Air - i nawet nie widziałbym w tym nic złego, kłopot w tym, że w większości ich faktyczne zaangażowanie w słuchanie muzyki jest takie samo jak dziesięć czy więcej lat temu - tylko, że zmienił się gatunek ;)

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: RALF » śr mar 08, 2017 8:35 pm

Na Opena jeździ się często ze snobizmu, taka hipsterska poza kontestująca mainstream - oni bardzo lubią sobie wzajemnie wciskać ten kit :) Cieszę się, że Maiden w większości przyciąga prawdziwych pasjonatów, nie zaś kolesi którzy pragną na moment wyrwać się z korpo i być "alternatywnymi". Większość tych ludzi i tak nie angażuje się w muzykę, bo niby - co to dla nich znaczy? To kolejna przygoda i tyle. Postawa konsumencka dominuje... Wiesz ja też słuchałem wiele razy takie teksty "kiedyś tego słuchałem, ale teraz jestem starszy". Zestarzał się i tyle, albo tak na prawdę, nigdy mu się ta muza nie podobała - jedynie otoczka jej towarzysząca. Tak jest w 90%. Heavy metal albo się kocha albo się nienawidzi, nie da się lubić tej muzy "trochę". Na koncertach IM jest masa ludzi w wieku 30+ i 40+, cóż to są Ci, którzy nie tylko nie "wyrośli" z tej muzyki, lecz ponad wszystko autentycznie ją od lat lubili i czuli, nic się dla nich nie zmieniło oprócz kolejnych lat. W sercu zostało to samo. Jestem pewien, że IM będę lubił za 2 lat tak samo, jak obecnie, czy metal jako taki - nie wiem, te klasyczne zespoły na 100%. Jeśli w coś jesteś autentycznie wkręcony, to Twój wiek nie ma znaczenia. Może to nie najlepszy przykład, lecz mój dziadek lubił Mieczysława Fogga tak samo w 1956, jak w 1989, kiedy zmarł - bo był w tym zawsze autentyczny.
Może już nie podobają mi się tak bardzo okładki Maiden, może dziś jedynie śmieszy mnie EDDIE, niemniej - popatrzcie, w sumie na koncercie jest on jakieś 8 minut na scenie - to jak maskotki drużyn sportowych w przerwie meczy... Liczy się muzyka i jej prezentacja. Czy miałem lat 13 czy 40, to zawsze dla mnie było na pierwszym miejscu, bo cała reszta to jedynie tło... Każdy prawdziwie oddany fan muzyki kuma o czym mówię. :)

Deleted User 2259

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Deleted User 2259 » śr mar 08, 2017 8:43 pm

Ja miałem jeszcze lepszego kumpla okolicie roku 99-2000 słuchał Maiden, ale tak słuchał, że przewijał utwory, do dziś się zastanawiam czy przesłuchał w całości takiego To Tame A Land, utwory powyżej 5 minut przewijał, bo za długie, tak więc nigdy nie zakosztował może w całości Marinera czy Alexandra, nie dało się z nim słuchać, teraz nie wiem co u niego i jakoś dobrze mi z tym.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: RALF » śr mar 08, 2017 8:50 pm

Ale pewnie w szafie ze sto koszulek z bazarku...?

Deleted User 2259

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Deleted User 2259 » śr mar 08, 2017 8:55 pm

Tak, miał Bathory, Maiden, Dream Theater, jakieś zielone żabki :lol: i parę innych.

Moim zdaniem słuchał tego żeby się przypodobać i zabierał ze sobą koszulkę akurat adekwatną do okazji, puściłem mu kiedyś album Blood Fire Death - Bathory który miał na koszulce, nie poznał, że to oni, więc nie wiem o czym on miał pojęcie ;) pozer i tyle.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: RALF » śr mar 08, 2017 8:59 pm

To właśnie tacy "wyrastają z metalu" - lamusy :)

Awatar użytkownika
Mr. M
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4057
Rejestracja: pt sty 08, 2010 4:21 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Mr. M » śr mar 08, 2017 9:05 pm

Na Opena jeździ się często ze snobizmu, taka hipsterska poza kontestująca mainstream - oni bardzo lubią sobie wzajemnie wciskać ten kit :) Cieszę się, że Maiden w większości przyciąga prawdziwych pasjonatów, nie zaś kolesi którzy pragną na moment wyrwać się z korpo i być "alternatywnymi". Większość tych ludzi i tak nie angażuje się w muzykę, bo niby - co to dla nich znaczy? To kolejna przygoda i tyle. Postawa konsumencka dominuje
Ciekawią mnie zawsze takie opisy, bo często oddają zachowania, z którymi nie miałem okazji się spotkać. Z mojej perspektywy na Openera jeździ w dużej części młodzież/studenci, dla których dostanie ~1000zł na przejazd, bilety i piwo od rodziców to kieszonkowe, więc jadą, bo grają 2-3 zespoły, których słuchają. A większość czasu i tak spędzają przy piwie, kiedy po dwóch jest już im "dobrze" :lol:
Natomiast ze zjawiskiem ww. pozerstwa... nie wiem czy kiedykolwiek spotkałem chociaż jedną osobę tak się zachowującą, że np. nosi koszulki zespołów tylko dla szpanu, a ich nie słucha. Jak ktoś już nosił koszulki IM, to to był rzeczywiście fan, zazwyczaj "typowy metal", a takich osób nie spotkałem zbyt dużo w życiu, dosłownie pojedyncze przypadki..

A żeby nie było, że za bardzo offtopuję - nie zgadzam się za bardzo z tytułem tematu i będę miał dosyć dużą zagwozdkę, typując w Typerze utwory o kolei. Ale to jeszcze trochę, jest jeszcze parę dobrych albumów przed No Prayer :wink:

Deleted User 2259

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: Deleted User 2259 » śr mar 08, 2017 9:07 pm

Jeszcze miał w całym życiu tylko 2 albumy oryginalne (przynajmniej wtedy) dostał od kogoś Synka - szybko się pozbył, bo jemu wystarczy mp3, dostał od dziadka na urodziny LaD to płyty leżały na podłodze, każda w innym miejscu.Jedynie sobie książeczkę zostawił, bo fajna okładka, wziąłem te płyty i dałem innemu ziomkowi który miała lada z wydrukowana książeczką, bo go nie stać wtedy były, radość ogromna, a pozerowi wystarczyły mp3.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: RALF » czw mar 09, 2017 9:07 am

Podręcznikowy przykład!

Awatar użytkownika
widman
-#Rainmaker
-#Rainmaker
Posty: 7284
Rejestracja: ndz lip 24, 2005 7:52 pm

Re: No Prayer to świetna płyta

Postautor: widman » czw mar 09, 2017 12:42 pm

Trzeba było mu jeszcze obciąć włosy sekatorem.


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot], qracoss i 4 gości