Był to mój trzeci koncert w tym miejscu i znowu uważam, że było za głośno
Dla mnie było idealnie, chociaż zapomniałem wziąć wacików i trochę jeszcze piszczy...
Jeszcze raz podkreślę, że Kwadrat mi się zajebiście podobał. Wspaniała odmiana dla naprawdę kiepskiej Progresji. Klasa po prostu.
Co do głośności na koncertach, to taka mała anegdotka. Po występie Meshuggah (a przed DEP
) w Progresji w 2008, gdzie panowie dojebali niesłychanie (grom za gromem!), a przynajmniej takie miałem wówczas wrażenie (po kilku piwach
)- nigdy już nie dane mi było tak dobrze odebrać występu tego zespołu i raczej odpuszczam już ich koncerty- wpadłem na Mr. Tripa z bandu Ketha (polecam! ;]), wokalistę i gitarzystę. Pytam więc, jak się podobało, a ten oprócz tego, że- wiadomo- fajnie, rzucił tekstem, że mogło by być głośniej. ;] Tak więc, pamiętajcie, że dźwiękowcy muszą podejmować kompromisy i z koncertu zawsze niektórzy wyjdą kręcąc nieco nosem, bo za głośno dla jednych, a za cicho dla drugich.