Nie wiem czemu, ale po cichu chyba liczyłam na kolejnego solowego kolosa Dickinsona w stylu Chmurek.
A ja odwrotnie - mam nadzieję, że Ironi już nigdy nie spłodzą takiego polepionego potwora jak Empire. Mam wrażenie, że utwór powstał dlatego, że Bruce pianino wygrał na loterii. To kompletnie nie pasuje do Maiden, nawet do ich nowszego stylu. Żadne piano i romanse z muzyką symfoniczną.
Dziwna jest dla mnie ta tendencja, że niektóre metalowe zespoły tak bardzo chcą łączyć metal albo z orkiestrą, albo z muzyką klasyczną. Dla mnie to zawsze dwa osobne światy i wychodzi z tego potwór. Np nigdy nie wybaczę Blindom, że z płyty na płytę po 2000 roku coraz bardziej idą w stronę pompatycznych orkiestracji. Zresztą Dream Theater z Rudessem robi to samo.
Dla mnie to przerost formy nad treścią, próba udowodnienia światu nie wiem czego i zwykle nie kończy się to za dobrze.
Wracając do Empire - mam wrażenie że wymyślili pierwsze 6 minut na pianinie, a resztę dolepili w stylu "jakoś to będzie". Środkowa część jest straszna - od riffów, po pianie Dickinsona. Ja to kiedyś zawsze wyłączałem po 6 minutach. Ostatni raz słuchałem chyba 6 lat temu