IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Recenzje albumów i innych dokonań Iron Maiden!

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

MaYeR
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 485
Rejestracja: pn mar 31, 2003 12:55 pm
Skąd: Lublin

IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: MaYeR » pt mar 03, 2006 8:40 pm

W tym temacie piszcie swoje recenzje nt. albumu SEVENTH SON OF A SEVENTH SON

Filik10
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1237
Rejestracja: ndz mar 19, 2006 7:54 pm
Skąd: Z wykluwalni fanów Iron Maiden

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Filik10 » czw mar 23, 2006 5:00 pm

Więc to ja pierwszy napiszę prawdziwą reckę:

W roku 1988 świat już od dłuższego czasu leżał u stóp Maiden. Ostatni album "Somewhere In Time" sprzedawał się znakomicie, a i trasa była sukcesem. Zespół po przerwie mógł więc w spokoju zabrać się za pisanie i nagrywanie nowego albumu. I jak się po wydaniu okazało, wyszła im rzecz przełomowa. Odkryjmy dlaczego tak się stało:

1. Moonchild - Na początku recytacja wokalisty wraz z gitarą akustyczną. Potem utwór powoli się rozkręca, aż zamienia się prawdziwego hiciora. Najlepsze jest jednak nagłe (choć niewielkie) zwolnienie, Bruce spokojnie śpiewający i nagle z wersetem "... this child was born to die!!!" powrót do naprawdę dynamicznego kawałka z jak zwyklę u Maiden świetnymi solówkami. Naprawdę świetnie. Wspaniały początek.

2. Infinite Dreams - Nadchodzi zwolnienie prętkości, oraz niewielkie zmiana jakości na gorsze. ID po prostu raczej średnio mi się podoba i wybór tego kawałka na singla był błędem. Po części spokojnej kawałek stara się przyśpieszać, ale wychodzi średnio. Wchodzą jeszcze jak to nazwał redaktor pewnej gazety rockowej "nietypowe rozwiązania rytmiczne", ale i to jest raczej nie najlepszy pomysł. Ogólnie kawałek raczej niezły, ale odstający poziomem od innych na tej płycie.

3. Can I Play With Madness - Krótki, ale dynamiczny utwór z świetnym wstępem. Potem byle do przodu, byle jak najfajniej :wink: . Nagle środe i niespodziewana zmiana tempa. Ona też jednak jest świetna i genialna. Ogólnie mówiąc te 3 minuty i 33 sekundy, wykokożystane jak najlepiej. Zdecydowanie pierwsza trójka.

4. The Evil Than Men Do - I kolejny hicior z płyty, chyba najlepszy utwór znajdujący się na niej. Spokony wstęp, który dla Ironów stał się już klasyczny i bardzo dobrze pasujący śpiew pana Dickinsona. Kawałek można wychwalać pod niebiosa, ale żal mi miejsca :) . Z pewnością najlepiej na płycie (teraz mogę to już stwierdzić) i wersja koncertowa też fajna, choć głos Bruca nie wytwarza już takiej atomsfery, ale za to szybciej.

5. Seventh Son Of A Seventh Son - Na początku te "jakby chóry", a potem świetny prawie 10 minutowy kawałek. Jak zwykle świetny głoś, jakby deklamujący i to "oooooo", cudownie. Potem zmiana atmosfery, głos nabiega z oddali i dziwne dźwieki instrumentów. Mnie to osobiście kojarzy się z ... startem jakiego wachadłowca, czy coś w tym stylu!. Ale to moje własne zdanie. A kiedy ten motyw się kończy, to przez pozostałe ponad 5 minut wokal już się nie odezwie, ale wszyscy instrumentaliści robią naprawdę cudowną muzykę. Kawałek bardzo dobry, ale nie zajmuje przecież zbyt wysokiego miejsca w mojim rangingu. To po prostu magia tego albumu, wszystkie kawałki na baaaardzo wysokim poziomie.

6. The Prophecy - Kolejna kawałek jest jednak najgorszym na albumie (oczywiście to moje zdanie). Niby wszystko w porządku i ogólnie fajnie, fajnie, ale zdecydowanie czegoś tu brakuje. Najbardziej podoba mi sie jednak to akustyczne zakończenie fajna niespodzianka.

