Te występy Bruce'a to jakiś kosmos. Cios za ciosem, wokalnie cudo, zmiany w secie, kompozycje raz za razem 10/10 i basistka od której ciężko oderwać wzrok. Bez przebieranek, wielkich ledów i pirotechniki. Sama muzyka. Coś pięknego.Tymczasem wczoraj:
The Gates of Urizen my Friends !