Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Dokładnie. Też stałem po prawej na przeciwko Harrisa. Tak w 3-4 rzędzie od barierek i nie widziałem, żeby był niezadowolony.E tam, bez przesady. Stałam na przeciwko niego i nie odnotowałam "niezadowolonej" miny.kumpel mi opowiadał (był pod sceną) ze Steve zrobił ze tak to nazwę "niezadowoloną mine" a w sumie znając chcarakter Steve'a jest to wielce prawdopodobne..ale nie jest to najwazniejszy wątek tego tematu
Dokładnie - po koncercie we Wrocławiu też było tyle tych plot że niby Bruce się na nas wypiął itp.ja tego nie widziałem więc sie nie kłócę,doszły mnie tylko takie słuchy ale teraz mogą krążyć rózne plotki....
Miałem podobną sytuacje, dawałem z siebie 100% krzyczałem klaskałem itp. a niektórzy patrzeli na mnie jak na debilaJa byłem gdzieś w 5 rzędzie po prawej w sektorze pod sceną i największe zdziwnienie mnie ogarnęło jak w czasie HBTN tuż po "Sceam for me" gdzie praktycznie powinno być największe skakanie i szaleństwo kolesie obok patrzyli na mnie jakby z zaskoczeniem że ja nie pozwalam im jakby oglądać spokojnie koncertu. Nieźle... mam nadzieję, że nie było obok mnie nikogo z fan-klubu bo wstyd by był max! Ogólnie, to też jednak jestem zdania że było zbyt wiele przypadkowych ludzi niestety. Mimo wszystko ze względu na setlistę był to mój najlepszy koncert jak do tej pory... :solo
Słusznie zuważony smutny fakt Wstyd mi za nich.Miejscami naprawde bylem niesamowicie zawiedziony... a juz wogole rece mi opadly jak na running free zamiast potworzyc za bruce'm "I'm running free, yeah!!!" te matoly obok mnie krzyczyaly samo "I'm running free"... tak jak leci w refrenie :guns
No ale macie problem. To czy dospiewali yeah czy tez zaspiewali bez yeah to chyba juz nie ma tak wielkiego znaczenia. Jezli rykneli odpowiednio glosno to wystarczySłusznie zuważony smutny fakt Wstyd mi za nich.Miejscami naprawde bylem niesamowicie zawiedziony... a juz wogole rece mi opadly jak na running free zamiast potworzyc za bruce'm "I'm running free, yeah!!!" te matoly obok mnie krzyczyaly samo "I'm running free"... tak jak leci w refrenie :guns
Podobnie patrzyli sie na mnie na SLipknocie przed Metallicą, jak wstalem i krzyczalem jak durny. Ale bylem wtedy zaaferoiwany bo to byl moj pierwszy koncertMiałem podobną sytuacje, dawałem z siebie 100% krzyczałem klaskałem itp. a niektórzy patrzeli na mnie jak na debila Laughing
O to może ja bo stwierdzałem że o 21 nie ma sensu zaczynać zdzierać sobie gardło bo później się nie wydoli na koncercie. Wrzaski już bardziej konkretne tak o 21:25 było logiczne zacząć, ale rzeczywiście nawet w przerwach między utworami ludzie nie mieli ochoty krzyczeć i czasem mi się krzykło osobiście ale i tak było dobrze zwłaszcza to "dziekujemy"Za pierwszymi kilkoma rzędami nie było źle, chyba wiele osób skakało np. na Phantom... Ale przed koncertem na przykład, trudno było zmobilizować ludzi do skandowania, jak zaczynałem to żeby ktokolwiek się odezwał musiałem krzyknąć z dziesięć razy... W międzyczasie padały nawet ironiczne uwagi. Na samym koncercie boki sektora (lewa strona) były słabe, raz, że w ogóle nie skakali, a dwa, niektórzy zagradzali mi drogę i popychali jak chciałem wrócić do młyna ... Na samym końcu zostałem z boku i chwilami skakałem sam jeden, po chwili może ktoś się przyłączył ale zaraz przestawał jak zobaczył że nikt się nie bawi.
Wróć do „29/05/2005 - Eddie Rips Up Mystic Festival - Chorzów @ Stadion Śląski”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości