IRON MAIDEN 1980-2005/ LIVE AFTER DEATH - recenzje

Recenzje albumów i innych dokonań Iron Maiden!

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

MaYeR
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 485
Rejestracja: pn mar 31, 2003 12:55 pm
Skąd: Lublin

IRON MAIDEN 1980-2005/ LIVE AFTER DEATH - recenzje

Postautor: MaYeR » wt sty 03, 2006 6:32 pm

W tym temacie piszcie swoje recenzje nt. albumu LIVE AFTER DEATH

Awatar użytkownika
Katarn
-#Invader
-#Invader
Posty: 189
Rejestracja: sob cze 11, 2005 2:33 pm
Skąd: Rzeszów

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ LIVE AFTER DEATH - recenzje

Postautor: Katarn » ndz lut 19, 2006 8:48 pm

No dobra, zacznę, bo jestem szczęśliwym posiadaczem oryginału.
Na początku nie za bardzo mi się spodobała ta koncertówka. Głównie z powodu tego, że przyzwyczaiłem się do studyjnych wersji tych kawałków, a, mówcie co chcecie, takie kawałki jak Ejses Haj :D wyszły całkiem inaczej na LAD. Ale może zrobie to dokładniej:

Intro - podoba mi się :D mam jeszcze fajny bootleg z Madrytu, jak ktoś chce to moge poszukać linka z darmowym downloadem, z roku '99, gdzie również grano Aces High poprzedzane tym intrem. Ma swój klimat, wole to od jakichś "klasycznych" wstępów.

Aces High - na początku zdawało mi się, że zagrali ją całkiem inaczej, ale kiedy się przyzwyczaiłem bardzo mi się spodobała. Wiadomo - openery zawsze cieszą się wielkim powodzeniem. Publiczność szaleje itp. Mocniejszy, choć nie kulminacyjny, punkt koncertu.

2 Minutes To Midnight - ona od początku mi się spodobała, jest zagrana dość podobnie jak na Powerslave, ale teraz, po RiR trochę mi się znudziła.

The Trooper - super wykonanie. Najlepsze, uwielbiam tę wersję, jest taka jakoś bardziej klimatyczna od innych. Jak sobie wyobrażę tę zatloczoną halę w Long Beach....

Revelations - nie przepadam. Ale wykonane poprawnie, nigdy nie omijam tej piosenki.

Flight Of Icarus - pierwszy słaby punkt. Piosenka super, zapewne, gdy jest się na koncercie wrażenia są niesamowite, ale tutaj zostało to zagrane trochę za szybko, straciło tę powolną melodię w refrenie i ten czar.

Rime Of The Ancient Mariner - szczyt tego koncertu. Potem jest z górki. Wykonanie o wiele lepsze niż na płycie, co jest wyczynem graniczącym z cudem (u innych zespołów, bo u Ironów często się zdarza :D)

Powerslave - wg mnie ten numer nie powinien być od razu za ROAM, bo troszkę przynudza, ale na video jest Eddie i trochę fajerwerków, więc napewno wtedy było bardzo gorąco.

Number Of The Beast - chyba nie trzeba nic mówić. Świetna piosenka i na dodatek świetne intro - zdaje mi się, że nieznacznie zmienione, mam rację? Przedsionek do punktu kulminacyjnego koncertu czyli...

Hallowed Be Thy Name - cudo. Najlepszy numer IM w szczytowym momencie kariery, na jednym z lepszych koncertów, poprostu genialne. Cierki mnie przechodzą, jak słyszę fajnie wyakcentowane i wykrzyczane słowa: "Mark my words, believe my soul...". Teraz Bruce częściej krzyczy " God Be With You".

Iron Maiden - piosenka niczego sobie, ale słychać, że jeszcze z okresu eksperymentów. Wykonana poprawnie, nie powala.

Run To The Hills - za szybki wstęp. Ewidentnie. Ale potem odśpiewany refren wraz z publicznością powala. Jak zawsze, koncertowy killer :D

Running Free - zaznaczam , że będę opisywał wersję rozszerzoną. No więc, chyba tylko dlatego nie pomijam tej piosenki. Nie jest dla mnie zabójcza, zaledwie dobra, ale ten singing competition (jak sobie przypomnę chorzów :D) robi swoje. Chce mi się żyć!!

Więcej kiedyś. Zostało mi jeszcze 5 piosenek.

Filik10
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1237
Rejestracja: ndz mar 19, 2006 7:54 pm
Skąd: Z wykluwalni fanów Iron Maiden

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ LIVE AFTER DEATH - recenzje

Postautor: Filik10 » ndz paź 22, 2006 8:07 pm

Kolejna recenzja płyty Iron Maiden. chyab jakoś mi to wychodzi :P :

Trasa "World Slavery Tour" zarówno najwspanialszą jak i najgorszą trasą zespołu. Najwspanilszą - ponieważ zagrali najwięcej koncertów sposód wszystkich tras i wszystkie były oprawione w wspaniałą scenografie. Najgorszą gdyż zespoł ledwo to tourne przetrwał i członkowie zespołu byli wykończeni psychicznie i fizycznie. Po skończeniu trasy zrobili więc sobie dłuższą przerwę przed wejściem do studia, a w miedzyczasie wypuscili album live - Live After Death, który włąsnie po kolei opisze:

1. Intro: Churchill's Speech

No cóż - chyba po intrze nie spodziewamy się czegoś genialnego i wspaniałego :wink: . Tu słyszymy publikę, oraz tytuowe przemówienie Churcilla. Dobrze wprowadza ono w klimat powiązanej przecierz tematycznie następnej piosenki.

2. Aces High

Od początku zespół wytacza najcięższe działa. Idzie im to w subie świetnie, tylko słychać, że Bruce się jeszcze nie rozgrzał i w niektórych momentach ma problemy z tchem. Nie przeszadza to jakośstrasznie, leczy gdyby utwór został zagrany w dalszej części koncertu to powalłby jeszcze bardziej. Ale nie ma co narzekać - cieszmy się koncertem i przechodźmy do utworu następnego.

3. 2 Minutes To Midnight

Yeah! To już słyszymy Bruce w pełni sił, z ogromną pomocą publiki. Wydaje mi się, ze takie wykonania tego utworu sprawił, że niezwykle często widać go w setach Maiden. Wracają zaś do tego wykonania - publika zdecydowanie nie zawodzi tylko dzielnie wspera Bruce, a refren brzmi świetnie :) . Klasyczne wykonanie klasycznego utworu.

4. The Trooper

Krótka zapowiedź (na kasecie video sa dłuższe - tu zostały wycięte, gdyż z nimi album nie zmieściłby sięna dwóch płytach winyowych) i od razu wiadomo z czym mamy do czynienie. Jeszcze potężniej niż w oryginale, znów wspaniale brzmiąco - kolejne wykonanie którego wstyd nie znać (ogólnie wstyd całego albumu nie znać, ale to szczegół :wink: )

5. Revelations

Kolejny utwór z Piece Of Mind tym razem brzmi inaczej niż w wersji studyjnej. Tu mamy więcej mocy i ciężaru, na czym utwór nie stracił, a może i nieco zyskał. W każdym badź razie, poteżny kawałek, a wykoanie też nie pozostawia wiele do życzenia. Dużo zyskuje też wersja z obrazem i Brucem grającym na gitarce :)

6. Flight Of Icarus

Znów zmiana w utworze w porównaniu z wersją studyjną. Tym razem jest o wiele szybciej - a przez to jak dla nie ciekawiej. bruce wykorzystaje tutaj okazje do popisania się - zwłaszcza na końcu kawałka i brzmi to świetnie. Znów sukces.

7. Rime Of The Ancient Mariner

Najdłuższy utwór Zelaznej Dziewicy w wersji live zyskuje. Aż trudno uwierzyć, że moze być jeszcze lepiej :wink: . Najprawdopodobnie punkt kulminacyjny płyty. brzmi jeszcze bardziej niesamowicie niż na Powerslave i aż chce się słuchać. Znów jednak wersja z obrazem lepsza.

8. Powerslave

To samo intro co na albumie i prosto do przodu. Wypada to fajnie i brzmi nieco lepiej niż na płycie. Jednak to ten utwór najbardziej traci na braku wizji. Jednak Eddie i Bruce w masce to coś niezapomnianego i po obejrzeniu Live After Death, ten utwór w wersji płytowej robi mniejsze wrażenie.

