ja przemilczę to że Ty nie odnajdujesz wpływów Genesis,Rush czy Jethro Tull
ale co ma jedno z drugim ?
wpływy może i są słyszalne (zresztą gdzie ja pisze że ich nie ma ? może jakiś fragment
; inna sprawa, że dorobku Jethro Tull nie znam wcale więc tutaj nie moge sie wypowiedzieć) ale jak doskonale to słychać nie są one na tyle duże by decydować o charakterze całości muzyki IM. Innymi słowy - to że wpływy zespołów progresywnych są czasem słyszalne w muzyce Ironów nie znaczy automatycznie, że Iron Maiden gra progresywnie. Radziłbym rozróżniać te rzeczy ;]
Somewhere in Time to płyta wysmakowana ,pełna muzycznych niespodzianek
Na określenie "wysmakowana" sie zgadzam, bo sam uważam że to piękny album, ale już na te niespodzianki niekoniecznie, bo w gruncie rzeczy na takim "Piece Of Mind" dzieje sie więcej, nie wspominając już o "Seventh Son" żeby daleko nie szukać. Na "Somewhere In Time" utwory mają dośc prostą, nawet jak na IM, konstrukcje.
A powyższe epitety nie czynią "SIT" albumem progresywnym. To nie ta zmiennośc i różnorodność nastrojów, motywów co w Pink Floyd na przykład.
aha i jeszcze jedno, bo zapomniałem:
za dużo powtórzeń
nie ma długiego intra i powtórzeń
ja naprawde nie wiem jak to jest, że nie słyszysz tych elementów w ich wcześniejszych płytach ? Nie chcesz ich słyszeć, używasz argumentów jak Ci wygodnie ?
Fakt, na ostatnim albumie jest ich nieco więcej niż wcześniej (zwłaszcza intra), więc może to troszke drażnić, ale to i tak jest STAŁY element grania Maiden.
Inną sprawą są refreny - pod tym względem AMOLAD raczej niezbyt sie różni od wcześniejszych, przecież na takim "7th Son" czy Twoim ukochanym "SIT" refreny w niektórych utworach są powtarzane równie często jak te na nowszych płytach.
Chyba, że mówiąc o powtórzeniach masz na mysli ogólną powtarzalność motywów (riffów etc.) ale to przecież też zawsze było i będzie obecne w tórczości IM.
inną sprawą są ewentualne autoplagiaty, zbyt dosłowne nawiązania do własnej twórczości ale tego w przypadku takiej stylistyki i zespołu o tak długim stażu nie da sie raczej uniknąć (a i tak pod tym względem AMOLAd to nic w porównaniu do "Dance Of Death").
może rozjaśnij nieco bo nie wiem na 100% o co Ci biega.
Ja sie nie czepiam całości Twojej wypowiedzi, piszesz co Cie boli - ok, jak patrzysz na muzyke to też wielu ludzi tutaj wie mniej więcej i tego sie nie zmieni, mi chodzi tylko o co poniektóre Twoje "argumenty", które formułujesz.
Tak w ogóle to sobie mysle, że wiele z tych zarzutów mógłbyś równie dobrze użyć w stosunku do 2-óch poprzednich płyt zespołu a je jakoś lubisz.
A brzmienie to akurat jest naprawde dobre, dużo lepsze od "Dance Of Death". Nawet jacyś fachowcy sie wypowiadali, że kompresja dźwięku na "DOD" była skopana i tutaj jest dużo lepiej, no ale to już nie moja działka. W każdym razie nowe jest dużo bardziej naturalne IMO.