![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
-Lost Paradise- najbliżej temu do Autopsy (chociaż oni to wzajemnie akurat się inspirowali z PL), ogólnie to paranoiczna, gnijąca, walcowata mieszanka Hellhammer i Black Sabbath. Lekko się zestarzała, ale mając z tyłu głowy kiedy to powstawało i ile oni mieli wtedy lat, zupełnie inaczej się na to patrzy.
-Shades of God- najbardziej doomowa płyta PL- czyste lata 70 (nieprzypadkowo na singlu z tej płyty zrobili cover Atomic Rooster). Typowo sabbathowskie riffy, duszna, przećpana atmosfera i przede wszystkim fenomenalna praca gitar- osiągnęli tu solami i riffami poziom który był nieosiągalny dla wszystkich którzy byli niesłusznie wrzucani z nimi do jednego, "klimaciarskiego" worka.
-Icon- struktury poprzedniczki znacznie uproszczone, kawałki bardziej zwarte, przebojowe, ale wciąż niemiłosiernie kopiące dupsko. Zarzucane kopiowanie Czarnej Metalliki niesłuszne- prędzej słychać tu Danzig. Wystarczy jeden "True Belief" (w moim odczuciu najlepszych ich utwór z doskonałym klipem) żeby wszystki klimatyczne gówna spieprzały w podskokach
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
-One Second- całkowita zmiana klimatu, chociaż echa dawnego metalizowania jeszcze słyszalne. Dużo Sisters of Mercy, nieśmiałe jeszcze spoglądanie na Depeche Mode, ale przede wszystkim niebywale wysoka forma kompozytorska- ta płyta pełna jest po prostu dobrych, nastrojowych utworów. Tekstowo chyba ich najlepsza.
-Host- najlepsze w niej jest to, że jest całkiem pozbawiona jakiegokolwiek pierwiastka metalu. To czysto elektroniczno/popowo/lekko rockowa płyta. Owszem, slychać inspirację Depche Mode (no ale produkował to Steve Lyon który pracował z Depeszami), ale też takim U2 z okresu "Pop". Dość przygnębiająca płyta zaskakująca bogatym tłem które wyłania się z wydawałoby się prostych utworów. Nic bardziej mylnego. Do smakowania z butelką dobrego wina.
Te płyty mogę Ci polecić w zasadzie bez wstydu
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)