Postautor: Double Impact » ndz mar 03, 2024 9:44 pm
Mi z kolei nie są potrzebne do szczęścia ich koncerty. Nudzą mnie już od dłuższego czasu. Widziałem 16 razy i co zmieni jak zobaczę 21,22 czy 25 razy? Gdyby nie wyjazdy czysto towarzyskie, ekstra kawałki na Legacy of the Beast i odświeżenie Somewhere in Time, zamknąłbym zabawę w 2013 roku. Wyszedłem z hali zaraz po ostatnich nutach Alexander the Great i uważam, że to moje idealne pożegnanie z tym zespołem. Byłem zmęczony, a koncertowymi Fear of the Dark, Trooper i Wasted Years już wymiotuję. To samo mogę powiedzieć o Run to the Hills czy Number of the Beast. Jedynie Hallowed be thy Name powinni grać na każdym koncercie.
Zaś nowych, fajnych kawałków nigdy dość. Z tym się zostaje na całe lata i przyjemnie się wraca, przyjemne są też te pierwsze odsłuchy płyt (jeśli są dobre). Z Senjutsu nie mam żadnych wspomnień, a z AMOLAD, FInal Frontier i Book of Souls bardzo niewielkie. Wracam może do kilku utworów z tych 4 albumów. Czegoś trzeba będzie słuchać w życiu i na dobre heavy też nieraz mam ochotę. Szkoda, że ostatnie Iron Maiden nijak do tego terminu nie pasuje.