Czy metal i syntezatory mogą iść w parze? a no mogą i mogą wypaść wręcz rewelacyjnie. Szósty album Iron Maiden, od dwóch lat mój nr 1, ale czy na pewno? może Synek wróci na tron, który okupował ponad 20 lat. To się okaże w następnym odcinku, ale nie przedłużając jedziemy z recką:
Caught - kosmiczne intro, jak to dobrze, że wreszcie po tylu latach zagrali to na żywo. Wjeżdża wokal, sekcja zasuwa jak szalona, Dickinson wyje, że aż miło
ile smaczków jest na tej płycie, to głowa mała. A wracając do okładki, to moja druga ulubiona jeśli chodzi o nich (zaraz po Live After Death) refren bardzo dobry. Sołówki: Na pierwszy ogień leci Dave, uwielbiam te perkę Nicko jak okłada gary w trakcie solówek xD. No i drugie solo, czyli Adrian - chłop rozwala system, co za mięcho!!! co za styl, meeen xD. Kolejna zwrotka, równie udana. Jeszcze raz refren i powoli zbliżamy się do końca tego rewelacyjnego otwieracza. Znakomity pulsujący bas Steve'a pod koniec i fajne gra Nicko. Jestem na tak
Wasted - Największy hit z tej płyty, jest przebojowo i chwytliwie. Początek zaczyna się pysznie. No i ten refren, najlepszy w historii Iron Maiden!!! coś pięknego, szkoda, że nie mają tak wiele chwytliwych kompozycji, ja wiem... jest masa przebojowych kawałków w ich dyskografii, ale mogliby zrobić więcej takiego grania jak WY czy CIPWM, przeznaczonego na rynek amerykański. Kto nie lubi takich klimatów?
no i zbliżamy się do najlepszego momentu wałka, moment przed solówką, akcja nabiera tempa i to solo, tak to Adrian Smith, co za solo jedno z jego dwóch najlepszych w karierze IMO. Jeszcze raz ten zabójczy refren i koniec.
Sea - Bas tak klekocze, że człowieku. Wjeżdża Bronek i jest bardzo klimatycznie. Refren dobry, ale nie ma startu do takiego WY. Kolejny raz refren i po raz kolejny H wymiata nieziemsko podczas swojej solówki. Następnie mamy zwolnienie i uuuu uuuu uuuu (do dziś nie wiem kto to śpiewa, albo już nie pamiętam) bardzo fajny moment. Fajnie by to było usłyszeć na żywo, szansa jakaś jest, skoro nawet Olka zagrali. Byle tylko był jeszcze jeden leg w europie. Jeszcze raz refren i końcówka, to powtarzanie Madness może trochę irytyować, ale solo w tle bardzo wyczesane. Dziękuję.
Heaven - Zaczyna się basikiem Harrisa, a za niedługo cały skład dołącza do tej galopady. Bruce szybko śpiewa. Bardzo dobra gra McBraina i ten refren, trochę infantylnie brzmi, ale jaki przebojowy
Dave i jego solo - jest ok. Moment na który wszyscy czekali ooooo ooooo ooooo - śpiewane przez kibiców. Wielki ta płyta ma potencjał. Ok i solo Adriana - co za czad, genialne brzmienie. Jak na niego ultra szybkie, Shredderka pełną gębą, uwielbiam takie klimaty. Jeszcze jedna zwrotka i refren. A na żywo ten wałek zawsze robi robotę.
Długodystansowiec - Najlepsze intro Maiden (A nie te gówna Harrisa i Gersa z ostatnich płyt) jak z filmu normalnie, idealne na dzwonek na telefon xD. I momentalnie ruszamy do przodu, gitary ostro wycinają, nawet pod Metallikę to podchodzi. Bruce śpiewa bardzo wysoko, ani przez moment nie zwalniają tempa (duży szacun dla sekcji) refren - niezły, ale jeden ze słabszych na tej płycie. Potem taka łupanka, ale fajne przejścia Nicko. 2:33 - gitary fajnie grają a bas klekocze. Kolejna zwrotka, Ruuuuuuuun!!! i solówki, tym razem pierwszy Adrianek, czapki z głów (na tej płycie zagrał partie życia) i Dave swoim ciągnącym się jak miód stylem, też bardzo dobrze zagrał
kolejny raz refren (moim zdaniem o jeden raz za dużo) ale Ruuun and on na końcu wynagradza wszystko. Łupanka Nicko i zabójcze gitarki. Fajny klekot Harrisa na samym końcu. Bardzo dobry numer.
Stranger - Kolejna perełka, jak dobrze było to dwa razy usłyszeć w końcu na żywo
. Super klawisze w tle i ten motoryczny riff. Atmosfera kawałku super buja i leniwie sobie płynie. Mamy refren, bardzo ciekawy. I to na co zawsze czekam, gdy słucham tego utworu... niesamowite solo Adriana, jego najlepsze w karierze imo. Warto też pochwalić Stefana i Nicko za fajną grę w tle. Jeszcze raz refren i gdy się wydaję, że nic już nas tak nie porwie jak solo H, to mamy na deser drugie solo również Adriana
kosmos (zawsze pogłaszam jak muzyka się wycisza) szkoda tylko, ze Gers na koncertach je grał, ale nie można mieć wszystko. Jestem bardzo na tak.
Deja-Vu - Ładny początek Dave'a i zespół rusza jak rakieta (tradycyjnie łupanka Nicko) Refren nic specjalnego (jak na ten album) 2:47 - świetny moment, Harris nokautuje. Potem właściwie nic się aż tak nie wyróżnia, mamy mini solo Dave'a jeszcze raz i refren. Bardzo dobry, ale nigdy to nie był mój faworyt na tym krążku.
Olek - Przemowa, wiatr, łkający gitary i marszowa perkusja. Marzenie się spełniło i usłyszeliśmy go w końcu na żywo
powoli się ten kawałek rozkręca no i ruszamy, idealny riffy i bas do skakania ( i tak było w Krakowie i pewnie na innych koncertach na tej trasie) nie jestem fanem tekstów historycznych , więc tematyka mnie zupełnie nie rusza. (mimo, że interesuje się 2 wojną światową) refren taki se. Fajne klawisze. Czas na kolejną zwrotkę i wyliczanie czego to ten cały Aleksander nie zrobił xD. 3:53 - no na ten moment czekam, sekcja zasuwa, Adrian fajnie gra, chwila dramaturgii, talerz china (chyba) i te gitary na moment przed solówkami, coś świetnego, genialny bas Steve'a :O. Pierwszy Adrian, będzie kilka solówek, ale krótkich. Chłop zamiata o ziemię. Genialne brzmienie. No i Dave (finałowe solo na płycie) bardzo dobry poziom (mnie trochę ere Powerslave przypomina) jeszcze jedna zwrotka i refren. Zmarł na gorączkę w Babilonie. Fajnie, ale raczej mnie to nie obchodzi xD. Koniec.
Oceny poszczególnych wałków:
Caught - 9,5/10
Wasted - 9,5/10
Sea - 8,5/10
Heaven - 8,5/10
Runner - 8,5/10
Stranger - 9,5/10
Deja-Vu - 8,5/10
Alex - 9,5/10
Ocena końcowa - 9/10. Najlepsza płyta Maiden (ale został jeszcze synek) w skali IM to 10/10 jak nic.
Podsumowanie: Moje top 10 płyt wszech czasów myślę jak nic. Najlepsza płyta Heavy Metalowa jaką znam, no tylko City of Evil jest lepsze grane przez A7X ,ale to nie jest taki klasyczny Heavy Metal (bardziej różnorodna muzyka) dzięki za uwagę.