9. The Number Of The Beast

Ale zamnijcie o choćby najdrobniejszych rozczarowaniach - przed wami najlepiej wykony utworek na albumie. Wersja klasyczna, utworu jak najbardziej klasycznego. Wszystko zgrane ze sobą perfect i aż chce sięsłuchać dalej, koncert ciągle przyciąga z pełniąsił. Rewelacja.

10. Hallowed Be Thy Name

Kolejny klasyczny utwór z numerka pozostaje na wspaniałym poziomiem. Wszytkie cześci utworu świetnie zagrane, więc tej wersji znów nie można nie znać. Słuchać da się tylko na kolanach. Powalające.

11. Iron Maiden

Koncert w Long Beach (tam była rejestrowana pierwsza płyta z albumu) dobiega końca. Zwiastuje to właśnie ten utwór, hymn Iron Maiden. Po nim już tylko bisy zostają na koncertach zespołu. Jednak sam utwór to znów klasa najwyższa. A w wersji video ten oromny Eddie. Potęga po trzykroć.

12. Run To The Hills

kawałek otwiera bisy na tym koncercie i robi to w sposób najlepszy jak na niego. Nigdy nie należałem do zagorzałych fanów tego numeru, ale w tej wersji słucha się zdecydowanie z uśmiechem na twarzy. Chyba w tej wersji ten numer jest najlpeszy, tylko Beast Over Hammersmith może konkurować.

13. Running Free

1 CD kończy się długą zabawą z publiką - w sodku tego utworu. Bruce śpiewa lepiej niż Paul i wychodzi kawałek świetnie. A wspomniane zabawy z publiką słucha się świetnie, o wiele lepiej niż krótszą wersję bez nich. Gdy utwór się kończy zespołowi udającemu sie do szatni toważyszą okrzyki publiki, piekne. Przejdżmy jednak do CD2.

1. Wrathchild

Wersja bardzo fajna (zwłaszcza jako początek 2 CD), żywiołowa, dynamiczan, ale... Jakoś bardziej pasują mi wykonania tego utworu od trasy promującej Fear Of The Dark (wliczając Blaze :wink: ). Tu też w sumie nie ma na co nażekac, ale zdecydowanie nie jest to najlepszy utwór na koncertówce.

2. 22 Acacia Avenue

Bardzo fajna, miła i przyjemna wersja, tylko... nie ma prawie różnicy z CD (poza tymi okryzkami Bruce typu "Speak to me Adrian Smith" ). Dlatego można było zaminić ten utwór na coś innego - a na co to będe sugerował w dalszej części recki.

3. Children Of The Damned

Utwór ten świetnie wychodzi live i ta wersja to potwierdza. Na początku nieco spokojnie, ale w szybszej części młyn w Hammersmith (tutaj rejestrowano 2 CD) musiał być wielki. fajnie, fajnie, lepiej niż 22 Acacia Avenue.

4. Die With Your Boots On

Potęga i masakra. Utwór z świetną zapowiedzią i powalającym powerem. Słuchać można w kółko. Utwór się nie nudzi i brzmi wyśmienicie. Przesłuchanie obowiązkowe.

5. Phantom Of The Opera

Genialna wersja live z Brucem, 100 razy tutaj lepszym niż Paul. Częśc instrumentalna to jedna wielka zabawa i słucha się tego wyśmienicie. A na koniec znów wraca Bruce i potwierdza klase wokalną.

Tutaj album Live After Death się kończy, ale chce przedstawić moje zdanie na temat 3 utworów które na płytce się nie znalazły, ale na singlach z nią związanych znaleć je można:

Sanctuary

Cud, miód i orzeszki! Ten utwór powala, a jak jeszcze poprzedza go zapowiedź z wersji video to jakość numeru powala. To jego najlepsza chyba wersja live (tylko Rasing Hell dzielnie konkuruje bdąc tam najlepszym utworem) i słuchanie to sam przyjemność. Naprawdę jedną z największych tajemnic świata jest dla mnie powód nie umieszczenia tego kawałka na Live After Death. przecierz wypada 20 razy lepiej od 22 Acacia Avenue. No ale koniec temu, idziemy do kolejnych utworów.

Murders In The Rue Morgue

Kawałek jak to wersja live z Brucem - powala na kolana na miejscu. Brzmi to genialnie i to jak dla mnie utwór który najwięcej zyskał na przyjściu Bruce. Wersja z Beast Over hammersmith jednak lepsza, ale i ta zdecydowanie warta wysłuchania.

