Postautor: Schizoid » śr lut 24, 2021 6:49 pm
Przyznam, że w ogóle nie rozumiem ciśnienia na nowy krążek Iron Maiden.
Fakt, od TBOS minie zaraz 6 lat. Sporo czasu, ale w gruncie rzeczy już samo to nie nastraja pozytywnie. Maiden zdecydowało się na prosty i skuteczny ruch w postaci LOTB, którym wypełniło sobie część rozpiski na ostatnie lata kariery, dzięki czemu nie musieli skupić się na nowym materiale. No ok, według mnie trasa była fajna i warto było się przejść na koncert, ale w gruncie rzeczy była zwykłym cash grabem i odroczeniem wydawania nowego materiału. Wszyscy wiemy, jakie były ostatnie krążki: część osób je lubi, dla części są rozmemłane...Ale jeżeli tak, to czy siedemnasty album IM jest w ogóle potrzebny? Z olbrzymią dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, iż nie będzie znacząco inny od tego, co zaprezentowali na kilku ostatnich wydawnictwach. Jeżeli tak, to miłośnicy starego Maiden kolejny raz stwierdzą, że kiedyś to były czasy, a teraz już ich nie ma, natomiast fani nowego oblicza zespołu dostaną to samo, co ostatnio. Z inną okładką i tytułami kompozycji, ale kawałki z nowej płyty spokojnie będzie można dodać do playlisty z numerami pochodzącymi z TBOS, czy TFF.
Ten zespół wydał kilkanaście płyt studyjnych, sporo koncertowych. Jego członkowie (i ex-członkowie) często pochwalić się mogą całkiem pokaźnymi dyskografiami solowymi. Być fanem Iron Maiden to znaczy mieć dostęp to naprawdę sporego zbioru muzycznego. Czy czekanie na kolejny album tej kapeli ma w ogóle jakikolwiek sens? Wydaje mi się, że oni już powiedzieli swoje. Zresztą nie tylko oni, bo na nowe wydawnictwa Kinga Diamonda (ten to dopiero jest leniuch), czy Judas Priest też nie wyczekuję. Wszystkim starym załogom, które mają jeszcze siły i chęci na bawienie się w wydawanie płyt, życzę rzecz jasna dobrze - aczkolwiek wydaje mi się, że przy ich dorobku, takie działanie można po prostu uznać za zbędne.
Lord of infernal, gather my strength
Carry me through the gates