Hmmmm..........
Niby wszyscy(no dobra, prawie wszyscy) głosują na "7th Son...", bo "Number..." to tylko "Hallowed..." i nic więcej(bez komentarza to pozostawię...), że niby "Invaders" i "Gangland" słabe(zależy jak dla kogo
), że już nieświeży....
W sumie ja również nieco wyżej(dosłownie o jotę
) stawiam "7th Son Of A Seventh Son", ponieważ jest bardzo spójny, świetnie brzmi, jest dojrzały, wyważony, no i po prostu doskonały, przynajmniej jak dla mnie, bo słucham go od początku do końca, bez poczucia jakiegoś niepotrzebnego numeru czy fragmentu. "Can I Play ith Madness" był przez długi czas moim ulubionym utworem z tej płyty, więc nie mogę powiedziec , że jest słaby, średni czy chociaż dobry - po prostu świetny singlowy numer.
Ale teraz kilka słów w obronie "The Number Of The Beast". Po pierwsze, dla mnie ten album jest rewelacyjny, nie wyrzuciłbym z niego żadnego kawałka, dosłownie żadnego, ani "Invaders", ani "Gangland", który co prawda jest najsłabszy, ale jakoś nigdy na niego nie narzekałem. Po drugie - nie rozumiem, jak można mówić, że tej płyty broni tylko "Hallowed Be Thy Name" - krzywdzi to ewidentnie takie utwory, jak tytułowy, "The Prisoner", "22 Acacia Avenue" czy "Children Of The Damned"... Rozumiem, że niektórym ten album niejako się przejadł, ze względu na to, że praktycznie w każdej setliście są "żelazne" 3 klasyki("TNOTB", "RTTH" i "HBTN"), ale nie można przez to pomniejszać wartości płyty...
Dla mnie obydwa albumy to Arcydzieła, których uwielbiam słuchać od początku do końca, bez wątpienia jedne z największych osiągnieć Iron Maiden.