Losfer Worlds (Big Orra)

Nierozumiem idei grania tego numeru live. Przecierz jesto on sekunda w sekunde, zupełnie identyczny jak na płytce. Oczywiście nie wliczam tu gadki wprowadzającej Bruce, ale i tak jest to dla mnie bezsens. Bo po co takie rzeczy robić?

I dobrneliśmy do końca końców tej recenzji. Co mogę powiedzieć o tej płytce na koniec? Wielu mówi, że to najlepsza płyta live ironów i jedna z najlepszych w historii. Nie zgadzam sięz tym do końca bo wole "inne LAD" (Live At Donington :wink: ), ale zaraz po nim podziwiam tą wyjatkowa płytę. Wydaje mi się, że ocena 9+/10 krzywdząca nie jest, bo jednak aces high mogłobyć nieco lepsze i nieco lepiej dobrany zestaw utworów. Ale i tak płytka klasy - wstyd nie znać. Koniec, kropka :wink: .

farmer1990
-#Invader
-#Invader
Posty: 247
Rejestracja: śr paź 18, 2006 7:31 pm
Skąd: inąd

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ LIVE AFTER DEATH - recenzje

Postautor: farmer1990 » ndz gru 31, 2006 4:39 pm

OgolnieTytułem wstępu:
Ta recenzja jest pisana wyłącznie przeze mnie i wyłącznie w oparciu o moje własne i osobiste odczucia,dlatego niektórzy mogą się z pewnymi jej punktami nie zgadzac.
Jestem w posiadaniu oryginalnego vinyla,więc nie ma możliwości wystąpienia uhybień w recenzji związanych z jakością dźwięku
Bede usatysfakcjonowany,jesli ten tekst namówi choć jedna osobę do kupna tej plyty

O Plycie:
Ta płyta skazana była na sukces.Powstała w rok po ukazaniu sie albumu Powerslave i zaraz po morderczej trasie-jednej z najbardziej wyczerpujących w karierze Maiden.
Zespol chcial zrobic sobie przerwę,i aby umilić fanom oczekiwanie na kolejne studyjne dzieło wydali tę płyte.
Z punktu widzenia tamtych czasów album zaskakiwał soczystościa i energia.Zamknąwszy oczy mozna było sie poczuć jak w samym srodku sai Long Beach Area.
Dzisiaj wzbudza zainteresowanie tym,że połowy z obecnych na albumie piosenek nie slyszy sie na obecnych koncertach Maiden,a uslyszenie tych hitów live i to jeszcze w okresie najlepszej dzialalności zespolu jest nie lada przeżyciem.
to Dwupłytowe wydawnictwo okraszone jest jedna z lepszych okładek,jakie można zobaczyć na płytach maiden,oraz bardzo przyjemną wkładką na której jest sporo zdjęć oraz opis jak owa płyta powstawała.

Opis Utworów:

Churchill's Speech-znany dobrze z teledysku fragmen przemowy pana Winstona :) Trzeba przyznac,że jest to dość ciekawe rozwiazanie,a z perspektywy dzisiejszych czasów spokojnie można powiedzieć,
że to intro pasuje tu o wiele lepiej niż przejmujące chory w Rock in Rio czy Life After Death

Aces High-Wolniej niż można by było sie spodziewać po openerze(szczególnie takim).Zagrany jak w zegarku czyli to,czego brakuje nam obecnie(bo jednak wiek robi swoje).Bruce w okresie swojej swietnosci co słychać szczególnie w refrenie.
płyta otwiera sie nader zachęcająco :)

2 Minutes to Midnight-Mimowolnie skłania do porównań z wersją znaną wszystkim z Rio.Z pewnością chórki działają na korzyść wersji z 1985r (i Bruce oczywiście :))
W niektórych miejscach można usłyszeć calkiem ciekawe zabawy dźwiękiem Adriana :) Mimo że również wolny-to jednak zaskakuje świerzością.

The Trooper-kawałek ktory w secie został do dziś :) Znoooowu wolniej niż obecnie (albo ja głuchy jestem :)) ale zagrany z niebywałą precyzją.No i Bruce skupia sie Tu bardziej na dokładniejszym spiewaniu zwrotek niż(jakże trudnego tekstowo :)) refrenu
Solóweczki to bardzo mocna część tego utworku

Revelations-mnie osobiście zaskoczyła samą obecnością :) pewnie dlatego,ze bardzo sobie cenie ten utwór.No i nareszcie szybciej ! :)
Temu utworowi wyszło to ewidentnie na dobre bo zwrotki są wprost świetne ! I ten wypełniający bass Harrisa....miodzio :) Chyba najjaśniejsza część strony "A" pierwszej płyty.
Polecam sama końcóweczke "wczuwania sie" Bruce'a kiedy w koncu Nicko nie wytrzymuje :)

Flight of the Icarrus-bardzo wyrazisty bass w zwrotce-to sie bardzo chwali.Szczerze to jakoś nigdy nie pociągał mnie ten kawalek,a i to wykonanie niewiele przyblizy mnie do zmiany zdania.
Ot-"tylko" dobrze...

Strona "B" pierwszej płyty zaskakuje ogromem utworów.Jest ich bowiem az......3 :)
Mozna sie zatem domyślać,że jako pierwszy jest na niej:

Rime of the Acient Mariner-nooooo,mimo że to dzieło,to wystawianie takiego kolosa na koncert bylo sporn decyzja.ale gdyby nie to,to co?Właśnie-nic :)
Nad tym utworem rozplywac bedzie sie zapewne jeszcze pare pokolen wiec nie musze mowic,ze ponad poziomy wyrasta.
Na szczególne uznanie zasługuje wokal i niesamowicie klimatyczne wyciszenie (dalece bardziej niż w wersji studyjnej bo dochodzą reakcje tłumu).Do tego dochodzi super wycie Bruce'a na koncu.Poezja..

Powerslave-Początek dobrze znany ze studyjnej wersji tego utworku.Jesli mam być szczery to troche nudzi usadowiony bezpośrednio po Rime'ie.
Ale utworek zagrany bardzo w porządku a szczególnie,ze jest charakterystyczne " Scream for Me !!!!!" :)

The Number of the Beast-Fajnie zmodyfikowane intro :) Szkoda,ze panowie w obecnych czasach juz nie eksperymentuja bo to dalo by powiew swiezości.
Nie wiem czemu,ale ta wersja jakos najbardziej podoba mi sie ze wszystkich jakie mialem okazje uslyszec.Bez watpienia jeden z kawalkow,ktory nigdy sie nie nudzi :)

Noooo,jestesmy na najlepszej stronie tego wydawnictwa.Tu kazdy kawalek jest niesamowity

Hallowed By Thy Name-Znakomity wstep....I tak spiewajacego Bruce'a na prozno szukac w obecnych koncertowych dokonaniach Maiden.
Po okrzykach tlumu mozna wywnioskować,ze Bruce robi cuda :) Znów tempo umiarkowane,ale moc nieprawdopodobna !

Iron Maiden-łaaaaaa,ten kawalek wrecz rozrywa glosniki ! I te chorki w refrenie-cos niesamowitego.Jednak to jest ciagle to samo Iron Maiden,i nic poza tymi dwoma czynnikami sie nie zmienia...

Run To The Hills-łaaaaah,tu akurat nie tytuł robi furore tylko wykonanie.Naprawde-Moim zdaniem najlepszy kawalek na tej koncertówce obok Hallowed'a.
Głownie za ten wyrazisty(!) galop gitar w zwrotce.Naprawde-to jest motor tego kawałka i poprawienie go dało porażający wrecz efekt.RUN FOR YOUR LIFE !

Running Free-Bombardowanie basem !! I tego bylo trzeba tej produkcji.Kawalka,przy którym wszyscy odetchną.I tak sie dzieje-spiewanko z Bruce'm i jego gadka to cos,dla czego warto byc na koncertach Maiden :)
Naprawde wielki zal,ze ten kawalek nie jest juz grany na koncertach....

Wrathchild-hmmm,jakies takie nieparzyste z początku..I w sumie całkiem poprawnie zagrane,(ale niestety) bez wiekszego polotu... A szkoda

22 Acacia Avenue-Obecnosc tego utworku dziko mnie zaskoczyla.Wszak bylo wiee lepiej wypadajacych na koncertach kawalkow,a jednak..
Ogolnie utworek zagrany dość słabo,wogole po studyjnej wersji nie wrózylem mu koncertowej furory i (jak sie wlasnie okazalo) slusznie

Children of the Damned-Słabiutko... Bruce robi co moze,ale prawda jest okrutna-ten kawałek po prostu nie brzmi w wersjach live.
Tak spokojny kawalek powinien znaleźć sie wylacznie na plycie.Co podkusiło Maiden do wystawienia go w secie~(a nie np Sanctuary?)?To wiedza tylko oni...

Die With Your Boots On-naaaaprawde dobre wykonanie naprawde dobrego utworu.Odstaje od calej reszty(na plus !)koncertu z Hammersmith Odeon.
Widac kontrastowo jakie utworki powinny a jakie nie znajdowac sie na tego typu koncertowkach(i samych koncertach). Wspaniala wspolpraca gitar i swietny bas.
O Bruce'ie az szkoda przypominac :)

Phantom Of The Opera-nooo,bardzo fajne wykonanie :) Jednak chowa sie przy wersji z "The Whole Population Of Hackney".
Mimo wszystko tutaj wolniejsze wykonanie nadaje ciezkosci temu kawalkowi co wychodzi mu na dobre.Kolejna i zarazem ostatnia pozycja warta polecenia.

Podsumowanie-Ostatnia strona jest zapisem koncertu z Hammersmith Odeon,co slychac od razu.Jest po prostu slabsza.
Ogolnie plyta jako caloksztalt jest obowiazkowa pozycja,bo jest to jeden z najlepszych(jesli nie najlepszy)albumow koncertowych w historii.
Mimo (moim zdaniem) kilku wpadek w doborze utworu warto zatopic sie w muzyce Maiden i tym samym zapewnic Sobie rozrywke na wiele styczniowych (i nie tylko) wieczorow.

Ocene niech kazdy wystawi sam :)
jak dla mnie to solidne 9/10 i tyle :)

Awatar użytkownika
LukaSieka
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 14469
Rejestracja: pt lut 22, 2013 12:35 am
Skąd: Konin

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ LIVE AFTER DEATH - recenzje

Postautor: LukaSieka » pt lut 22, 2013 1:30 am

"Life After Death" to płyta maksymalnie kultowa, historyczna. A takich sie nie ocenia. Można za to oprawić w złoto, bić pokłony, całować przez szybkę i czcić bez opamiętania!!!!
Min. ta płyta miała wyjątkowe znaczenie dla polskich maniaków Iron Maiden i muzyki rockowej w ogóle, bo jakimś dziwnym trafem znalazła się na z reguły puste półki sklepów muzycznych w naszej siermiężnej socjalistycznej ojczyźnie. W odróżnieniu od innych płyt "Live After Death" nie trzeba było przemycać z erefenu, nagrywać z radia czy kupować na pirackich kasetach. Dzisiaj często można natrafić u kogoś w domu na te płytę, w niektórych pokrył już pewnie kurz, ale są na pewno jeszcze takie, w których ten koncert traktowany jest jak relikwia. Sam materiał jest to dla mnie bez dwóch zdań zapis z najmocniejszych występów Iron Maiden na trasie WORLD SLAVERY TOUR.

Nomadosław
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 314
Rejestracja: ndz mar 03, 2013 9:10 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ LIVE AFTER DEATH - recenzje

Postautor: Nomadosław » ndz mar 03, 2013 9:31 pm

"Life After Death" to płyta maksymalnie kultowa, historyczna. A takich sie nie ocenia. Można za to oprawić w złoto, bić pokłony, całować przez szybkę i czcić bez opamiętania!!!!
Min. ta płyta miała wyjątkowe znaczenie dla polskich maniaków Iron Maiden i muzyki rockowej w ogóle, bo jakimś dziwnym trafem znalazła się na z reguły puste półki sklepów muzycznych w naszej siermiężnej socjalistycznej ojczyźnie. W odróżnieniu od innych płyt "Live After Death" nie trzeba było przemycać z erefenu, nagrywać z radia czy kupować na pirackich kasetach. Dzisiaj często można natrafić u kogoś w domu na te płytę, w niektórych pokrył już pewnie kurz, ale są na pewno jeszcze takie, w których ten koncert traktowany jest jak relikwia. Sam materiał jest to dla mnie bez dwóch zdań zapis z najmocniejszych występów Iron Maiden na trasie WORLD SLAVERY TOUR.
Miło się czyta takie posty, właśnie tak powinno się pisać o takich albumach


Wróć do „Iron Maiden 1980-2015”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość