Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Widzisz, zasadniczo chodzi nam o coś róznego. Ja nie twierdzę, że one biją studyjne oryginały na głowę. Zresztą, wcale tego nie wymagam. Chodzi mi tylko o to, czy artysta jest się w stanie zbliżyć do tego co zrobił w studio (chociaż pewnie są tacy, którzy mogą to nawet przewyższyć), i na "Life After Death" nie jest to jakaś duża różnica, "Number" to chyba faktycznie najsłabszy wokalnie moment tej koncertówki, ale "Rime" mnie nie razi. Więc kiedy Ty mi mówisz, że taki Manson nie potrafi śpiewać na koncertach to po cholerę je gra ? Masz rację, płyta studyjna jest pewnym wzorcem, do którego na koncercie należy starać się dorównać. Ale płyta studyjna nie jest nagrywana przez roboty, ergo: nie może być dopieszczana do granic możliwości a już jakieś kwiatki typu tysiące nakładek są zwykłym oszustwem, które potem na koncercie bardzo drastycznie może pogrążyć artsytę.\Ale chciałbyś, żeby wokale z LADowego Aces High były w studio? Z Numbera? Z Rime?
Teraz Bruce w studio wypada niedbale jak na koncercie.
na Monsters of Rock (swego czasu) Rock In Rio, Sziget, Ozzfest czy na Sonisphere to rozumiem że wszyscy oglądający Maiden całą dyskografię znają ?Chyba tylko na festynie z okazji "Dni Kraśnika"
A jak nie potrafi sie do tego nawet zbliżyć na koncercie to co to za zespół ? Chodzi m itutaj o akcje typu wokalista nie potrafi czegoś zaśpiewać albo gitarzyści kaleczą solówki, bo samo brzmienie gitar to oczywiście kwestia dość mocno względna.Zgodzę się z syzygy, zespół musi brzmieć perfekcyjnie na płycie, koniec kropka.
W 100% zgadzam się z metalem, bo conajmniej 95% osób swoją przygodę nie tylko z Maiden, ale z jakąkolwiek inną kapelą 'poważną' zaznajomili się bo tu albo usłyszeli w radiu, u kumpla, ktoś im podesłał linka, podrzucił płytkę. Potem się osoby takie zaznajamiają z twórczością i dopiero jest mowa o wyjazdach na koncerty.Chyba tylko na festynie z okazji "Dni Kraśnika"No i co do pogrubionego - do większego grona słuchaczy artyści przeważnie docierają koncertami, to chyba oczywiste
Bez obrazy Arczi, ale jadąc na Gods of Metal, żaden z nas nie wybierał się tam zobaczyć 1 czy 2 kapele. Znaliśmy doskonale Headlinerów, ale i inne kapele ktore tam pogrywały. Osobiście poza Maiden nie widziałem wcześniej na żywo żadnej z tych kapel, znakomicie za to znałem ich dyskografie. Upieram się zatem ze to ich studyjne dokonania przywiodły mnie na koncert a nie inaczej.na Monsters of Rock (swego czasu) Rock In Rio, Sziget, Ozzfest czy na Sonisphere to rozumiem że wszyscy oglądający Maiden całą dyskografię znają ?
trochę pływasz, bo:Ja nie twierdzę, że one biją studyjne oryginały na głowę. Zresztą, wcale tego nie wymagam.
No więc? Bruce nigdy nie zaśpiewałby tak Powerslava, gdyby był nagrywany tak jak Final. Mydlili oczy? Oszustwo? Cheater ziebany z tego Bruca był zawszeZawsze żyłem w przekonaniu, że jeśli ktoś już decyduje się na granie koncertów, to lepiej żeby był w stanie dobrze, wiernie (choć z tym nie zawsze oczywiście) odegrać swój studyjny materiał, bo inaczej to płyta studyjna jest dla mnie trochę zwykłym mydleniem oczu.
Generalnie tak Ale jak musi piać, to niech pieje tak jak w Power Of The Sun, bo brzmi to świetnie, a nie wierzę, że tyle się zmieniło przez te lata i niedałoby rady tego tak nagrać przy dobrej produkcji. No, ale to oszustwo, więc...ale raczej o to, żeby po prostu linie wokalne były inaczej napisane, tak aby je dostosować do jego obecnych możliwości, czyż nie ?
Też tego nie czaję zupełnie, Artur, poznajesz zespoły na koncertach tylko?Upieram się zatem ze to ich studyjne dokonania przywiodły mnie na koncert a nie inaczej.
Cóż, ja raczej skłonny jestem postawić tezę, że na festiwalach właśnie jest całkiem sporo osób, które idąc zobaczyć iluśtam wykonawców przy okazji idą na inne koncerty i to one mogą te osoby zachęcić do poznania studyjnych dokonań. Zwłaszcza w przypadku prawdziwych festiwali, czyli takich gdzie jest co najmniej kilku headlinerów. Tak to zresztą mam wrażenie wygląda na zachodzie a u nas staje się udziałem w przypadku takich festów jak Off czy Heineken, gdzie często się idzie i poznaje coś niejako przy okazji. To by mogło wyjaśniać, dlaczego Maiden wykorzystuje takie okazje jak wiele letnich festiwali w Europie czy np. swego czasu Ozzfest. Oczywiście festiwale gdzie gra Maiden są z reguły bardziej hermetyczne gartunkowo niż taki Heineken, ale jak grają np. na takim Graspop czy Rock in Rio to nie wierzę, że nie ma tam masy osób, które Maiden oglądają z ciekawości i to koncert może je zachęcić. O tym zjawisku swego czasu chyba nawet Smallwoww wspominał.Bez obrazy Arczi, ale jadąc na Gods of Metal, żaden z nas nie wybierał się tam zobaczyć 1 czy 2 kapele. Znaliśmy doskonale Headlinerów, ale i inne kapele ktore tam pogrywały. Osobiście poza Maiden nie widziałem wcześniej na żywo żadnej z tych kapel, znakomicie za to znałem ich dyskografie. Upieram się zatem ze to ich studyjne dokonania przywiodły mnie na koncert a nie inaczej.
Bo mu płacą?Przeciez on najbardziej powinien pilnować wysokiego poziomu płyt Ironów. Czemu nie reaguje?
Ciekawie interpetujesz. GDZIE napisałem, że wymagam tego, żeby pobił oryginał na koncercie ? Napisałem , jak sądzę, wyraźnie właśnie w cytowanym przez Ciebie fragmencie:No więc? Bruce nigdy nie zaśpiewałby tak Powerslava, gdyby był nagrywany tak jak Final. Mydlili oczy? Oszustwo? Cheater ziebany z tego Bruca był zawsze
a Ty ciekawe wnioski z zacytowanego zdania wyciągasz. Czy Dickinson nie odtworzył w miarę wiernie a już na pewno dobrze na "Live After Death" tego co zrobił na płycie studyjnej ? Gdzie tutaj oszustwo ? Jasne, że wtedy było sporo poprawek, pewnie więcej niż teraz, ale słuchając koncertówki (fakt, że podobno poprawianej, ale wokale to chyba najmniej ingerencji doświadczyły) nie mam wątpliwości, że Maiden na płytach studyjnych grał tak jak wówczas potrafił. Z tego co mówisz o takim Mansonie, on nie potrafi. Ot, drobna różnica.to lepiej żeby był w stanie dobrze, wiernie (choć z tym nie zawsze oczywiście) odegrać swój studyjny materiał, bo inaczej to płyta studyjna jest dla mnie trochę zwykłym mydleniem oczu.
Ja idąc na jakiś koncert/fest staram się choć pobieżnie przebić się choćby przez myspace nieznanej mi kapeli, co by wiedzieć czy warto sterczeć wśród tłumu, czy skoczyć w czasie ich grania na piwo. Myślę, że sporo osób tak robi. Zatem chcąc nie chcąc, znów wpływ na mnie mają "studyjne" zajawki.Cóż, ja raczej skłonny jestem postawić tezę, że na festiwalach właśnie jest całkiem sporo osób, które idąc zobaczyć iluśtam wykonawców przy okazji idą na inne koncerty i to one mogą te osoby zachęcić do poznania studyjnych dokonań. Zwłaszcza w przypadku prawdziwych festiwali, czyli takich gdzie jest co najmniej kilku headlinerów. Tak to zresztą mam wrażenie wygląda na zachodzie a u nas staje się udziałem w przypadku takich festów jak Off czy Heineken, gdzie często się idzie i poznaje coś niejako przy okazji. To by mogło wyjaśniać, dlaczego Maiden wykorzystuje takie okazje jak wiele letnich festiwali w Europie czy np. swego czasu Ozzfest. Oczywiście festiwale gdzie gra Maiden są z reguły bardziej hermetyczne gartunkowo niż taki Heineken, ale jak grają np. na takim Graspop czy Rock in Rio to nie wierzę, że nie ma tam masy osób, które Maiden oglądają z ciekawości i to koncert może je zachęcić. O tym zjawisku swego czasu chyba nawet Smallwoww wspominał.Bez obrazy Arczi, ale jadąc na Gods of Metal, żaden z nas nie wybierał się tam zobaczyć 1 czy 2 kapele. Znaliśmy doskonale Headlinerów, ale i inne kapele ktore tam pogrywały. Osobiście poza Maiden nie widziałem wcześniej na żywo żadnej z tych kapel, znakomicie za to znałem ich dyskografie. Upieram się zatem ze to ich studyjne dokonania przywiodły mnie na koncert a nie inaczej.
Jasne, w przypadku regularnych koncertów Maiden taka zależność nie ma miejsca, ale powiedzmy sobie szczerze, na ich nowe płyty czekają już głównie fani, ciężko żeby mieli nadzieję na to, żeby samym faktem wydania nowej płyty zdobyli nowych fanów. Tym bardziej, że oni raczej z radiem to tak średnie układy mają
Już chyba nawet niejeden zespół to przyznawał, że obecnie nowych fanów starają się przyciągnąć koncertami, ale może się mylę.
Na pewno sporo osób tak robi, nie neguję tego. Ale z drugiej strony taki Wicker mówi, że w takich Stanach pójście na Maiden jest modne, co by z kolei pasowało do mojej teoriiJa idąc na jakiś koncert/fest staram się choć pobieżnie przebić się choćby przez myspace nieznanej mi kapeli, co by wiedzieć czy warto sterczeć wśród tłumu, czy skoczyć w czasie ich grania na piwo. Myślę, że sporo osób tak robi. Zatem chcąc nie chcąc, znów wpływ na mnie mają "studyjne" zajawki.
Też tego nie czaję zupełnie, Artur, poznajesz zespoły na koncertach tylko?
Wiedziałem, że jesteś koncertowa bestia, ale żeby aż tak
Poza tym, gdzie napisałem że tylko na koncertach ? Błagam Cię syzyg, jak już coś cytujesz i do czegoś się chcesz odnieść to przeczytaj to z 5 razy..w dużym skrócie, na pytanie czy więcej osób posłucha nowej płyty Maiden czy więcej zobaczy ich na koncertach w ciągu tego roku wskażę tę drugą odpowiedź
A ja do tego zagadnienia podejdę jeszcze z innej strony. Nagrywanie płyt i granie koncertów to jest praca, za którą Ci panowie biorą pieniążki. O ile koncert koncertowi nie równy, czego mogłem się przekonać (w odstępie niewiele ponad miesiąc między koncertami) widząc panów na GoM (genialny występ) a później w Warszawie (bardzo średnio) i zależy od formy każdego z panów w danym dniu, tak album powinien być wypieszczony i wychuchany - wszystko ofkoz zależy od koncepcji, ale odpierdzielanie fuszerki jest poprostu kpiną. Zamów sobie fachowców do położenia płytek w łazience, z nadzieją że nie będziesz ich musiał za chwile zrywaćNa pewno sporo osób tak robi, nie neguję tego. Ale z drugiej strony taki Wicker mówi, że w takich Stanach pójście na Maiden jest modne, co by z kolei pasowało do mojej teoriiJa idąc na jakiś koncert/fest staram się choć pobieżnie przebić się choćby przez myspace nieznanej mi kapeli, co by wiedzieć czy warto sterczeć wśród tłumu, czy skoczyć w czasie ich grania na piwo. Myślę, że sporo osób tak robi. Zatem chcąc nie chcąc, znów wpływ na mnie mają "studyjne" zajawki.
Ale generalnie zawsze było tak, że zespoły rockowe, zwłaszcza w początkach kariery pozycję budowały koncertami, nie płytami, teraz to zjawisko nie występuje na pewno na taką skalę, bo przecież są cudowne mp3 dzięki którym w kilka minut masz kolejną płytę na dysku, co nie zmienia faktu, że wydaje mi się iż nadal fanów zdobywa się głównie koncertami, a nie nowymi płytami.
w dużym skrócie, na pytanie czy więcej osób posłucha nowej płyty Maiden czy więcej zobaczy ich na koncertach w ciągu tego roku wskażę tę drugą odpowiedź
Myślę, że to zbyt daleko idące porównanie, bo jednak to czy zespół nagra wypieszczoną płytę ma daleko jednak mniejsze znaczenie niż to czy fachowiec dobrze położy mi płytki No i poza tym, pojęcie dobrze położonych płytek jest sprawą o wiele mniej względną niż odwalenie fuszerki przez muzyków na płycieZamów sobie fachowców do położenia płytek w łazience, z nadzieją że nie będziesz ich musiał za chwile zrywać
Ja nigdzie nie mówię, że pochwalam fuszerkę, ale też nie widzę sensu, żeby zespół poprawiał coś w nieskończonośc tylko po to, żeby potem grać słabe koncerty. Bo w przypadku zespołów rockowych dla mnie to koncert pokazuje prawdziwą wartośc kapeli, sorry.tak album powinien być wypieszczony i wychuchany - wszystko ofkoz zależy od koncepcji, ale odpierdzielanie fuszerki jest poprostu kpiną.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości