IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Recenzje albumów i innych dokonań Iron Maiden!

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

MaYeR
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 485
Rejestracja: pn mar 31, 2003 12:55 pm
Skąd: Lublin

IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: MaYeR » ndz sie 14, 2005 8:04 pm

W tym temacie piszcie swoje recenzje nt. albumu THE NUMBER OF THE BEAST

Awatar użytkownika
Kuba
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1694
Rejestracja: pn mar 21, 2005 9:08 pm
Skąd: Kraków

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Kuba » pn sie 15, 2005 10:19 pm

Czyli ze zabieram glos jako pierwszy :) Niech bedzie i tak....z tym że zaznacze ze to co tu napisze nie "aspiruje" nawet do miana recenzji....to po prostu kilka uwag osobistych dotyczących tej płyty:-)) Wiadomo że dla Maidenów ta płyta to poniekąd kamień milowy, to pierwsza ich płyta która wylądowała na 1 miejscu brytyjskiej listy przebojów ( choć poprzednie też sobie nieźle w tej materi radziły :-) Dzieki tej płycie w Europie Maiden stał się gwiazdą z prawdziwego zdarzenia. W Ameryce ten album pozwolił im się załapać na trasy z takimi zespołami jak Rainbow niesformego Ryska od Blackmorów, Scorpions czy Priest. Zrobił z nich tam również niezłych szatanistów :twisted:
Jak dla mnie ta płyta ma jeden słaby moment : Gangland :? Zupełnie mnie ten utwór nie przekonuje. Moim skromnym zdaniem juz lepiej było wsadzic w jego miejsce b`sidea jakim był Total Eclipse ( po czasie chyba zrozumieli to nawet Maideni , grajac Total Eclipse na koncertach, podczas gdy Gangland sie chyba nigdy wykonania na żywo nie doczekał) O reszcie płyty nie ma co pisać......KLASYKA!!!!!Ta płyta ma moc, energie, młodzieńcze pomysły.Moim ulubionym numerem jest chyba 22 Acacia Avenue( szkoda ze go nie graja na tej trasie :cry: ). Chyba dlatego ze The Number Of The Beast, Run To The Hills i Hallowed Be Thy Name są regularnie grywane na koncertach od 23 lat co powoduje ze sie troszke już człowiek ich nasłuchał. Ale uroku odebrac im nie mozna.......aczkolwiek trudno mi sie jakoś przyzwyczaić do Run To The Hills w srodku setu.

Moja ocean 4,5

Nomad
-#Weekend Warrior
-#Weekend Warrior
Posty: 2663
Rejestracja: pn maja 09, 2005 10:54 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Nomad » wt sie 16, 2005 11:27 am

W 1982 r. zespół Iron Maiden nagrał swoją trzecią płytę "The Number of the Beast" ,jak wiadomo po tej płycie zespół stał sie powszechnie znany ,a płyta ta do dziś jest uważana za jedną z lepszych w szeroko pojętym heavy-metalu. Ale po kolei.
Gdy Paul Di Anno opuszczał zespół ,wielu przepowiadało tej jeden z lepszych kapel Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu rychły koniec, grupa była już dosc znana w Anglii i wydawało się ,że teraz bez wokalisty ,który bądz co bądz miał bardzo charakterystyczny głos, skończy sie jej krótka kariera, taki finał napewno stał by sie faktem gdyby nie jeden człowiek ,Steve Harris ,lider zespołu ,który swoim uporem sprawił ,że historia Iron Maiden potoczyła sie zupełnie inaczej, już na trasie płyty Killers ,nowym wokalistą został nie znany jeszcze nikomu Bruce Dickinson ,z zespołu Samson.
I tutaj można zacząc recenzje płyty, jak sie okazało Bruce Dickinson,był o wiele innym typem wokalisty, niesamowicie mocny głos, zdolny do śpiewania zarówno szybkich ostrychu utworów ,jak i dłuższych poważnych kompozycji jak i niebywała spontanicznośc to rózniło Bruca od Paula.
Już od pierwszych taktów płyty Bruce eksploduje ,ale chyba to udzieliło się także zespołowi, utwór Invaders zaczynający płyty, wręcz pędzi ,sprawia wrażenie jakby Ironi już na początku chcieli pokazać jak będą grać , basowo-gitarowe galopady wgniatają w ziemie a głos Bruca dopełnia całości . Jednak drugi utwór to znów zaskoczenie, Children of the Damned rozpoczyna delikatna gitara, przez 2 minuty trwa piękna ballada, utwór opowiada o Damienie ,bohaterze filmu Omen 2 ,Bruce niesamowicie czuje klimat tego utworu ,jego głos jest posępny i smutny ,sielanka nie trwa długo ,nagle pojawia się przyspieszenie i Dave z Adrianem graja superszybkie solo ,a Bruce zaczyna śpiewać z bólem i pasją w głosie ,takie utwory staną się znakami rozpoznawczymi Iron Maiden ,na następnych płytach ,utwór nr.3 to Prisoner ,który rozpoczyna wspaniałe intro perkusyjne ,które przechodzi w świetne wejście gitar ,Bruce śpiewa niesamowicie ,zmienia barwe głosu ,w zależności od sytuacji ,linie melodyczne są wspaniałe, dzięki czemu utwór ma ogromną moc ,zachwycają świetne sola gitarowe, warto zwrócić uwage na bardzo dobrą gre na perkusji Clive'a Burra, jego popisowe kanonady,znakomicie przeplatają sie z gitarami,ogólnie świetny utwór ,którego energia wręcz rozgniata .22 Acacia Avenue to kolejny popis zespołu ,utwór ma bardzo ciekawą strukture, jest trudny w odbiorze przez ciągłe zmiany tempa ,jest bardzo gitarowy ,właśnie gitary na płycie odgrywaja dużą role ,Steve Harris bo surowym "basowym" Killers dał chłopakom sie wyszaleć ,co owocuje ich świetną grą . Bruce z kolei w tym utworze śpiewa karkołomne partie wokalne ,co brzmi niesamowicie.
Po Alei Akacjowej przychodzi utwór tytułowy ,jeden z największych hitów zespołu, który poprzedza krótka mowa znana z filmu Omen 2 ,nagle wchodzi niesamowita gitara ,Bruce spiewa fragment tekstu by nagle potężnie ryknąć ,można dostać ciarki na plecach od tego ryku ,chyba już nie ma wątpliwości dlaczego Steve Harris zdecydował się go wziąść do zespołu, sam utwór jest bardzo energetyczny i ostry ,choć jednocześnie melodyjny, solówki jak zwykle są genialne ,zwłaszcza druga Adriana ,która jest przeplatana z basem Steva, na koniec Bruce pokazuje niebywałą klase śpiewając ostatnie słowa tekstu .Run to the Hills ,to kolejny wielki hit, ale wg. mnie nie jest on tak świetny jak poprzednik , ale warto na niego zwrócić uwage z powodu galopad gitarowych ,które staną się podstawą budowy wielu pózniejszych hitów Ironów ,ciekawy w utworze jest tekst ,opowiadający o napadzie białych na Indian co świetnie odzwierciedla tekst , ogólnie jest do dobry utwór ,ale Ironi mieli dużo lepsze. Gangland i dodany po kilku latach na płyte Total Eclipse do dobre solidne utwory ,Gangland moze zaciekawić świetną grą sekcji rytmiczej .Jednak to tylko przymiarka do ostatniego utwory płyty ,słynnego Halloweed Be thy Name , jest to jeden z największych utworów w całym heavy-metalu , zachwyca wspaniałym klimatem i pięknym tekstem opowiadającym o losach skazańca w ostatnich chwilach życia ,Bruce przechodzi sam siebie ,gdy śpiewa acapella tekst ,w jego głosie są wszystkie uczucia nadzieja ,gorycz,ból i zwątpienie , cały zespół gra tutaj znakomicie , gitarzysci dają w środku niesamowity popis umiejętności , genialne sola przeplatają się z atomowymi uderzeniami Clive na perkusji ,tak grać mogą tylko ludzie ,którzy naprawde kochają muzyke.
I tak kończy sie ta płyta, można jej słuchać godzinami i nie nudzi się ,wręcz przeciwnie słuchasz raz po raz ,odkrywa w niej coś nowego.
Płyta rozpoczyna złoty okres w historii Iron Maiden ,ale to już inna historia.
Ostatnio zmieniony czw gru 29, 2005 9:35 pm przez Nomad, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Elevatorman
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4390
Rejestracja: pt maja 27, 2005 11:44 am
Skąd: Wrocław

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Elevatorman » sob wrz 03, 2005 2:00 pm

Witam:)
Moim skromnym zdaniem zdaniem najlepsza płyte:) rozpoczynająca serie 3 najlepszeych (również moim skromnym zdaniem :P albumów Maiden:)

Dobra to zaczynamy:)

Invaders- wg mnie świetny kawałek.. nie rozumiem czemu Maiden nigdy nie zagrali go na koncercie.....ciekawy tekst...przypominający moze troche.....Run To the Hills....bynajmniej mowiący o podobnym problemie.... Mi przypadł tu vokal Bruce'a...nie wiem jak wam .... ale mi sie podoba...jest moment na pokaz umiejetnosci muzycznych ok 2 minuty:) nie jest to wielka gra ale.... mi sie podoba:)przypomina podobnie jak Run To the Hills gonitwe gitarowa:) Ocena: 5-/6

Children Of The Damned- świetna ballada.... na początku wolna potem jednak przekształca sie juz w bardziej Maidenowy kawałek szczerze mówiąc na początku nie za bardzo sie przekonałem do tego utworu ...ale z czasem go polubiłem ...nawet bardzo:) ocena: 5/6

The Prisoner- tu was zdziwie:) przez pewien czas....... był to mój ulubiony kawałek Maiden... dalej bardzo go lubie bardzo podoba mi sie tu gra gitar...wstępn początku.....tekst jest bardzo ciekawy...bardzo fajny refren z tym... dodam przy tym że jest to piosenka Steva i Adriana a ja bardzo lubie piosenki napisane przez Adriana:) dla mnie porostu świetny kawałek..... dodam też że bardzo brakowało mi go w Chorzowie:( :cry: ocena:6-/6

22 Acacia Avenue - bardzo fajny riff na początku:) fajny vokal Dickinsona i kolejna piosenka Smitha:) ale wole prisonera;) kontynuacja powiesci o dzi(e)wce Ewce:) bardzo fajny kawalek po 3/4 utworu nastepuje chwilowe uspokojenie .. i powrót o poprzedniej szybkosci utworu:) ocena- 5/6

The Number Of The Beast- no taaak:)i wreszcie jeden z wielkich sukcesów komercyjnych ..oczywiscie jak i muzycznych:) ahh ten wstep .przyprawia mnie o ciarki zwłaszcza a koncertach... fajne gitarkiswietna solówka Murraya i Smitha moim zdaniem świetny pod kazdym względem.... co tu więcej pisać - ARCYDZIEŁO
OCENA - 6/6

Run To The Hills - i mamy utwór który znalazł sie na chyba 15 m-cu listy wszechczasów na MTV Classic świetna gra perkusji ... bardzo fajny wokal .... refren nadający sie na koncerty:)ajna solówka.... poprostu promo song:)dodam też ze jest to dla mnie szczególny utwór ponieważ od niego zacząłem swoja przygode z maiden w 2001 roku :) ale chyba jest jednak troche przereklamowany:) ale tylko troche bo i tak jest świetny:)
Ocena- 5+/6

Gangland- hmmm ciekzo moim zdaniem nawet fajna piosenka nie wiem dlaczego wszyscy wymieniają ja jako słaby punkt...moim zdaniem ta płyta Nie ma słbaych punktów !!!świetna gra perkusji oryginalny vokal Bruce'a takie nie w maidenowym stylu:) i dobrze ... troche "inności" też sie przyda:)
Ocena 4/6

Total Eclipse- hmmm takie troche inny kawałek od reszty i dlatego został moim zdaniem umiszeszony na b'side ale dobrze ze ponziej dodano go do albumu;) takie bardziej rockowy niez heavy:) tak mi sie bynajmniej wydaje fajne gitarki wogóle dobrze że znalazł sie na albumie!! jest tez takie fajny momenty z solówka i swietną grą Clive'a ogólnie kawałek fajny
Ocena- 4+/6

Hallowed By The Name- juz nie prisoner.... teraz moim zdaniem najlepszym utworem na 666 jest Hallowed By The Name... ten utwór ma swój klimat.... świetny wstęp ..... bardzo ciekawy tekst ... stały punkt koncertów...swietne gitary na długo zapadają w pamięc barzo podoba mi sie przejście ze wstepu do punktu kulminacyjnego piosenki i potem juz swietna gra gitar poprostu świetna !!!!

!!!Ocena - 6+/6!!!


Okłada:D- jak i cały album okładka również jest swietna:) zaraz po Live After Death po dwóch nie najlepszych zwłaszcza po tej pierwszej;) fajny jest tez ten obrazek na którym Eddie trzyma głowe diabła:)

Bardzo podobała mi się perkusja ... i chyba chciałbym aby z maidenami nadal grał Clive:(muzycznie kazdy cos z siebie dał swiete gitary o perkusji juz mówiłem i świetny wokal tylko jakoś tak bas... ale wiecie ja jakos tak nie zwracam uwagi na bas.... nie wiem czemu ... bas to mi sie podoba na Seveneth Son :D

No nic pozdrawiam mam nadzieje ze ktos przez to przebrnie nie pisałem tego na darmo :D :twisted: :evil: :guns

Filik10
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1237
Rejestracja: ndz mar 19, 2006 7:54 pm
Skąd: Z wykluwalni fanów Iron Maiden

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Filik10 » śr mar 22, 2006 10:15 pm

Spróbuje z kolejną recką:

Płyta "Killers" spotkała się z krytką ze strony prasy (późnej ta krytyka stanie się normą). Mimo to trasa ją promująca okazało się jednak dość sporym sukcesem. Maideni odwiedzili wtedy po raz pierwszy m. in. Amerykę Północną czy Japonie. Jednak po koniec Pual Di'Annio przestał wyrabiać na koncertach, z powodu złego trbu życie i został wydalony z zespołu. Media postawiły na zespole krzyżyk, ale Steve się nie podał tylko znalazł kogoś o wiele lepszego niż zwykłego zastępcę: Bruca Dickinsona. Nowy wokalista zgrał się z zespołem na trasie po Włoszech, oraz koncercie w Anglii, a potem zespół zebrał się by napisać i nagrać wspaniały album "The Number Of The Beast". Zobaczmy z jakich piosenek on się składa:

1. Invaders - Dynamiczny początek albumu. Zespół od razu jedzie do przodu, a wokalista już od pierwszego gdy zaczyna śpiewać pokazuje niezwykłe umiejętności wokalne. Kawałek powstał na podstawie starego numeru Invasion, jeszcze z Di'Anniem. Jako, że udało mi się zdobyć ten kawałek w wersji live, musze wam powiedziedź, że tamta wersja jest mniej dynamiczna, krótsza i ogólnie gorsza. Dlatego nie rozumiem tych którzy Invaders krytykują, może nie jest to świetny numer, ale solidny, dobry otwieracz.

2. Childern of the Damnned - Uwaga, piękna metalowa ballada w wykonaniu Maiden. To się nie zdarza często. Tu jednak na początku jest spokojnie, stonowano, w refrenach popis wokalisty, aż nadchodzi super dynamiczna końcówka. Po prostu cudo, a nie jest nawet w pierwszej trójce albumu. Naprawdę świetny numer.

3. The Prisoner - Na początku mamy intro, porosto z serialu na podstawie którego piosenka ta powstała. Potem genialny wstęp, głownie jest to zasługa perkusji, niesamowite zwrotki i jeden z najlepszych refernów w historii Ironów. Jak dla mnie numer lepszy nawet od samego Run To The Hills, a to już coś znaczy. Zdecydowanie, pierwsza trójka.

4. 22 Acacia Avenue - Druga i jedynie oficjalnie ostatnia część sagi o Charlotte. Zdecydowanie jednak najlepsza z nich wszystkich. Od intra do końcówki wszystko zagrane naprawdę sprawnie i na najwyższym poziomie. Kolejny świetny kawałek na tym albumie, a jak może już zauważyliście, takich tu nie brakuje. Znów naprawdę świetnie.

5. The Number Of The Beast - Uwaga oto król! Bezapelacyjnie, najlepszy kawałek wsród tych najlepszych które tu można spotkać. Najpierw ten cytat z pisma świętego świetnie wprowadzający w nastrój. Poytem intro z genialnymi dźwiękami gitary i Dickinsonem śpiewającym naprawdę genialnie, jak przez całą piosenkę. Poten ten długi dźwięk zwiastujący zmianę części i jedziemy na maxa. Refreny wyśpiewane głosem prawie jak głos diabła. No i te przegenialne solówki. Ale potem jeszcze ta końcówka, w której to już na pewno sam diabeł opowiada nam czego to on niema. I ostatnie dziwięki. W tym wspaniałym albumie najlepszy utwór. Zasłużenie ma drugie miejsce na liście mich ulubionych kawałków Maiden.
Prawdziwe cudo!!!

6. Run To The Hills - Jeden z ulubionych kawałków członków zespołu, jest u mnie na czwartej lokacie. Choć jak na ten album to i tak wspaniałe osiągnięcie. Najpierw pierwsza część utworu, niczym szamańskie obrzędy, te długie dźwięki gitar. A potem część druga czyli galop kawalerii, atakującej indian. Wszystko zagrane wprost przecudnie, a wersja live jescze lepsza.

7. Gangland - Niemalże wszyscy którzy recenzują ten album, twierdzą z ten numer to niewypał, porażka, tragenia itp. A ja ta nie stwierdze. Utwór jest o gangach i ich wojnach jak sam tytuł wskazuje. I klimat tych gangów jest naprawdę dobrze zachowany, a śpiew Bruca genialny. I choć jest to najsłabszy utwór na albumie, to wiele zespołów, dało by się pokroić z taki kawałek

8. Total Eclipse - B'side singla Run To The Hills, ale Harris zawsze twirdził, że to on a nie Gangland powinien znaleść się na albumie. I przy reedycji w 1998r dali nam oba. Sam Total Eclipse jest kawałkiem nawet niezłym, troche lepszym od Gangland, ale posiada bardzo specyficzny klimat wytwarzany głownie przez gitary i perkusję, przez śpiew już troche mniej. Ale w sumie jest to całkiem mocna rzecz.

9. Halloweed Be Thy Name - A teraz wicekról naszego albumu. Kompozycja już od dawna legendarna. Wszytko po koleji jest w niej tak genialne, że nie sposób opisać. A w wersii live jest jeszcze mocniejsza, z większym czadem, a przez to lepsza, choć trudno, jast to sobie wyobrazić.
Nie pozostaje nam już nic innego jak tylko, uprawić imitację pogo w swoim pokoju :solo :wink: .

Z pewnością jest to najlepszy album Iron Maiden (a przynajmniej takie jest moje zdanie :wink: ). Wszystkie czynnki są wyważone w sposób idealny. Był to pierwszy album Maiden na szczycie listy sprazedarzy w Anglii. Był to, też ten który wyciągnął ich z długów i pozwolił im zarobić niezłe pieniądze. I jak nie wystawić mu nic innego jak:

Ocena: 10+/10!!!
Ostatnio zmieniony wt paź 31, 2006 6:57 pm przez Filik10, łącznie zmieniany 1 raz.

Arcos

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Arcos » pn wrz 11, 2006 2:30 pm

Hmm dla mnie trudny okres trzeci album dziewicy zmiana wokalisty napewno nie wplynelo to zbyt dobrze na zespol chodz album pokazuje naprawde nowe oblicze zespolu wiem jedno napewno album nie podbil mego serca w calosci jest kilka utworow ktore sa geniuszami na tej plycie jak np. "The Prisoner" czy chodzby takie klasyki ktore znajdziemy prawie na kazdej skladance zelaznej dziewicy jak " The Number Of The Beast" " Run To The Hills" i genialny utwor ktory wymiata na tym albumie oczywiscie nie moze byc inaczej "Hallowed Be Thy Name" kompozycja genialna chodz nie zmieni to faktu ze album nie dorasta niestety do piet debiutanckiej plycie czy chodzby albumowi Killers album strasznie przereklamowany nie lubie czegos takiego wiec bede szczery.


Ocena 9/10

Awatar użytkownika
Wiwern
-#Invader
-#Invader
Posty: 173
Rejestracja: śr maja 02, 2007 10:31 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Wiwern » śr maja 02, 2007 11:19 am

Album jest kultowy i otworzył Dziewicy wrota ku sławie. Swego czasu był bardzo nowatorski i to chyba właśnie dzięki tej płycie całe rzesze ludu na całym świecie zaczęło ubóstwiać IM albo i heavy metal w ogóle. Trzeba więc oddać hołd tej płycie, ale recenzja jednak będzie chłodna, bo odzwierciedli to, co naprawdę czuję słuchając tego albumu, znając wszystkie wcześniejsze i późniejsze albumy.

Intro jest patetyczne i nie można odmówić mu mocy, ale jako całość Invaders nie ma w sobie niczego naprawdę zachwycającego poza tym właśnie motywem, który otwiera i zamyka utwór. Nie jest to tak wspaniały start, jak Hellion/Electric Eye na wydanej w tym samym roku kultowej też płycie Judas Priest. Według skali szkolnej oceniłbym na 4-. Kiepsko, jak na otwarcie.

Na szczęście dalej jest już lepiej. Children Of The Damned to jedna z najlepszych ballad rockowych, jakie znam! A znam wiele... Zastosowano w niej prościuchny riff w refrenie, zaraz po tym, jak Bruce wykrzykuje tytuł. Patent jakby wzięty od Tonyego Iommiego - proste, ale genialne. Bardzo lubię ten utwór i należy do mojej pierwszej trójki ulubionych z płyty. Pod koniec przyspiesza i okraszony jest niezapomnianą solówką. W skali szkolnej... 6!

Prisoner to taki prosty, melodyjny utwór z fajną wokalizą w refrenie. Niby nic nie wnosi nowego, ale słucha się go bardzo przyjemnie. Ze spokojem zasługuje na 4+, może nawet 5. Świetnie się też czuję, gdy Bruce krzyczy jakże wymowny zwrot "I'm not a number, I,m free man!!!!". Chciałoby się w naszym codziennym życiu wiele razy tak właśnie krzyknąć.

22 Acaccia Avenue to kontynuacja Charlotty z pierwszego longplaya. Świetne! Mięsiste riffy, świdrujące solówki, moc! Tego utworu się nie zapomina. Jak dla mnie druga 6stka i drugi utwór, który mogę zaliczyć do wielkiej trójki tego albumu. Tak powinien brzmieć wielki utwór Iron Maiden i tak też brzmi.

Dalej mamy dwa single i dwa największe klasyki - tytułowy utwór i Run To the Hills. Bez nich nie może się odbyć żaden maidenowy koncert. Mi się jakoś te utworki osłuchały a faworytów mam na płycie innych. Bardzo mnie cieszy, że stały się tak wielkimi przebojami, bo dzięki temu mój ukochany zespół jest sławny, znany i lubiany. Na koncercie o wiele chętniej usłyszałbym Children albo 22 no ale cóż... utworki niezłe, nawet powyżej przeciętnej, więc dałbym takie mocne 5. Number ma głupawy, powielający i rozpowszechniający mity o Szatanie tekst, Run To The Hills ma ciakawe intro - tyle jeszcze mogę o nich powiedzieć. Number prawie dorównuje muzycznie Acacci, ale prawie robi różnicę. No dobra, to po prostu klasyki i już!