7. The Clairvoyant - Na początku fajny basowy wstęp i fajnie jest w zasadzie do końca. Głos Bruca robi niezapomniane wrażenie i tekst też jest naprawdę świetny. Refren też jest jednym z wielu przejawów geniuszu Iron Maiden. Kawałek cudo, pierwsza trójka, ale zrozumiałem jaki jest genialny dopiero po przesłuchaniu wersji koncertowej z Live At Donington. tam dopiero jest czad!

8. Only The Good Die Young - Wspaniały i bardzo żywiołowy kawałekek, kocham go, niewiele mu brakuje do pierwszej trójki. I jeszcze ten refren... Jak mozna tak szybko śpiewać? Ja próbowałem kilka razy i język mi się tylko pokręcił :wink: . No i jeden z mich ulubionych cytatów Maiden czyli "Have a good sin." Wstawie go sobie teraz na GG. Kończy się niemalże tym samym czym album się zaczął, czyli recytacją z akustyczną gitarą. Jedyna różnica jest małą zmianą w tekscie tej recytycjii, ale ją znajdzcie sobie sami.

Album jest genialny, równy i nowatorski. Wiele osób wychwala go pod niebiosa, ja tego nie robie ale bardzo go lubie. I myślę, że ocena którą mu wystawie nie jest krzywdząca:

Ocena: 9/10 [/img]

Gocha
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 123
Rejestracja: pt lip 14, 2006 8:54 pm
Skąd: Kraków

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Gocha » śr paź 25, 2006 11:28 pm

W 1988 roku chłopaki z Iron Maiden, który był co prawda młodym zespołem, ale już mającym na swoim koncie mnóstwo sukcesów, połączyli siły i wydali nową, siódmą z kolei płytę. I właśnie liczba siedem jest głównym jej motywem, album nosi bowiem tytuł: "Seventh Son Of A Seventh Son", a roczpoczynają go i kończą niemal te same słowa: "Seven deadly sins, seven ways to win, seven holy paths to hell and your trip begins. Seven downward slopes, seven bloody hopes, seven are your burning fires, seven your desires". Celem muzyków było stworzenie klimatu tajemniczości i mistycyzmu zwązanego z postacią tytułowego Siódmego Syna, który miał rzekomo posiąść dar przewidywania przyszłości. Tak więc, ruszamy w podróż! :)

Album otwiera utwór "Moonchild", który świetnie nadaje się na opener: szybki, dynamiczny, energetyczny. I wokal również nie budzi zastrzeżeń. Bruce dał czadu, co do tego nie ma wątpliwości! :rocx Bas, perkusja i gitary (podobnie jak na poprzedniej płycie "Somewhere In Time, również tu zastosowano syntezatory gitarowe) także nie zawiodły. Riff, który słyszymy na początku, jest bardzo żywiołowy i doskonale wprowadza nas zarówno do utworu jak i do całej płyty.

"Infinite Dreams" to kolejna kompozycja, tym razem wolniejsza. Co nie znaczy gorsza! Mnie osobiście podoba sie bardziej niż "Moonchild". Piękny melodyjny głos Bruce'a na początku, później zmiana tempa, cudowne mocne brzmienie, ciekawe riffy, fajne zakończenie. Nic dodać, nic ująć. Dla mnie ten utwór jest wspaniały!

"Can I Play With Madness". Bardzo fajny riff, melodyjny refren, ciekawa zmiana tempa po drugim refrenie. Generalnie podoba mi się.

"The Evil That Men Do". W tym utworze najbardziej lubię riff na rozpoczęcie. Jest piękny... Z kolei mniej podoba mi się refren, może dlatego, ze Bruce za bardzo eksperymentuje z głosem :P . Ale ogólnie rzecz biorąc, piosenka bardzo dobra.

