Zacznijmy od tego, że organizatorom SDL udało się w tym roku skompletować absolutnie wspaniały i różnorodny line-up. Ogromne chaupeau bas za to. Skupiając się na koncertach najistotniejszych i najlepszych:
Rolę headlinerów w mojej opinii najlepiej uciągneli
Candlemass, których widziałem drugi raz po powrocie Johana i był to dużo lepszy koncert niż ten 4 lata w Hamburgu - pomijam to, że wtedy mieli krótszy set z supportowych względów, ale brzmiało to jakby jeszcze dogrywali się z nowym-starym wokalistą. Teraz już wszystko brzmi jak należy i jest chemia na scenie. Fajnie, że z tamtego koncertu powtórzyły mi się tylko obowiązkowe wiadome cztery hiciory, najlepsze oczywiśćie były numery z debiutu
Coroner - szwajcarska precyzja, dobry przekrojowy set, z naciskiem na potężne riffy z Grin.
My Dying Bride to nie do końca moja bajka, ale koncert porwał i widać było, że zachwycił tę część publiczności, która na nich przyjechała.
Dismember zagrali cały debiut od A do Z - jednak koncertowo to nie jest taka petarda jak studyjnie, podobne odczucia miałem po Mysticu.
Polska Trójca -
Owls Woods Graves,
Manbryne (u obu składów były to trzecie koncerty w historii - widziałem również ich debiuty sceniczne) i
Furia. No to była absolutna petarda. Każdy z tych koncertów był wypełniony ludem (Manbryne przepełnione) i przyjęty doskonale. OWG zagrali koncert bliźniaczy do lipcowego, Manbryne zaproponowało singel zwiastujący drugi album i prawie cały debiut, Furia postawiła na materiał głównie z Marzanny, Nocela i Księżyca. Pojawiły się też world premieres nowych pieśni - stworzone wręcz dla tych co obawiali się W Śnialni 2
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Mnie nie zachwyciły - zwyczajny jednostajny black metal z samymi blastami i pojedynczymi słowami Nihila (idealnie żeby rozkminić tytuły do wstawienia na setlist hehe)
Postpunkowa Trójca - kocham Islandki z
Kaelan Mikla i nie będę kłamał, że gdyby ich nie było w składzie festu to pewnie nie chciałoby mi się aż tak tam jechać. Przekrojowy set, z każdej płyty po trochu (niestety Osynileg wypadło przez naglącą czasówkę) i potężne basy trzęsące Kryptą.
Wieże Fabryk to dla mnie zaskoczenie, bo dotychczas nie znałem twórczości Łodzian (
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
)))))) ),odsłuchałem przed SDL i okazało się że to Nowa Aleksandria XXI wieku. Słychać było, że to lokalsi, bo cała krypta śpiewała hiciory pokroju Kosmosu, czy Papierosa.
Grave Pleasures to zespół, o którym dużo opowiadał kol. Moderator, kol. Nadredaktor również bardzo chwalił toteż rekomendacje wielkie i jakże słuszne. Objawienie dnia, które bardzo chcę zobaczyć w klubie. No i najkulturalniejsze pogo/kółko graniaste w historii pog.
Inne ważne rzeczy:
Rome - wspólne jebanie putina, pieśni o Mariupolu, wpadło też rzadko grane wspaniałe On Albion's Plain. Wreszcie udało mi się złapać go na żywo, chociaż wolałbym koncert w pełnym składzie. Śpiewy w Krypcie ponownie udowodniły status Jerome'a w tym kraju.
Crippled Black Phoenix - z rzeczy poznanych świeżo przed SDL najbardziej czekałem na ten koncert i ponownie się nie zawiodłem, bla bla (kurwa, rzeczywiście pisać o muzyce to jak tańczyć o architekturze). Świetne ukoronowanie Dnia Wokalistek.
Katatonia - iście dziwne rozwiązanie z jedną gitarą lecącą z playbacku, ale przynajmniej okazało się że Nowa Katatonia na żywo nie jest tak nudna jak studyjnie.
Do tych koncertów, które bardzo mi się podobały doliczyć należy Gallowera, Maga, Czerń 1 i Czerń 2, Gorycz, Motorowl, Distruster, Daturę, Benediction i Blindead 23.
Ostatecznie udało się zaliczyć 31 z 51 koncertów, z czego na szczęście większość w całości.
No i to tyle z rzeczy muzycznych, czas na organizację i rzeczy okołoorganizacyjne.
Plusy:
- pilnowanie czasówki, obsuwy max. 5-10 minutowe
- dodatkowy koncert Czerni po ich czwartkowych problemach z przodami
- szeroki wybór merchu (poza zespołami, które grały na festiwalu XD)
- Signing Sessions
Minusy:
- ochrona, która ani razu mnie nie dotknęła, ani nie sprawdziła co mam w plecaku - dosłownie można było przemycić broń czy jakąś bombę (chociaż udało się przemycić alkohol, więc powiedzmy że to 50/50) i zrobić zamach, 100% powagi
- brak tlenu w Krypcie
- Manbryne w Krypcie, przez co wiele osób nie obejrzała tego koncertu
- głupie clashe typu Rome z Katatonią - Rome powinien się nakładać z Dismember, jednak myślę, że byłoby to trochę bardziej zasadne
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
. Dodatkowo w godzinach typu 13, czy 14 były półgodzinne przerwy, bo Krypta odpalała się po 15.
- wąski wybór merchu zespołowego
No i last but the most important - publiczność oraz pole namiotowe.
Oczywiście nie chcę generalizować, bo wierzę i wiem że na festiwalu było mnóstwo ludzi, którzy rzeczywiście przyjechali posłuchać muzyki i dobrze się bawić...tylko kurwa jego mać, mam wrażenie że dla wielu ta zabawa kończyła się na najebce i utratą kontaktu z rzeczywistością. Melanże całą noc to akurat pikuś, ale akurat trafiliśmy na sąsiadów, którzy filozofowali całe dnie o tym jaka to Pantera z Zakkiem nie jest zajebista i analizowali ambitną nazwę zespołu Owls Woods Graves...po czym nawet nie poszli na ich koncert XD Pierwszego dnia, gdy kładliśmy się spać już w zamkniętym namiocie lekko
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
podpity kol. Moderator usłyszał drącego się typa "obejmij mnie!!!", na co odpowiedział "nie obejmuj", więc w odpowiedzi usłyszał "zajebie cię ty kurwo jebana, nienawidzę kurew jebanych". Prawdziwe Blood Brothers i kulturka. Nie wiem, może to niska cena zachęca ludzi żeby przyjechać, napierdolić się jak szpadel i robić syf na polu - na jednak drogim Mysticu ludzie są raczej bardziej uprzejmi
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
No i toi toie. Rzadko odpompowywane, obsrane klapy (klapy, nie deski), uwalone w krwi (oby tej miesięcznej), przepełnione.
Wniosek jest prosty: Różaniec pod ratuszem miejskim powinien być odmawiany w intencji czystości intelektualnej i fizycznej uczestników festiwalu, a nie zadośćuczynienia grzechu bluźnierstwa.
Pozdro dla kol. Moderatora, Nadredaktora (który obiecuje że niedługo wróci na forum), Dzosefa, Lukasa, Widmana
Oby za rok line-up był co najmniej tak dobry jak podczas minionej edycji.