Postautor: blackcocker » śr paź 09, 2019 11:55 pm
Fajnie bardzo. Byłem w Multikinie w Krakowie i dźwięk był dużo lepszy niż niecały tydzień temu na Watersie. Nie będę porównywał do pierwszej części S&M, bo aż tak dobrze jej nie pamiętam. Koncert bardzo fajny, akt 1. jednak dla mnie dużo lepszy, słuchając Anastejżi, Masterów, Sandałów, NEMów bardzo się wymęczyłem. Ogólnie na Kirka nie mogę patrzeć... nie znoszę jego stylówki, jego gry, jego gitar, jego min... Jest tak sztuczny i słaby, że dla mnie to niemożliwe, że ktoś może się nad nim spuszczać tak jak to robią fani Mety. Hajlajtem był The Day That Never Comes, trochę rozczarował mnie Halo on Fire, bo myślałem, że lepiej wyjdzie. Unforgiven super, dość ciekawy koncept postawić Heta, który nie jest pierwszorzędnym śpiewakiem na przeciwko dyrygenta orkiestry, bez gitary, widać było że czuł się dziwnie "nago" i też dziwnie się na niego patrzyło. Mogli ten numer jednak nieco skrócić. No Leaf Clover, który uwielbiam jak zwykle super, bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Outlaw, ale to trochę za długi numer. One też wypadł bardzo spoko, no i Ktulu, które już w wersji z jedynki przyprawiało mnie o ciarki. Ogólnie sala była pełna METALI, jeden METAL za mną nawet trochę śpiewał pojedyncze słowa refrenów największych kotletów.
Bardzo mi było źle patrzeć na Heta, nie dlatego że źle się prezentował, przedziałek miał nierówno, wybaczam mu nawet tego wąsa. Ma moje dozgonne uznanie i sympatię i ciężko mi znieść sytuację w jakiej się znalazł ponownie, mam nadzieję że z tego wyjdzie, bo od niego jako jedynego bije w tym zespole szczerość i jakaś... dobroć?
Dobrze wydane pieniądze, wspaniałe METALOWE święto!
#blackcocker2023
Najlepszą prozę pisze życie.
Ostatni jest wtedy, kiedy idziesz rzygać.