"Seventh Son Of A Seventh Son". Jest to najdłuższy utwór z całej płyty i wielkie dzieło Harrisa. Na wstępie odzywa się "coś" przypominającego chór :P - czegoś podobnego jeszcze nie mieliśmy okazji słyszeć na wcześniejszych albumach :P . Kompozycja bardzo rozbudowana, po wyśpiewaniu dwóch zwrotek i dwóch refrenów, głos Bruce'a zaczyna niknąć, aby po chwili zamienić się w... nastrojową narrację, rozpoczynającą się słowami: "Today is born the seventh one, born of the woman of the seventh son...". Po zakonczeniu narracji rozbrzmiewa naprawdę wspaniała i niesamowita partia gitarowa!! Apogeum osiąga pod koniec utworu. Mnie bardziej przypadała do gustu właśnie druga połowa piosenki. Tytułowy utwór jest genialny... po prostu :D

"The Prophecy". Lubię ten utwór, ponieważ jest melodyjny i rozpoczyna go ciekawy riff . Wokal jak zwykle nie zawiódł! Podoba mi się również wieńcząca go partia gitarowa. Wiele osób uważa go za najgorszy na płycie ale czy ja wiem... Dla mnie jest po prostu bardzo dobry. Na tak wspaniałej płycie jak "Seventh Son..." nie ma słabych utworów :rocx

"The Clairvoyant". To jeden z moich ulubionych, wg mnie zalicza się do najlepszych na płycie. Cudowny riff na rozpoczęcie; zwrotki i refreny są oddzielone wspaniałymi partiami gitarowymi, ogółem utwór bardzo melodyjny, a o to przecież chodzi, zeby się przyjemnie słuchało! :P :rocx

"Only The Good Die Young". Ironi wybrali świetny utwór na zakończenie. To, co najbardziej przypadło mi w nim do gustu to refren - brzmi wspaniale! I zawarta jest w nim pewna prawda: "Only the good die young, all the evil seem to live forever...".

I tak kończy się jeden z najlepszych albumów w historii Maiden, ostatni nagrany w "klasycznym" składzie. Kolejne lata przyniosą wiele zmian, ale jak się posłucha choćby "Brave New World" to można stwierdzić, że te zmiany doprowadziły w konsekwencji do mistrzostwa. Ale to inny temat forum... :)

Awatar użytkownika
Rockit
-#Prodigal son
-#Prodigal son
Posty: 35
Rejestracja: sob cze 12, 2010 11:52 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Rockit » czw sie 19, 2010 11:18 pm

1. "Moonchild" 9
2. "Infinite Dreams" 10
3. "Can I Play with Madness" 10
4. "The Evil That Men Do" 10
5. "Seventh Son of a Seventh Son" 5
6. "The Prophecy" 9
7. "The Clairvoyant" 9
8. "Only the Good Die Young" 7

Awatar użytkownika
IronCezarek
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1175
Rejestracja: sob cze 26, 2010 10:55 am
Skąd: Nowe Skalmierzyce

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: IronCezarek » czw sty 06, 2011 9:21 am

Moonchild - 10/10
Infinite Dreams - 10/10
Can I Play with Madness - 9/10
The evil that man Do - 10/10
Seventh son of a Seventh son - 11/10
The Prophecy - 11/10
The Clairvoyant - 10/10
Only the Good die Young - 9/10

Ocena końcowa: 10/10 :B

Awatar użytkownika
erosinho
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1773
Rejestracja: czw sie 19, 2010 6:35 pm
Skąd: Góra Kalwaria

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: erosinho » czw sty 06, 2011 10:23 am

Moonchild - 10/10
Infinite Dreams - 10/10
Can I Play with Madness - 8/10
The evil that man Do - 10/10
Seventh son of a Seventh son - 10/10
The Prophecy - 9/10
The Clairvoyant - 10/10
Only the Good die Young - 10/10

Ocena końcowa: 10/10. Najlepsza płyta zespołu, chyba jedyna tak wyrównana. Up The Irons!

Awatar użytkownika
Kai.
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 306
Rejestracja: wt cze 01, 2010 5:53 pm
Skąd: Lublin

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Kai. » śr lut 02, 2011 10:31 am

Moonchild - 9/10
Infinite Dreams - 10/10
Can I Play with Madness - 9/10
The evil that man Do - 10/10
Seventh son of a Seventh son - 10/10
The Prophecy - 9/10
The Clairvoyant - 10/10
Only the Good die Young - 9/10

:dance:
You can't kill the metal, The metal will live on. Iron Maiden is my religion!

Awatar użytkownika
MrCrowley
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 472
Rejestracja: sob sie 14, 2010 5:33 pm
Skąd: Poręba

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: MrCrowley » sob lut 19, 2011 12:08 pm

Pokuszę się o dłuższą pracę niż moi czterej poprzednicy. :B

Seventh Son of a Seventh Son to krążek wydany 11 kwietnia 1988 - w tym samym roku kiedy to w Stanach szalał thrash metal (dajmy na to ...And Justice for All ~ Metallica) i wiele innych cięższych odmian rocka. Po ostatnich wyczynach zespołu na Somewhere in Time wielu amerykańskich fanów odwróciło się od zespołu, może z powodu materiału, może dość komercyjnych kawałków, może z powodu użycia syntezatorów... Generalnie ludzie tęsknili za szatanieniem, dlatego powoli odwracali się od Maiden na rzecz wspomnianych zespołów thrashowych. Z tego powodu za oceanem nowy album sprzedał się troszkę gorszym wynikiem niż w reszcie świata, no i moim zdaniem właśnie tam powstała opinia, że Siódmy Syn jest najgorszym albumem. Na naszym kontynencie jest on o wiele bardziej chwalony i sądzę, że słusznie. Seventh Son of a Seventh Son to esencja ciężkiego rocka, istny przepis na tworzenie heavy metalu na 101 sposobów. Niczego mu nie brak. Mówi się, że płyta jest bardzo "równa". Oznacza to, że ze wszystkich ośmiu kawałków na płycie żaden nie wybija się ponad wszystkie. Sprawdzimy to za moment, ale póki co oficjalnie i fachowo pozwolę sobie opisać album.

Seventh Son of a Seventh Son jest technicznie doskonałym albumem:
1. Płyta jest tzw. koncept albumem - całość tworzy spójną opowieść. Opiszę ją nieco później.
2. Album jednocześnie tworzy kompozycję fragmentaryczną - każdy z ośmiu utworów tworzy zamkniętą całość, może stanowić funkcję samodzielnej opowieści.
3. Album ma też kompozycję trójdzielną:
a) dzieje rodziców Siódmego Syna Siódmego Syna,
b) główna część - dzieje bohatera,
c) tragiczny koniec opowieści.
4. Album zamknięty jest klamrą w postaci poezji śpiewanej przy akustycznym podkładzie, a poezja ta bezpośrednio odnosi się do siódmego albumu naszego kochanego zespołu:
"Seven deadly sins, seven ways to win Seven holy paths to hell, and your trip begins Seven downward slopes, seven bloodied hopes Seven are your burning fires, seven your desires....."
Tłumaczenie myślę że jest zbędne.

Przejdźmy do samej fabuły koncept albumu, a raczej do jego streszczenia. Historia oparta na powieści Orsona Scotta Carda pod tytułem Siódmy syn. Według legendy siódmy syn siódmego syna uzyska moce magiczne. Tak się dzieje z naszym bohaterem. To tyle, w wielkim skrócie.

Poszczególne utwory:
1. Moonchild
Jest to opener. Świetny kawałek, który porządnie otwiera płytę - jest szybki, przyzwoitej długości, powala solówkami i wokalem. Odpowiednio rozgrzewa przed kolejnymi kawałkami. Tyle ze strony technicznej. Przejdźmy do interpretacji tekstu, a raczej do przybliżenia o czym on jest.
Tekst zahacza o legendy, podania, literaturę. Jest trudny do interpretacji przez zwykłego śmiertelnika/zjadacza chleba.
Zaczyna się "ostro" - mówi do nas sam Szatan przedstawiając się jako (piszę z pamięci) The bornless one, the Falling Angel watching you! - Ten, który nigdy się nie narodził, Upadły Anioł obserwujący cię!
Generalnie tekst opowiada o matce dziecka, które będzie tytułowym siódmym synem siódmego syna. Wszystko wskazuje na to, że siły zła mają ochotę na manipulowanie noworodkiem (który jeszcze nie przyszedł na świat :B )
Moja subiektywna ocena - 10/10. Główne atuty to tekst i solo, obydwa.

2. Infinite Dreams
Wolniejszy utwór, który troszkę przyspiesza przed solo. Wydany jako singiel. Opisuje niepokojące sny ojca dziecka. Utwór jest całkiem przyzwoity za sprawą muzyki. Jest świetna, ale docenić ją można tylko jeśli samemu próbowało się coś napisać, albo po prostu utwór darzymy niewytłumaczalną sympatią. Tekst, a szczególnie ostatnie wersy dają do myślenia i motywują do podsumowywania swojego życia. Trafia w samo serce.
Jak już wspomniałem opisuje sny ojca zwiastujące coś niezwykłego. Wiadomo, że wszystko bezpośrednio albo i pośrednio odnosi się do siódmego potomka tego człowieka, który zresztą też musi być siódmym synem swojego ojca :B brzmi bezsensu, ale tak jest :]
Moja subiektywna ocena - 10/10. Główne atuty to muzyka i tekst.

3. Can I Play With Madness?
Szybki, łagodny utwór. Nigdy nie byłem większym sympatykiem trzeciego utworu na tym krążku, ale czasem mogę się przy nim zrelaksować. Wydany na singlu. Teledysk magiczny, tworzy nastrój. Polecam poświęcić kilka minut na jego obejrzenie. Muzyka łagodna, jak już wspomniałem, za to tekst jest dość ciekawy i przytoczę cytat z refrenu:
Can I play with madness - he said you're blind too blind to see.
Tekst opisuje generalnie rozmowę ojca z jasnowidzem, coś w tym rodzaju. Wszystko jednak pozostaje tajemnicze i niezrozumiałe. Świadczą o tym choćby powyższe słowa.
Moja subiektywna ocena - 9/10. Główne atuty to tekst i konstrukcja utworu.

4. The Evil That Men Do
Tytuł cytatem zaczerpniętym od Juliusza Cezara. Również wydany na singlu. Tekst opowiada o niespełnionej miłości ojca z przeszłości, a może i nie? Może odnosi się on bezpośrednio do matki? Nie wiadomo.
"But I will pray for her
I will call her name out loud
I would bleed for her
If only I could see her now"
Bardzo dobry tekst. Z wersetu zawierającego "krew" zaświtało mi właśnie, czy to nie odnosi się do matki tytułowego dziecka.
"Living on a razors edge
Balancing on a ledge
Living on a razors edge"
Moja subiektywna ocena - 10/10. Główne atuty to tekst i muzyka.

5. Seventh Son of a Seventh Son
Utwór tytułowy zapoczątkowuje właściwą opowieść o Siódmym Synu. Opowiada o walce sił Dobra i Zła o władzę nad dzieckiem. W tekście pojawia się też opis jego mocy.
Ale utwór ten mi przede wszystkim kojarzy się ze specyficzną konstrukcją, fantastycznymi solo i tym mistycznym nastrojem przez cały czas!
Moja subiektywna ocena jest niewymierna. Przekracza ona dychę. Główne atuty to tekst, muzyka, solo, nastrój, wokal, linia basowa i świetne wyczyny perkusisty. Jednymi słowy ideał. Oryginalny niezastąpiony ideał.

6. The Prophecy
Na tym kawałku wiele osób łapie się za głowę i myśli co to tutaj robi. Odpowiedź jest prosta: zawyża poziom płyty. Utwór cudowny pod względem tekstu (Siódmy Syn ostrzega mieszkańców wioski przed tragedią, oni nie usłuchali go efektem czego dochodzi do horroru - obwiniany jest nasz bohater), jednocześnie ze świetną muzyką (akustyczne outro to druga pozycja którą nauczyłem się grać na gitarze klasycznej, taka ciekawostka. Outro jest cudowne). Cóż więcej mówić? Solo tworzy nastrój, acz nie jest aż tak genialne jak poprzednie. Jedna z ulubionych pozycji na płycie.
Moja subiektywna ocena 10/10. Główne atuty to muzyka, muzyka, muzyka i jeszcze raz tekst.

7. The Clairvoyant

Kolejny singiel zaczyna się basowym intro. Na Flight 666 podczas gdy Steve gra intro, pewna kobieta na którą jest zbliżenie po prostu płacze. Bo utwór takie uczucia wywołuje. Tekst jest świetny, a muzyka piękna.
"There's a time to live and a time to die
When it's time to meet the maker
There's a time to live but isn't it strange
That as soon as you're born you're dying"
Moja subiektywna ocena 10/10. Główne atuty to tekst i muzyka, solo podtrzymujące niepowtarzalny klimat, linia basowa.

8. Only the Good Die Young
Ostatnia pozycja na płycie. Tytuł mówi wszystko i rozkłada na łopatki.
"Only the good die young
All the evil seem to live forever"
Świetne solo i ogólna konstrukcja muzyczna. Brawa na stojąco.
Moja subiektywna ocena 10/10. Główne atuty to tekst, muzyka, solo.

To wszystko co mam to do przekazania Wam. Dodam tylko, że tak dobre oceny są spowodowane pośrednio tym, że to mój ulubiony album. Wszędzie dopisywałem, że oceniam subiektywnie, nie jestem krytykiem muzycznym. Pozostaje mi się tylko pożegnać i podziękować. Pozdrawiam!

"Seven deadly sins, seven ways to win, seven holy paths to hell and your trip begins. Seven downward slopes, seven bloody hopes, seven are your burning fires, seven your desires"

ZłapanyWCzasie
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1419
Rejestracja: wt lis 09, 2010 10:39 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: ZłapanyWCzasie » pt kwie 08, 2011 12:00 pm


2. Infinite Dreams
...Utwór jest całkiem przyzwoity za sprawą muzyki....
Całkiem przyzwoity????

A Can I Play with Madness na żywo jest ostrym killerem,bez grama łagodności ,klawisze zostają stępione przez ostre gitary

Awatar użytkownika
Emilio
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3500
Rejestracja: sob cze 12, 2010 12:47 am
Skąd: Oborniki, k Poznania

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Emilio » pt kwie 08, 2011 12:09 pm

Ja za Can I Play with Madness nie przepadam ani na żywo ani studyjnie, zdecydowanie najgorszy kawałek z 7 syna.
"Moje dni upływają pomiędzy logiką, gwizdaniem, chodzeniem na spacery i stanami depresji."

Awatar użytkownika
bosman
-#Charlotte
-#Charlotte
Posty: 10
Rejestracja: wt lis 27, 2012 2:37 pm
Skąd: Hell

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: bosman » śr lis 28, 2012 10:21 pm

Seven... był moim pierwszym albumem od którego zacząłem słuchać metalu. Rok '88... ale ja już stary jestem. :oops:
Ocena 10/10 dla całej płytki

kristiann
-#Prodigal son
-#Prodigal son
Posty: 27
Rejestracja: sob lis 03, 2012 8:49 pm
Skąd: Warszawa

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: kristiann » czw lis 29, 2012 3:54 pm

Witam ja miałem zaszczyt być na pierwszych koncertach Maiden w Polsce Slavery Tour i Somewhere in Time więc...kolega był na Seventh Son w Londynie ,najwyższa nota

Hospes
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 843
Rejestracja: wt mar 20, 2012 6:39 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Hospes » ndz gru 02, 2012 7:30 pm

"Siódmy syn" - jeden z najlepszych i zarazem najrówniejszych albumów grupy wg mojej oceny. Zdecydowany numer 1 na płycie to utwór tytułowy: rozbudowana kompozycja, znakomity klimat, piękne melodie, a ponadto ma wszystko to, za co najbardziej lubię Iron Maiden, czyli w ramach dłuższego utworu zmiany tempa, mocy, wyciszenie... Nie można się nudzić słuchając tego typu rozwleczonych nagrań. Poza tym kawałkiem wyróżniają się "Infinite dreams" (bardzo ciekawa kompozycja, początek niemrawy, ale potem to już jest klasa sama w sobie), "Can I play with madness", "The evil that men do", "The prophecy", "The clairvoyant" - przykłady bardzo dobrych, zwartych kawałków na bardzo wysokim poziomie". Jest jeszcze "Only the good die young" - zamykacz, który wprawdzie nie dorównuje takim zamykaczom jak choćby "Hallowed..." czy "To tame a land", ale mimo to bardzo solidny utwór. Wreszcie najsłabszy wg mnie na płycie "Moonchild", chociaż początek jego jest wielce obiecujący.

Awatar użytkownika
Vorgel
-#Lord of light
-#Lord of light
Posty: 8097
Rejestracja: śr sty 27, 2016 5:26 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Vorgel » sob sty 30, 2016 4:37 pm

Numer 2 w moim prywatnym rankingu zaraz po Somewhere in Time. Znów Gallien - Kruegery, tym razem jednak gitarowe syntezatory Rolanda zastąpiono prawdziwymi klawiszami. Jeszcze dopieszczono brzmienie, spięto wszystko ładnie klamrą i dość krótka (jak na Maiden) płyta aspirująca do miana koncept albumu ujrzała światło dzienne. Seventh Son to dzieło wybitne w całej swojej istocie, nie ma tutaj żadnych plomb i niepotrzebnych eksperymentów. Mimo to, w momencie kiedy się krążek ukazał nie został zbyt dobrze przyjęty. No cóż, fani którzy pałowali się drugą płytą (zresztą bardzo dobrą) Overkilla z pewnością nie tego oczekiwali od muzyków od których Overkill zżynał. Dle mnie to bez znaczenia bo Seventh Son jak już pisałem to album wybitny no i co szczególnie cieszy po latach okazał się faworytem wśród młodszych fanów. Pamiętam jak czytałem dawno temu w Metal Hammerze (pisali jeszcze wtedy o metalu) ciekawy wywiad z Harrisem, który wyglądał bardziej na ankietę personalną. Zapytano go jaki album Iron Maiden lubi najbardziej. Wymienił Siódmego Syna. No proszę, dzieło przerosło twórcę.

Awatar użytkownika
erosinho
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1773
Rejestracja: czw sie 19, 2010 6:35 pm
Skąd: Góra Kalwaria

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: erosinho » pt kwie 13, 2018 8:48 am

Coś cicho na forum, a tu okrągła rocznica nam minęła...
https://www.antyradio.pl/Muzyka/Duperel ... STKI-21768

Awatar użytkownika
joseba
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 446
Rejestracja: ndz cze 21, 2015 9:38 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: joseba » pt kwie 13, 2018 11:44 am

Coś cicho na forum, a tu okrągła rocznica nam minęła...
https://www.antyradio.pl/Muzyka/Duperel ... STKI-21768
Ralf pisał w temacie Wywiady i Newsy, ale dla Siódmego Syna nie dość wspomnień

Deleted User 8107

Re: IRON MAIDEN 1980-2005/SEVENTH SON OF A SEVENTH SON- recenzje

Postautor: Deleted User 8107 » pt lis 03, 2023 6:54 am

Czas na ostatnia reckę. Na tapetę bierzemy siódmego Syna, od początku mojej przygody z Maiden był to mój ich najukochańszy album (dopiero 2 lata temu się to zmieniło, bo na jego miejsce wskoczył SiT) a jak będzie tym razem?

No to jedziemy:

Moonchild - Spokojne intro (tym samym będą kończyć płytę, ale będzie jedna różnica, ale to wszyscy wiecie) klawisze wchodzą na pierwszy plan. Atmosfera rusza do przodu, tyle się tutaj dzieje, że głowa mała. Drapieżny wokal Dicka. Bardzo dobry refren. Solówki mega. Warto też dodać, że sekcja rytmiczna gra wspaniale. Mamy szalony śmiech Dickinsona na końcu i koniec. 9,5/10

Infinite - zaczyna się wolnym wstępem (kiedyś to był mój 2 ukochany nr po To Tame A Land, teraz go nie stawiam tak już wysoko chyba) środek taki mniej ciekawy mi się wydaje. Fajne klawisze w tle, ale ja zawsze lubiłem ten instrument. Fajne mieszanie w 3 minucie i zaraz ten krzyk Dickinsona - yeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeaaaaaaaaaaaaah ooooooooooooooooo i tak się zaczyna mój ulubiony moment tego songa. Fajne unisono w 4 minucie. Solo Dave'a - dobre, ale jak wchodzi Adrian to nokautuje kolegę. Końcówka mi się trochę z Pink Floyd kojarzy. 9,5/10

Madness - super przebojowy kawałek, zawsze go lubiłem (mój ulubiony ich teledysk) ten wałek zawojował niejedną stację radiową. Mega super refren :jee: fajnie, że go grają na tej trasie. Super klawisze oczywiście. Króciutkie solo H, co za czad. Jeszcze raz refren i to koniec. 8,5/10

Evil - Od jakiegoś czasu mój faworyt na krążku, ale nie wiem czy nota będzie maksymalna (jak robiłem top 50 utworów IM, to ten wałek był na pozycji nr 3) teraz mi się trochę przejadł, ale koncertowo to zawsze killer jest, ale wróćmy do wersji z płyty. Fajna barwa wokalisty i ten zabójczy refren i gitary. Epickie przejście i mamy solo Adriana (top 3 jego solówek w Maiden imo, po Stranger i Wasted) jeszcze raz refren i 2 solo również H i przechodzimy do tytułowego wałka. Ocena tego wałka to 9,5/10

Synek - Najdłuższa kompozycja na płycie. Epicki chór z klawiszy (chyba, że to prawdziwy chór, ale już nie pamiętam, jak coś to niech mnie ktoś poprawi xD) mamy ooooo oooo Bruce'a i to wygląda epicko. Super gra Nicko. Kilka razy pada nazwa kawałka (ten efekt też mi się podoba) cieżko mi powiedzieć, czy to jest refren xD. końcówka 3 minuty, wokalista epicko wyciąga górkę. I te gitary, przechodzimy do środkowej-wolnej części. Ale chill (Najlepszy Nicko oczywiście) Bruce fajnie recytuje, genialne klawisze. Mnie się nawet trochę z DT kojarzą z okresu Kevina. Następnie chór i gitary i perkusista, który gra coraz szybciej. Ostatnie 3 minuty to epickie 2 solówki Dave'a jak i również 2 Adriana, do tego chór (klawisze w tle) i klekoczący bas Harrisa. Super sprawa, jeden z moich faworytów. 9,5/10

Prophecy - To mi się z jakimś starym progresem kojarzy (to najbardziej progresywna płyta Maiden przecież obok SiT, a znając mój gust, to nie ma się co dziwić, że właśnie te dwa albumy stawiam najwyżej wśród ich dyskografii) pamiętam jak za pierwszym przesłuchaniem tego krążka coś mi w tym wałku nie pasowało, ale teraz jest miodzio. Nigdy nie nudzi, super efekty wokalne Dickinsona. Refren może być. Solo Dave'a super. Znowu efekty nałożone i kolejna zwrotka. Bardzo nietypowy numer jak na Maiden i to wspaniałe akustyczne outro. Bardzo jestem na tak 8,5/10, ten wałek ma potencjał na jeszcze wyższą notę, ale oceniam, tak jak na dziś xD.

Jasnowidz - Wstęp Stefka, dołączają gitary. Wjeżdża Bruce, o jejku jak ten wałek miecie na żywca to głowa mała. Super gitary i klawisze. Kolejna zwrotka, Nicko nie próżnuje (to dla mnie cichy bohater tej płyty) Zabójczy refren. Świetne solo Dave'a, sekcja zasuwa jak szalona. Sorry, że często powtarzam to ''Super'' ale to naprawdę super płyta i chyba wszyscy o tym wiecie. Końcowy refren i przechodzimy do ostatniego kawałka na tej wspaniałej płycie. 8,5/10

Only - Kto by pomyślał, że tym utworem Adrian pożegna się z Maiden (na szczęście wrócił, ale to już inny temat) Pierwsza zwrotka super, ale przechodzimy do refrenu, no człowieku jeden z ich najlepszych :o Adrian wycina niezmieskie solo, a za chwilę... Tak to Steve, epickie master pro solo, niczym z najlepszych płyt Al Di Meoli. Świetne klawisze i kolejna zwrotka. Ten pamiętliwy refren i końcowe solo Dave'a. Nicko dobrze okłada gary, Harris też niczego sobie, meeen tak się gra, a nie jakieś senjutsu. No i początek taki sam jak koniec (z małą różnicą) - 8,5/10

Ocena końcowa - 9/10

Podsumowanie: Średnia taka sama jak przy Sit. Ale stawiam wyżej wcześniejszą płytę niż Synka. Tak czy inaczej, wspaniała podróż w czasie i ta okładka. Dla mnie top 10 płyt wszech czasów. Dzięki wszystkim za czytanie moich wypocin. To był ostatni odcinek. A no i w skali IM ta płyta ma oczywiście 10/10, bo nie ma wyjścia.

UP THE IRONS!!!


Wróć do „Iron Maiden 1980-2015”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Semrush [Bot] i 0 gości