1. Niewczesne domysły szukających sensacji bardziej lub mniej niepoważnych badaczy to nie jest poważny argument, że Toccata i Fuga nie są autorstwa Bacha. NIe ma żadnych dowodów, że Bach tego nie napisał.
Mogę tylko powtórzyć pytanie.
2. Tak.
Może dla ciebie; nadmiar wiedzy czasem (niektórym) szkodzi. Mogę jedynie współczuć.
Swoją drogą - jakimże jestem durniem, czy jak to nazwać (z milionami, jeśli nie miliardami innych ludzi), że wzruszałem się przy słuchaniu Requiem tak samo wtedy, kiedy nie wiedziałem jak i wtedy, kiedy już wiedziałem, jak było pisane.
Nawiasem - ciekawy pomysł, że powtórzenie nuta w nutę Mozartowskich Introitus i Kyrie w Lux i Cum Sanctis jest "skomponowaniem". Niech tam będzie.
"Chwała" ci (i wsiem podobnie uważającym) - o jedynie słusznie wiedzący, co powinienem odczuwać przy słuchaniu tej lub innej muzyki bądź odbiorze jakiejkolwiek dziedziny sztuki.
Trzeci akapit nie jest wart komentarza/odniesienia.
ps. do polityki zawsze zapraszam. Kwiecistość twoich wypowiedzi (czasem kiepsko pachnąca kiblem) jest absolutnie unikalna.
edit - a jednak się odniosę.
3. (...) dwóch najwybitniejszych twórców muzyki, wielkich kolosów, których dzieła przetrwały wieki, (...)
A jak ktoś uważa Beethovena, Vivaldiego albo ... Pink Floyd lub Staśka Wielanka za większych kolosów - to co?
1. Skupiłem się tutaj na twierdzeniu, że Bach nie napisał. Napisałeś to jako oczywistość. Z tym się nie zgadzam. Odbiór i odczucia mnie tu nie interesują.
2. Wytłuszczone Tak było wyłącznie potwierdzeniem, że Mozart nie dokończył Requiem. Później napisałem, że mimo to miał duży wpływ na to jak zostanie dokończone i wybrał do tego właściwe osoby. Ponownie nie nawiązałem do cudzych odczuć, bo w tym momencie mnie nie obchodzą. Tym bardziej nie sugeruję nikomu co powinien odczuwać. Zatem pierdolisz panie pinio. Ja skupiłem się na tym co kto napisał w nutach. Swoją drogą jesteś mistrzem w wyrywaniu z kontekstu. Wyrwałeś TAK z reszty wypowiedzi i nadałeś nowe znaczenie. Nawet Jerzy Urban nie był tak biegły w te klocki.
3. Odczucia niech każdy ma własne niezależnie od wiedzy o utworze.
4. Powtórzenie prawie nuta w nutę nie jest skomponowaniem, lecz cytatem. Pretensje o sformułowanie do Wiki, nie do mnie. Tam też piszą "fachowcy" czasami.... ale nie chciało mi się głębiej szukać.
5. Może i moja kwiecistość pachnie kiblem, ale na muzyce trochę się znam i trochę o niej wiem. Dlatego nie porównuję Requiem Mozarta do Senjutsu Iron Maiden i ich twórców, bo to profanacja.
To zmienia postać rzeczy. Nie traktuj tego jako tłumaczenie się, ale PRZYKŁADY z muzyki Bacha i Mozarta były tylko przykładami. Nie treścią jakiejś tezy (przywołuję ją niżej). Tylko przykładami mającymi ją lepiej unaocznić. Do głowy by mi nie przyszło - i nie sposób tego wyczytać - jakobym porównywał muzykę Bacha i Mozarta do muzyki Maiden

. Tu nawet tłumaczenia nie potrzeba.
Twoją odpowiedź na przykład Requiem potraktowałem literalnie. Jeśli masz wątpliwości i upierasz się przy mojej stronniczości czy też "wyrywania z kontekstu" - spytaj życzliwych ci sanatorian, jak oni odebrali twój wpis, czy również oni - tak jak ja - owo "Tak" uznali za odpowiedź na postawione pytanie. Przecież - do kupy nędzy - nikt przy zdrowych zmysłach nie sądził (chyba), że chcę w tym temacie rozkminiać szczegółowe kwestie skomponowania Requiem.
Oczywiste, że uwaga o "skomponowaniu" Lux Aeterna i Cum Sanctis odnosiła się do wiki a nie do ciebie - ślepy nie jestem, widzę, że cytujesz. Inna sprawa, że błysnął mi w głowie wątek durnej kopaniny odnośnie podobnych przypadków w Maiden, gdzie karierę zrobił "autoplagiat".
Teraz główny adrem:
3. Odczucia niech każdy ma własne niezależnie od wiedzy o utworze.
I tu jest clou całości - teza, do której dałem przykład. Już wcześniej pisałem, że o to mi loto:
Okoliczności powstania muzyki to jedno. Jej oddziaływanie na słuchacza - to zupełnie inna bajka.
Trochę na okrągło, ale - imo - doszliśmy do wspólnego mianownika. Najważniejsze, wg mnie, podkreśliłem. Jeśli i to nadinterpretowuję, tudzież wycinam z kontekstu - sprostuj.
Kończąc tę przypadkową gównoburzę, jak Konrad von Jungingen zapodam: Pax między chrześcijany
ps. dopóki ktoś nie pokaże rękopisu BWV 565 - nie będzie dowodu, że Bach to napisał
Reszta tekstu ogólnie, bez związku z twoim wpisem.
Ergo - w dupie mam, czy ten lub ów czuje ślinę (lub inny płyn), którym go (w jego własnej wyobraźni ubranej z językowym "polotem") uraczył zespół i z tego powodu uważa, że przesłanka takiego lub innego sposobu tworzenia/nagrywania ma mieć/powinna mieć wpływ na mój lub czyjkolwiek odbiór muzyki. Może taki ktoś należy do grupy, którą miał stary Bismarck na myśli, przy czym refleksję o kiełbasie i polityce trzeba by uzupełnić o muzykę. Jak wspomniałem - są ludzie, którym nadmiar wiedzy szkodzi.
W Zagrzebiu zauważyłem - i wzruszył mnie - baner: IRON MAIDEN - WE MISSED YOU, GUYS. Ten który zaproponowałem będzie równie szczery i z pewnością dostrzeżony przez innych.
Ja sobie zaraz odpalę Senjutsu. Będę miał z tego frajdę. I nie mam problemu z tymi, którzy jej nie mają. Pod warunkiem, że nie próbują mi wcisnąć rzekomo obiektywnych przesłanek, że jest w mojej frajdzie coś nie tak. Ja na cudzą frajdę muzyczną (obojętne jak pojętą) ledwie wzruszam ramionami, czsem cieszę się jeśli jest zbieżna z moją. Kto chce - niecha nadal szuka "obiektywnych" powodów, coby też mieć frajdę, umacniając się w negatywach dotyczących tej muzyki.