Osobiście, dawno, dawno temu, kiedy byłem fest truu metalowcem Limp Bizkit unikałem jak ognia, a sam zespół był dla mnie synonimem tandety, komerchy itd. Komopozycje były dla mnie banalne i kiczowate, a rapowanie Dursta przyprawiało o mdłości. W końcu jednak chyba dojrzałem...
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
http://www.youtube.com/watch?v=qex0OjXolzc
to dla mnie absolutny hit. Kawałek ten potrafię słuchać kilka razy pod rząd, nie nudzi się, świetny tekst, genialne riffy, dobry wokal Dursta. W zasadzie na tej płycie jedyny utwór, którego nie trawię to "Getcha Groove On", przy czym zaznaczam, że nie wynika to z faktu, że jest mocno osadzony w klimatcie hip-hop, bo dla odmiany remix Rollin uwielbiam, ot po prostu nie przypadł do gustu z przyczyn nieznanych.
Po osłuchaniu się z Chocolate odpaliłem 3 Dollar i również płyta przypadła mi do gustu, jest troszeczkę surowa, kompozycje nie są tak przebojowe, ale czuć w niej powiew świeżości, a całość stanowi zgrabną płytkę, z którą warto obcować. Nieco niżej oceniam natomiast pozostałe albumy - Significant Other jest OK, dla mnie to taki trochę pomost pomiędzy surowym graniem na 3 Dollar, a dojrzałym Chocolate, z jednej strony już nie tak intrygujący jak debiut, a z drugiej nie ma tego charakteru trzeciego albumu, tym niemniej jest nieźle.
Results May Vary to już obniżenie lotów i w zasadzie nie znajduje na tym albumie niczego ani odkrywczego, ani ciekawego, podobnie na Gold Cobra, który to album również jak na razie nie porwał.
Unquestionalbe Truth natomiast także jest dobrym krążkiem, jednakże jako EP-ka musi być chyba traktowana nieco inaczej. Gdyby panowie z LB stworzyli z tego pełnoprawnego longplay'a to płyta miała potencjał na powtórkę Chocolate, szkoda że ograniczyli się tylko do w zasadzie 6 utworów.