Dalej Gangland ma ciekawą melodię, ale poza tym raczej się z tłumu nie wybija, podobnie jak dodany do reedycji B-side - Total Eclipse. Takie sobie utworki, ale nie psują jakoś szczególnie odbioru kultowej płyty, więc oceniłbym tak... na 4+ (Gangland) i na 4- (Total).

I na koniec zostało najlepsze. Utwór doceniony przez fanów, zauważone to przez zespół, grane na koncercie każdym i dobrze, bo tutaj akurat się zgadzam z powszechną opinią - to jest po prostu majstersztyk! Hallowed By Thy Name to dla mnie trzecia szóstka z tej płyty (i tak spełnia się tytuł :twisted: ). Wspaniały, monumentalny, epicki utwór z niebanalną historyjką, można słuchać bez końca. Na uwagę zasługują też świetne, bardzo czułe "puknięcia" Clive'a Burra (niestety, na każdym koncercie w wykonaniu Nicko brzmi to nieźle, ale nie ma jakoś tej magii). To był zresztą pierwszy utwór Iron Maiden w którym się zakochałem na zabój.

A cała płyta to po prostu klasyk, więc trudną ją tak jednoznacznie ocenić. Nie jest to najlepsza płyta Dziewicy, nie przebiła nawet poprzednika (według mnie Killers jako całość jest lepsze), wyrównała trochę z debiutem ale przede wszystkim Ironi zmienili na niej trochę styl i zainstalował się na niej Bruce. Trochę przesadzone jest według mnie powiedzenie, że to najlepszy album, grubo nawet przesadzone, ale nie można zaprzeczyć, że album całkiem dobry, przełomowy dla zespołu. Dzięki niej zresztą, startując z tych samych schematów, ale w o wiele lepszym wykonaniu narodziły się potem takie arcydzieła, jak Piece Of Mind, Powerslave, SEVENTH SON, a nawet na Fear Of The Dark czuć jeszcze echa zapoczątkowanego na Numerze Bestii stylu.

Pośród dyskografii Iron Maiden album ten w moim prywatnym rankingu znajduje się gdzieś pośrodku, ale kocham go i szanują za to, że to na niej zdefiniowany został styl zespołu. No dobra, dam ocenę: zasłużone 666 :twisted:
Our time will come! Oooo...

Awatar użytkownika
ttomasz
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2082
Rejestracja: śr mar 24, 2010 5:04 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: ttomasz » pn maja 17, 2010 3:35 pm

The Number of the Beast to chyba dziewiąta płyta Ironów, po którą sięgnąłem(!). Nie od razu mi się cała spodobała, a wiele z utworów wolałem i do dziś wolę w wersjach live, jednak z czytstym sumieniem mogę orzec, że jest to jeden z najlepszych heavy metalowych albumów na świecie!
Invaiders to dość ciekawy, choć mało ambitny moim zdaniem utwór, bardzo żywy i krótki, więc świetnie pasuje na początek płyty, podejrzewam jednak, że gdyby był gdzieś dalej słuchałbym go o wiele rzadziej.
Children Of The Damned to jeden z moich ulubionych wolnych heavy metalowych kawałków. Zaczyna się w spokojnym tempie, lecz nie brak w nim też szybszych momentów. Arcydzieło!
The Prisoner, 22 Acacia Avenue, The Number Of The Beast - trzy świetne szybkie kawałki, nic dodać, nic ująć.
Run To The Hills to jeden z tych utworów, które wolę live. Jest wprost stworzony do koncertów i nic dziwnego, że stanowi najpopularniejszy utwór Ironów.
Gangland, Total Eclipse -dwa najsłabsze kawałki na płycie, odstające od pozostałych poziomem, lecz biorąc pod uwagę, że jest on bardzo duży i tak stanowią dobre pozycje.
Hallowed Be Thy Name podobnie jak Run To The Hills o wiele lepiej wypada live. Nic nie przebije wersji z Live After Death, lub Flight 666 (Death on the Road i Rock in Rio są trochę słabsze). Jest wtedy o wiele szybszy i żywszy, wersja studio trochę mniej żywa, chociaż swój urok też ma.

Z czystym sumieniem mogę przyznać temu albumowi ocenę 10/10. W pełni na nią zasłużył.

Awatar użytkownika
Iron Muppet
-#Charlotte
-#Charlotte
Posty: 6
Rejestracja: wt maja 31, 2011 7:34 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Iron Muppet » wt maja 31, 2011 8:08 pm

Według mnie najlepsze piosenki to tytułowy Number of the Beast, Run to the Hills i Hollow by the Name. Były to pierwsze piosenki Iron Maiden Jakie poznałem, a które od razu mi się spodobały. Ogólnie uważam całą płytę za bardzo dobrą ze wskazaniem tych 3 kawałków

lochinvar
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 864
Rejestracja: ndz lip 10, 2011 11:13 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: lochinvar » śr lip 13, 2011 1:48 am

Generalnie płyte miło się słucha, ale jakby troche złagodzili brzmienie, wiecej kawałków delikatniejszych i przebojowych. :roll:

Awatar użytkownika
Vorgel
-#Lord of light
-#Lord of light
Posty: 8097
Rejestracja: śr sty 27, 2016 5:26 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Vorgel » sob sty 30, 2016 4:01 pm

Od tego albumu zaczynałem przygodę z Iron Maiden, a miało to miejsce gdzieś w średniowieczu. Kaseta zaskakująco dobrze brzmiała na Kasprzaku, i to do tego stopnia, że nie widziałem różnicy w mocy między Bestią, a Master of Puppets (album którego wówczas dużo słuchałem). Jest w tym pewna punkowa dynamika, choć Harris nienawidzi przecież punka. Ale co ja poradzę że słuchając Invaders czy Prisoner mam takie odczucia? To świetne utwory, w ogóle cała pierwsza strona to małe arcydzieło, są tam jeszcze -najlepszy dla mnie- Children of the Damned i 22 Acacia Avenue, dość agresywny numer. Na stronie B najlepiej wypada Gangland, chyba najostrzejszy utwór w ich karierze. Pozostałe kawałki poza Run to the Hill który jest kiepski są po prostu dobre.

Deleted User 8107

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/ THE NUMBER OF THE BEAST - recenzje

Postautor: Deleted User 8107 » ndz paź 15, 2023 9:25 pm

Szybka recka, bo album znamy przecież na pamięć. Bruce Dickinson pokazał, że jest człowiekiem najbardziej pasującym wokalistą do tego zespołu (Świetny, świeży/młody głos) Gitarzyści grają bardzo dobre partie, podobnie jak Harris i Burr, który ten ostatni za niedługo pożegnał się zespołem. Znakomite refreny i solówki. Okładka zabija i tak było jeszcze potem i wcześniej przez wiele lat. Trzy hymny zespołu, które prawie zawsze i często są grane, Hallowed (akurat nie jestem jakimś ultrasem tej wersji tak do końca) Number (najlepsza wersja) i Run to the Hills (najsłabszy z nich). Kapitalne The Prisoner, Akacja i Children, absolutnka klasyka. Ciekawe Invaders, Gangland trochę taki zapychacz, ale też jest ok. Natomiast Total Eclipse to niezły b-sajd, który się znalazł na tej wersji. Maidenowa klasyka, po tym albumie zespół nabrał wiatru w żagle i po ogromnym sukcesie (zasłużonym zresztą) nigdy już nic nie było takie samo. Jest to chyba ulubiony album fanów Maiden w USA.

Moje oceny wałków

Invaders - 7/10
Children - 8,5/10
Prisoner - 9,5/10
Akacja - 9,5/10
Number - 8,5/10
Hills - 5,5/10
Gangland - 6,5/10
Eclipse - 6,5/10
Hallowed - 8,5/10

Ocena końcowa - 7.77/10

Posumowanie: Od lat to moje top 5 płyt Iron Maiden, a jak będzie przy ocenianiu następnej i ostatniej czwórki? może Number wejdzie do top 3? :D to się okaże w następnym odcinku :wink: Jak na razie najlepsza płyta, a jakby tak zaokrąglić do ósemki, to mamy bardzo dobry album i tak właściwie jest, ale nie wybitny. :o :P


Wróć do „Iron Maiden 1980-2015”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości