Kurde, z jednej strony boli mnie to, bo jak wyżej kolega nazwał siebie Kiss-Januszem, mogę nazwać też tak samego siebie. Setlista świetna, show słyszałem, że też baaaaaardzo dobre, ale jak mówicie o graniu z playbacku to jednak boli tak jakby mniej, a The best of Kiss nie jest wcale taki drogi xD