Pink Floyd

[Deleted User 2259]

Released on August 31st, 2018 is 'Unattended Luggage', a three album CD or vinyl box set of my albums 'Nick Mason's Fictitious Sports', 'Profiles' and 'White of the Eye'.

https://lnk.to/NickMasonULMP

These limited edition box sets will be available shortly before our acclaimed new band Saucerful Of Secrets begin their European tour at Cirkus in Stockholm on September 2nd.

"'Profiles' and 'White of the Eye' were an extension of working with Rick Fenn on some advertising and short documentary film soundtracks, which then developed into something more.

"Listening back after 30 odd years, I'm delighted they are getting the reissue treatment. I'm rather hoping that sales will be sufficient to damage the market in the original rare vinyl versions!"

The three individual albums will all be available as a download and through streaming platforms. The box sets can be ordered through https://lnk.to/NickMasonULMP

[Schizoid]

Sprzedam bilet na Rogera w Krakowie.

[Deleted User 2259]

To jeszcze najlepsze wałki z płyt Floydów:

The Piper at the Gates of Dawn - Interstellar Overdrive
A Saucerful of Secrets - Set the Controls for the Heart of the Sun
Ummagumma - Grantchester Meadows
Atom Heart Mother - Summer '68
Meddle - Echoes (najlepszy ich utwór)
The Dark Side of the Moon - Us and Them
Wish You Were Here - Welcome to the Machine
Animals - Pigs (Three Different Ones)
The Wall - The Trial
The Final Cut - The Final Cut
A Momentary Lapse of Reason - Sorrow
The Division Bell - High Hopes
The Endless River - Nie pamiętam

Soundtracki sobie odpuściłem.

[Deleted User 7649]

The Piper at the Gates of Dawn -The Gnome
A Saucerful of Secrets - Corporal Clegg
Ummagumma - The Narrow Way
Atom Heart Mother -"Alan's Psychedelic Breakfast
Meddle - "One of These Days (jeden z najbardziej niedocenianych ich utworow) slyszalem na live i po porstu miazga
The Dark Side of the Moon -Any Colour You Like Rick Wright po porstu miazdzy na tym kawalku
Wish You Were Here - Shine On You Crazy Diamond (przepiekna suita nawiazujaca do Syda- czolowieka ,ktory mial wielki wpyw na to cudoi dzieki niemu Pink Floyd istnieje )
Animals - Sheep( ten kawalek dedykuje mojemu przyjacielowi).
The Wall - Run Like Hell (osobista refleksja)
The Final Cut - Not Now John
A Momentary Lapse of Reason - "Terminal Frost
The Division Bell -Coming Back to Life
The Endless River - Nervana

krótka notatka o tym zespole, dużo przezywam sluchajac go, naprawde wielka inspiracja zyciowa i muzyczna, niestety brak przyjazni podzielila ten zespol oraz sprawy polityczne, gdzie wg mnie mieszanie polityki z muzyka nie powinny miec miejsca.

[on_the_run]

A co chodzi z tymi różnicami politycznymi?

[Deleted User 2259]

Nick Mason's A Saucerful of secrets (complete)

https://www.youtube.com/watch?v=7MF8hh5luP4

Tak to wygląda.

[Vorgel]

The Piper at the Gates of Dawn - Lucifer Sam
A Saucerful of Secrets - Set the Controls for the Heart of the Sun
Ummagumma - The Narrow Way
Atom Heart Mother - Atom Heart Mother
Meddle - Echoes
The Dark Side of the Moon - The Great Gig in the Sky (bo nie ma tekstu, a są wokale)
Wish You Were Here - Shine On You Crazy Diamond
Animals - Dogs
The Wall - Hey You
The Final Cut - Two Suns in the Sunset
A Momentary Lapse of Reason - On the Turning Away
The Division Bell - High Hopes
The Endless River - nic

[Deleted User 7649]

TO CO? JEDZIEMY NA KONCERT MASONA W PRZYSZLYM ROKU?

[Vorgel]

Faceta, który nie był nawet najlepszym perkusistą w Pink Floyd?

[Deleted User 7649]

Faceta, który nie był nawet najlepszym perkusistą w Pink Floyd?

rozbawiłeś mnie

[Vorgel]

Na czasie

The Piper at the Gates of Dawn - 8/10
A Saucerful of Secrets - 9/10
Ummagumma - 7/10
More - 5/10
Atom Heart Mother - 10/10
Meddle - 8/10 (Samo Echoes 11/10)
Obscured by Clouds - 5/10
The Dark Side of the Moon - 7/10
Wish You Were Here - 10/10
Animals - 10/10
The Wall - 10/10
The Final Cut - 10/10
A Momentary Lapse of Reason - 4/10
The Division Bell - 7/10
The Endless River - 1/10

Gdybym jednak wybierał je w kolejności od najlepszej do najgorszej, te punkty miałyby jedynie orientacyjne znaczenie. Meddle byłaby wyżej niż Saucerful. Za Echoes, które zajmuje połowę płyty. Po prostu z pierwszej strony lubię tylko dwa utwory.

[Deleted User 7649]

The Piper at the Gates of Dawn - 9/10
A Saucerful of Secrets - 9/10
Ummagumma - 6/10
More - 6/10
Atom Heart Mother - 8/10
Meddle - 7/10
Obscured by Clouds - 6/10
The Dark Side of the Moon - 6/10
Wish You Were Here - 10/10
Animals - 9/10
The Wall -2/10
The Final Cut - 6/10
A Momentary Lapse of Reason - 8/10
The Division Bell - 7/10
The Endless River - 4/10

[blackcocker]

Wydaje mi się, że to odpowiedni temat na tego typu pytanie. Jakiś czas temu słuchając płyty In Requiem Paradise Lost natknąłem się na bardzo znaną mi już melodię w intro tytułowego kawałka Nie wiem czy jestem już głuchy i słyszę rzeczy, które chcę słyszeć? Sami oceńcie:
https://www.youtube.com/watch?v=I7ijRW_k9r4 od 0:28
https://www.youtube.com/watch?v=5vLhTH1I17w od 0:14

[Sardi]

Wydaje mi się, że to odpowiedni temat na tego typu pytanie. Jakiś czas temu słuchając płyty In Requiem Paradise Lost natknąłem się na bardzo znaną mi już melodię w intro tytułowego kawałka Nie wiem czy jestem już głuchy i słyszę rzeczy, które chcę słyszeć? Sami oceńcie:
https://www.youtube.com/watch?v=I7ijRW_k9r4 od 0:28
https://www.youtube.com/watch?v=5vLhTH1I17w od 0:14

No praktycznie te same interwały, motyw bardzo podobny

[Vorgel]

15. The Endless River - Ale może być też The Endless Shit. Czyli zbiór gównianych wstawek, które nie zmieściły się na The Division Bell. Moim zdaniem już tamten album był trochę za długi.
14. A Momentary Lapse of Reason - Solowa płyta Gilmoura, stylistycznie beznadzieja, utwory słabe, dużo wypełniaczy i plam muzycznych zakrywających brak pomysłów. Album nadaje się raczej do kosza.
13. Obscured by Clouds - Album-wypełniacz nagrany szybko na potrzeby filmu. Nic ważnego ani nawet ciekawego w dyskografii Floydów.
12. More - W czasach psychodelicznych eksperymentów z musique concrete poproszono Watersa i spółkę o kilka luźnych utworów na potrzeby filmu. Wyszło co wyszło, nie mieli ani serca, ani głowy by się bawić w coś takiego.
11. The Division Bell - Ogłaszanie ukazania się tego albumu i konferencje prasowe po wydaniu zajęły chyba więcej czasu niż praca nad krążkiem. Ostatecznie wyszła ładna, uporządkowana muzyka do wieczorów przy kominku, nic poza tym. Chociaż High Hopes rzeczywiście robi wrażenie.
10. Ummagumma - Dwupłytowy album podsumowujący lata 60 w wydaniu Pink Floyd. Płyta koncertowa to coś w rodzaju best of the 60's, zaś krążek studyjny jest zapisem psychodelicznych szaleństw i flirtu z musique concrete. Na pewno wyjątkowa pozycja w katalogu grupy, ale czy obowiązkowa? Ja tam posiadam.
9. The Piper at the Gates of Dawn - Brzmieniowo mocno niedopracowany album, ale ważny bo pierwszy, no i pokazuje podejście Syda Barretta do komponowania muzyki. Syd koncentrował się na piosenkach, nieco zbzikowanych, mocno nakręconych, psychodelicznych, ale jednak klasycznych piosenkach. Dwa utwory będące zapisem eksperymentów, nie robią takiego wrażenia jak późniejsze tego typu zabawy. No ale jakieś początki być muszą.

CDN...

[Deleted User 2259]

Fajnie napisane, czekam na więcej.

[Deleted User 7649]

tez czekam , podoba mi sie

[Vorgel]

8. The Dark Side of the Moon - Ten album byłby świetny, gdyby był instrumentalny. No, może bardzo dobry. Alan Parsons został zatrudniony na stanowisku inżyniera dźwięku, po raz drugi na płycie Pink Floyd. Tak naprawdę nowatorska to jest tutaj jedynie produkcja i sekwencer w On the Run. Reszta dość tradycyjna, np gitara bluesowa, klawisze jazzowe, itd. ELP w tym samym czasie byli o wiele bardziej odkrywczy. Ale Dark Side to ważny album, gdyż przybliżył jakąś wersję rocka progresywnego masom.
7. Meddle - Meddle to przede wszystkim Echoes. Ten numer ustępuje chyba jedynie Atom Heart Mother, a to tylko dlatego, iż nie jest instrumentalny. Pozostałe kawałki są mało znaczące. Dwa pierwsze jeszcze ujdą, trochę mocnego rocka, trochę rozmarzonej psychodelii. Ale popełnili tutaj też coś takiego jak Seamus. Chyba najgorszy numer kiedykolwiek nagrany przez zespół. Do czasu Sorrow
6. A Saucerful of Secrets - Album zasługiwał na lepszą produkcję, ale był rok 1968 i nie wszystko dało się zrobić. Bogactwo użytego instrumentarium jest jednak imponujące. To może ironia, że najbardziej ascetyczny moment krążka jest momentem najlepszym. Chodzi oczywiście o Ustawienie Sterów na Serce Słońca. Partia ksylofonu robi obłędne wrażenie. No i pojawił się tu po raz pierwszy Gilmour, znaczy się na całej płycie. Ale nie odcisnął żadnego piętna. To album w dużej mierze Watersa i Wrighta.
5. Animals - Najostrzejszy krążek zespołu. Solówka w Dogs to chyba najlepsze co nagrał Gilmour. Utwory są długie, ale nie ma zbytniego kombinowania. Dawne nawyki psychodeliczne całkiem odeszły w niepamięć. Aura roztaczająca się nad płytą pasuje do post industrialnego krajobrazu współczesnego świata. Nie ma tu na szczęście mdłych ballad pokroju Wish You Were Here.

CDN...

[Sardi]

8. The Dark Side of the Moon - Ten album byłby świetny, gdyby był instrumentalny. No, może bardzo dobry. Alan Parsons został zatrudniony na stanowisku inżyniera dźwięku, po raz drugi na płycie Pink Floyd. Tak naprawdę nowatorska to jest tutaj jedynie produkcja i sekwencer w On the Run. Reszta dość tradycyjna, np gitara bluesowa, klawisze jazzowe, itd. ELP w tym samym czasie byli o wiele bardziej odkrywczy. Ale Dark Side to ważny album, gdyż przybliżył jakąś wersję rocka progresywnego masom.
7. Meddle - Meddle to przede wszystkim Echoes. Ten numer ustępuje chyba jedynie Atom Heart Mother, a to tylko dlatego, iż nie jest instrumentalny. Pozostałe kawałki są mało znaczące. Dwa pierwsze jeszcze ujdą, trochę mocnego rocka, trochę rozmarzonej psychodelii. Ale popełnili tutaj też coś takiego jak Seamus. Chyba najgorszy numer kiedykolwiek nagrany przez zespół. Do czasu Sorrow
6. A Saucerful of Secrets - Album zasługiwał na lepszą produkcję, ale był rok 1968 i nie wszystko dało się zrobić. Bogactwo użytego instrumentarium jest jednak imponujące. To może ironia, że najbardziej ascetyczny moment krążka jest momentem najlepszym. Chodzi oczywiście o Ustawienie Sterów na Serce Słońca. Partia ksylofonu robi obłędne wrażenie. No i pojawił się tu po raz pierwszy Gilmour, znaczy się na całej płycie. Ale nie odcisnął żadnego piętna. To album w dużej mierze Watersa i Wrighta.
5. Animals - Najostrzejszy krążek zespołu. Solówka w Dogs to chyba najlepsze co nagrał Gilmour. Utwory są długie, ale nie ma zbytniego kombinowania. Dawne nawyki psychodeliczne całkiem odeszły w niepamięć. Aura roztaczająca się nad płytą pasuje do post industrialnego krajobrazu współczesnego świata. Nie ma tu na szczęście mdłych ballad pokroju Wish You Were Here.

CDN...

Nie prowokuj z tym Sorrow ale ogólnie przyjemny tekst i +1 co do STCFTHOTS. Imo najlepszy numer lat 60. u PF

[Deleted User 2259]

Znamy już pierwszą czwórkę, teraz tylko pozostaje czekać na kolejność, fajnie, że ktoś tak wysoko stawia The Final Cut.